Transformacja a’la Sasin to nie koniec węgla, ale więcej pieniędzy dla koncernów

Minister aktywów państwowych Jacek Sasin na wiecu wyborczym Andrzeja DudyMinister aktywów państwowych Jacek Sasin na wiecu wyborczym Prezydenta RP Andrzeja Dudy w Lubrańcu, fot. twitter @SasinJacek

25 czerwca minister aktywów Jacek Sasin powiedział o „węglu na zakazanym indeksie” po czym w mediach pojawiły się artykuły, że to chyba koniec epoki węgla kopanego w Polsce. Obawiam się, że chodzi raczej o jeszcze więcej pieniędzy dla koncernów energetycznych i o ukrycie węgla w zaciszu nowych logotypów – pisze dr Hanna Schudy.

„Czy nam się to podoba czy nie” musimy zmienić miks energetyczny i przestawić się na OZE – kto jest autorem tych słów? Ekologiczny NGOs? Nie, to ten sam człowiek, który jeszcze miesiąc temu przekonywał, że nie będzie zwolnień grupowych w kopalniach, że wybory w maju się odbędą, a pakiety wyborcze da się wykorzystać ponownie. Tak, wiemy, że minister Sasin lubi zmieniać zdanie, więc tym bardziej wypowiedzi o „zakazanym” węglu należy dokładnie przeanalizować.

Sterowanie z zewnątrz?

Dlaczego konieczna jest transformacja? Sasin twierdzi, że wynika to z decyzji, które „zapadają poza Polską”. Tak jakby nie istniała polityka klimatyczna, którą Polska podczas COP 24 miała promować albo jakby Polacy nie potrafili zliczyć do dwóch i nie zorientowali się, że energia elektryczna z węgla po prostu się nie opłaca. Owe decyzje, które według Sasina mają zapadać poza Polską nie mają też chyba nic wspólnego z tym, że pandemia koronawirusa zatrzymała m.in. gospodarkę i podróże, a tym samym zapotrzebowanie na energię, szczególnie tą z paliw kopalnych.

Zostawmy jednak ironizowanie na boku, bo Jacek Sasin dał się już poznać jako mistrz zasłony dymnej i obiecywania niemożliwego. W jego wypowiedzi nawet nie to sterowanie ze strony „zewnętrznej Europy” może wydawać się podejrzane, ale to, jak minister wyobraża sobie transformację energetyczną: „Nasza energetyka oparta była o węgiel, który jest naszym skarbem. Ale dzisiaj węgiel znalazł się na zakazanym indeksie paliw energetycznych. Przed nami kolejne inwestycje, nie tylko w farmy wiatrowe na lądzie, ale przede wszystkim w farmy wiatrowe na morzu, również w fotowoltaikę, energetykę wodną i jądrową” – powiedział wicepremier na spotkaniu z branżą OZE.

Niby w porządku. Minister dostrzega potencjał OZE, chociaż znowu wraca temat atomu. Minister nie dodaje jednak, że chociażby koronawirus zdążył zdemaskować nie jedno tabu polskiego rządu – to że OZE i import energii elektrycznej jest tańszy niż prąd z Turowa czy Bełchatowa, oraz, że nasz skarb rodzimy jest chyba rzeczywiście ze złota, skoro bardziej się opłaca węgiel sprowadzany z Rosji i Kolumbii. GUS podaje, że produkcja węgla kamiennego spada, a mimo to nikt nie narzeka na brak energii elektrycznej. Bez większych starań rządu węgiel „zwija” się sam, bo po prostu staje się coraz mniej konkurencyjny względem odnawialnych źródeł energii – zarówno fotowoltaiki jak i energetyki wiatrowej.

Węgiel na indeksie, więc co z nim zrobimy?

Wypowiedź ministra nie jest jednak warta uwagi ze względu na „zakazany indeks” czy decyzje, które mają niejako zapadać na zewnątrz. Wypowiedź ministra przemyca bowiem bardzo złą dla Polek i Polaków perspektywę transformacji energetycznej, która zgodnie z ideą ma być „sprawiedliwa”.

„Pracujemy nad tym, aby umożliwić spółkom energetycznym pozyskanie dobrego i taniego finansowania zewnętrznego, bo jeśli uświadomimy sobie, że to są inwestycje rzędu 400 mld zł przez najbliższe 20 lat, to nie są to pieniądze, które są w zasobach spółek” – to jest sedno jego wypowiedzi, a dodatkowo wzór myślenia lobby paliw kopalnych. Sasin nie twierdzi, że węgiel się kończy i trzeba tworzyć warunki do budowy alternatywnych rynków prosumenckich, efektywnych i odnawialnych – co jest istotą Europejskiego Zielonego Ładu i pieniędzy z UE.

Węgiel ma trwać nadal, mimo że jest na „zakazanym indeksie”, a może przy okazji uda się jeszcze nazbierać na atom. To co minister niejako przemyca między słowami, to schowanie węgla na bok bądź przebranie go w zielone fatałaszki. Przykładowo spółka skarbu Państwa PGE miałaby się stać zielonym koncernem w taki oto sposób, że węgiel zostanie przeniesiony do innej spółki córki, a samo PGE, jak chciałby minister Sasin, zyska dzięki temu możliwość „pozyskania dobrego i taniego finansowania zewnętrznego”, bo teraz żaden poważny bank ani ubezpieczyciel nie przyzna PGE środków właśnie dlatego, że ma w swoim portfelu takie plany jak węgiel w Turowie czy Bełchatowie.

Na tym jednak nie koniec – owe środki, które minister chce pozyskać w ramach „finansowania zewnętrznego” mają przypaść spółkom energetycznym, wielkim scentralizowanym, nieefektywnym molochom, które nie do końca wpisują się w ideę transformacji energetycznej Unii Europejskiej stawiającej na rozwój regionów. Sasin nic nie mówi o transformacji, która ma uczynić z  konsumentów energii prosumentów energii. Minister po prostu zastanawia się, jak zrobić tak, aby było, jak było – żeby wielkie koncerny energetyczne cały czas zachowały pozycję władcy marionetek.

Nowe lepsze PGE

Wydzielanie węgla ze spółek energetycznych nie jest pomysłem nowym w Europie, a w kontekście PGE mówił już o tym nowy dyrektor PGE Wojciech Dąbrowski. Chodzi o zmianę logo na bardziej zielone, aby możliwe było pozyskanie „tanich pieniędzy” dla spółek energetycznych. PGE ma się stać liderem energetyki niskoemisyjnej, ale do tego obrazka kopalnia węgla brunatnego w Turowie czy Złoczewie pasuje jak kwiatek do kożucha. Cały manewr polega najwyraźniej na tym, że węgiel i tak zostanie, co PGE mówi wprost, chociażby na przykładzie ubiegania się o koncesję na wydobycie węgla w Turowie do 2044 r.

Minister i PGE liczą chyba, że to wypchnięcie w kąt węgla (do wydzielonych spółek) pomoże na pozyskanie funduszy na transformację. Tylko że wtedy taka transformacja nie będzie miała nic wspólnego z transformacją regionów energetycznych. Dowód? Brak zdecydowanych  deklaracji o końcu węgla już pozbawia regiony jak Bogatynia pieniędzy z funduszu sprawiedliwej transformacji.

„Tracimy cenny czas. Jeśli do końca roku regiony węglowe takie jak Zagłębie Turoszowskie czy Bełchatowskie nie przygotują oddolnie tzw. Terytorialnych Planów Sprawiedliwej Transformacji, to transformacyjna polityka i środki UE je ominą. Mówimy na start o 8 mld euro z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji oraz większych środkach w ramach Zielonego Ładu na lata 2021-27. Środki nie na węgiel a na WYJŚCIE Z NIEGO. Inicjatywy oddolne, mieszkańcy, samorządy i NGO musza się same za  to zabrać, nie czekać na koncerny energetyczne i rząd. Trzeba rozmawiać bezpośrednio z „Platformą Węglową w Brukseli” – mówi Radosław Gawlik, prezes Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA, zaangażowanego w proces transformacji  elektroprosumerskiej.

Bogatynia czy Bełchatów lub Lubelszczyzna jako regiony nie skorzystają jak na razie z funduszu sprawiedliwej transformacji, ale za to beneficjentami środków publicznych mają być koncerny, które przez lata korzystały na niszczeniu zdrowia ludzi i monopolizacji rynku pracy. W swojej wypowiedzi o rzekomym końcu węgla minister Sasin jakoś nie zająknął się o pieniądzach na rekultywację po odkrywkach, na przekwalifikowanie pracowników czy na tworzenie nowych innowacyjnych miejsc pracy w regionach górniczych. Minister powiedział jedynie, że potrzebuje pieniędzy dla spółek, w które i tak rocznie pompujemy miliony publicznych pieniędzy.

Warto też zwrócić uwagę, że minister wraca do tematu atomu, a to dlatego, że chodzi mu wielkie, scentralizowane projekty, dla których know how jak i technologia często i tak nie pochodzi w Polski. Przykładem może być nowy blok energetyczny w Turowie, który nie może ruszyć, gdyż pandemia uniemożliwiła transfer specjalistów z zagranicy, a teraz spadek zapotrzebowania na prąd z węgla stawia całą inwestycję pod kolejnym znakiem zapytania. Węglowy Turów może zatem wykończyć się sam, a do tego region na razie zostanie bez pieniędzy na transformację, bo przecież stawia na spalanie węgla do 2044 roku.


Autorka: Hanna Schudy
Źródła:
PAP: Transformacja energetyki pochłonie 400 mld zł, rząd chce ułatwić spółkom zdobycie finansowania – Sasin
Green News: Król węgiel umarł. Przyznaje to Jacek Sasin
WNP: Inwestycja PGE w Turowie zagrożona przez pandemię koronawirusa COVID-19