PiS w przyspieszonym trybie przed utratą władzy we wrześniu 2023 r. wydał decyzję środowiskową na budowę elektrowni atomowej w Choczewie na Wybrzeżu Bałtyku. Niestety spośród pięciu wariantów, które były analizowane, wybrano jedyny, który miał otwarty obieg chłodzenia reaktorów w Bałtyku. Niesie to poważne zagrożenia, o czym świadczą dwie ekspertyzy naukowców z Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie – prof. Jacka Piskozuba i prof. Karola Kulińskiego. Na prośbę Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA zaktualizowali opinie, które przedstawiali inwestorowi i marszałkowi województwa.
Kilka organizacji i instytucji, w tym EKO-UNIA, zgłosiło sprzeciw do GDOŚ wobec tej decyzji środowiskowej, która nie jest prawomocna. Nadano jej jednak rygor natychmiastowej wykonalności i toczą się prace nad powstaniem w tym miejscu i w tej technologii pierwszej w Polsce elektrowni atomowej (wycinka drzew, wiercenia geologiczne, rezerwowanie 4 mld zł na budowę portu, połączeń kolejowych i drogowych).
Inwestor, z powodów oszczędności zaproponował w elektrowni otwarty obieg chłodzenia. Prowadzić to będzie do poboru zimnej wody z Bałtyku w ilości ponad 150 m3/s (skala średniego przepływu rzeki Bug) oraz zrzutu relatywnie gorących wód w podobnej ilości do morza. Powstanie stały, dodatkowy zrzut zanieczyszczenia ciepłem do morza przez cały rok.
„Nie jest dla mnie zrozumiałe dlaczego na tym elemencie elektrowni próbuje się oszczędzać”
Prof. dr hab. Jacek Piskozub po analizie Raportu oddziaływania na środowisko (OOŚ) zauważył w swoich opiniach, że „wyspa ciepła” jest określona według złego modelu oraz z dużym prawdopodobieństwem niedoszacowana jest jej wielkość, a także pominięto zagrożenia.
Prof. Piskozub zauważa: – „Raport i decyzja środowiskowa prześlizgnęły się po tym problemie. A jest on bardzo istotny i niedoszacowany. Może wpłynąć trwale na pogorszenie stanu ekosystemu Bałtyku, który jest już bardzo wrażliwy na różne presje człowieka. W połączeniu z nieuchronnym narastaniem ocieplenia morza w wyniku zmian klimatu, z dużym prawdopodobieństwem może przyczyniać się min. do wzrostu stref beztlenowych, pozbawionych życia, na dnie morza. Zredukować te zagrożenia może zamknięcie obiegu chłodzenia EA. Nie jest dla mnie zrozumiałe dlaczego na tym elemencie elektrowni próbuje się oszczędzać”.
To nie wszystkie zagrożenia. Na inne zwraca uwagę w opinii drugi naukowiec z Instytutu Oceanologii PAN, który poddaje w wątpliwość jakość decyzji o budowie EA w Choczewie.
Biogeochemik, dr hab. Karol Kuliński, prof. IO PAN mówi: – „Raport i decyzja środowiskowa nie uwzględniają dostatecznie oddziaływania zrzutu ocieplonych wód pochłodniczych z elektrowni atomowej na wzrost fitoplanktonu w morzu. Nie ma dobrej analizy ewentualnych zmian w ekosystemie- wpływu inwestycji na świat roślin i zwierząt. Na przykład nie wyodrębniono w analizach sinic, których intensywny rozwój- szczególnie w okresie letnim- prowadzi do zmian ekologicznych w Bałtyku ale także ma negatywny wpływ na turystykę”.
Zrzut gorącej wody będzie mieć istotny wpływ na Bałtyk
EKO-UNIA zwracała uwagę na te i inne zagrożenia ministrom resortu Ministerstwa Klimatu i Środowiska nowego rządu, a także Pełnomocnikowi ds. Infrastruktury Krytycznej. Odpowiednie dokumenty wysłane zostały do Wojewody Pomorskiej i Marszałka Województwa. Stowarzyszenie nie otrzymało jak dotąd odpowiedzi.
Elektrownia atomowa po wybudowaniu ma działać 60-80 lat, jak twierdzą autorzy projektu. Tyle lat będziemy zanieczyszczać rzeką ciepłych wód chłodniczych Morze Bałtyckie. To kolejna presja człowieka po niszczeniu siedlisk morskich i nadmorskich, zrzutach azotu i fosforu (Polska eutrofizuje morze najbardziej, bo aż 50% biogenów z całej zlewni Morza Bałtyckiego), przełowieniu oraz zmianie klimatu i ociepleniu temperatury mórz.
– „To jest nieodpowiedzialne forsowanie technologii zrzutu „gorących” wód do Bałtyku. Cała elektrownia będzie kosztowała blisko 190 mld zł*. Zamknięcie obiegu chłodzenia to tylko kilka procent wzrostu jej kosztów budowy. Przypominam, że ten projekt i decyzję środowiskową w szybkim tempie przeforsował rząd PiS. Wiem, że nowa koalicja różni się zasadniczo od poprzedniej władzy. Czy dla takiej oszczędności chcemy ekologicznie zniszczyć Bałtyk, a ekonomicznie mieszkańców żyjących z turystyki? Czy to było uwzględnione w programie nowej Koalicji 15 października?” – pyta Radosław Gawlik, prezes Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA.