Pieniądze dla Czechów czy na odejście od węgla?

Kopalnia odkrywkowa PGE Turów

5 mln euro dziennie do czasu zaprzestania wydobycia w odkrywce Turów na granicy polsko-czesko-niemieckiej! Takiej kary chce czeski rząd za polskie lekceważenie orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Zamiast płacić tak ogromne pieniądze Czechom, rząd polski powinien jak najszybciej zainwestować je w opracowanie programów osłonowych dla Bogatyni i regionu Zgorzeleckiego, który stoi przed zapaścią strukturalną wywołaną wieloletnimi zaniedbaniami rządu oraz błędną polityką zagraniczną i energetyczną.

Tak się jednak nie dzieje. Rząd Polski uparcie pozostaje przy swoim zdaniu i próbuje obwinić za wszystko… prezydenta Warszawy.

– „Dlaczego pan nie pochyla się nad tym, co zrobił Trzaskowski, który powiedział »wywalić tych ludzi na bruk«, bo tak należy rozumieć jego słowa, że trzeba wykonać to postanowienie? – pytał minister Michał Wójcik w programie TVN24.

Odniósł się też do orzeczenia TSUE: – „Ja się martwię, że pewna pani w gabinecie, gdzieś tam w zachodniej części Europy zdecydowała, że trzeba wyrzucić ludzi na bruk. My mówimy temu kategorycznie nie”.

21 maja wiceprezes TSUE Rosario Silva de Lapuerta wydała orzeczenie: „Polska zostaje zobowiązana do natychmiastowego zaprzestania wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Podnoszone przez Czechy zarzuty dotyczące stanu faktycznego i prawnego uzasadniają zarządzenie wnioskowanych środków tymczasowych”.

– „Pożar w polskiej energetyce trwa w najlepsze. Mimo zapowiedzi polski rząd wciąż jest daleki od zażegnania konfliktu z naszymi sąsiadami. W efekcie grożą nam wielomilionowe kary za niezastosowanie się przez rząd do decyzji Trybunału. Sytuacja, w której się znaleźliśmy, to efekt absolutnie nieodpowiedzialnej polityki rządu i błędnych decyzji PGE. Bez planu szybkiego odejścia od węgla chaos w polskiej energetyce będzie się tylko pogłębiał, a społeczności górnicze stracą cenny czas na sprawiedliwą transformację” – komentuje Anna Meres, koordynatorka kampanii klimatycznych w Greenpeace Polska.

Napięte rozmowy Polsko-Czeskie

– „Rozmawiałem z premierem Babišem o kwestiach związanych z Turowem. Mamy uzgodnione wytyczne do umowy, ustalone wczoraj przez zespół negocjacyjny. Jeśli ta umowa zostanie zaakceptowana, to mamy w zasięgu ręki polubowne załatwienie tego sporu” – ogłosił premier Mateusz Morawiecki.

– „Jeżeli uzgodnienia zostaną wdrożone, to kopalnia i elektrownia Turów będą mogły dalej funkcjonować. Ja ze swojej strony chcę dodać, że one będą funkcjonować, ale niezależnie od wszystkiego (że my to stanowisko podtrzymujemy) chcemy doprowadzić do polubownego zakończenia sporu ze stroną czeską” – dodał.

Wbrew temu, co twierdzą przedstawiciele rządu i sam premier Morawiecki Czesi wcale nie odpuszczają. Według czeskiej agencji CZTK minister środowiska Brabec oświadczył, że: „Czechy nie wycofają skargi. Taki ewentualny krok będzie zależał od tego, czy Polska będzie spełniać warunki w podpisanej umowie”.

Przyszłość Bogatyni coraz bardziej niepewna

Region już stracił ok. 260 mln euro z unijnego funduszu na sprawiedliwą transformację. Teraz, z pieniędzy podatnika 100 dni niedostosowania się do postanowienia TSUE kosztować będzie kolejne 500 mln euro nie wspominając już o oddanym w tym roku nowym bloku w elektrowni Turów, którego budowa kosztowała 900 mln euro i który już w momencie włączenia jest nierentowny.

Tymczasem narastają obawy wśród mieszkańców Bogatyni i całego regionu zgorzeleckiego, że najwyższy czas na opracowanie sensownego planu „B”, wobec coraz mniej realistycznego wydobycia węgla do 2044 r.

– „Dalsze odwracanie głowy od poważnego ryzyka zamknięcia kompleksu energetycznego z dnia na dzień to dla regionu ogromne niebezpieczeństwo zapaści społeczno-gospodarczej, której rząd i PGE chcieli zapobiec, strasząc przez lata mieszkańców Bogatyni, że na pewno »nie podzielą losów Wałbrzycha«. Dzisiaj ten czarny i wypierany scenariusz się spełnia, a winę za to ponosi polityka polskiego rządu, który za cenę poparcia politycznego naraził region Bogatyni oraz polskiego podatnika na poważne straty finansowe oraz zaprzepaszczenie szansy wcześniejszej transformacji polskiej energetyki” – mówi Paweł Pomian, członek zarządu EKO-UNII.

Czy Turów zakończy działalność w 2026?

Jako pierwsi za zaniechania polskiego rządu zapłacą pracownicy firm i spółek zależnych od kompleksu energetycznego w Bogatyni, następnie pracownicy fizyczni i wszyscy ci, którzy nie mogą liczyć na apanaże spółki skarbu państwa.

– „To oni zapewne są najbardziej zainteresowani tym czy pieniądze, które wyda Polska na płacenie kar Czechom można by lepiej przeznaczyć na transformację regionu. To jednak wiązałoby się z opracowaniem wcześniejszego zamknięcia kompleksu, czyli np. w 2026 lub 2030 r. Konkretna data wydaje się być dzisiaj wybawieniem, chociaż jeszcze parę miesięcy temu wywołała ogromny sprzeciw związków zawodowych, po tym jak wyciekły informacje, że Turów zakończy działalność i zostanie przeniesiony do NABE” – dodaje Paweł Pomian.

Według ekspertów Turów mógłby zakończyć swoją pracę już w 2026 r. Na horyzoncie pojawiają się też alternatywy, które mogą zapewnić stabilne i odnawialne źródła energii.

Kuba Gogolewski, koordynator projektów Fundacji „Rozwój TAK – Odkrywki NIE”: – „Inwestycje w zlokalizowany na Dolnym Śląsku miks energii odnawialnych, zakończenie wydobycia do końca 2026 roku oraz przekształcenie kopalni Turów w elektrownię szczytowo-pompową o mocy 2,3 GW jest przy dzisiejszych cenach uprawnień do emisji CO2 o ponad 100 mld tańsze niż koszty operacyjne elektrowni i odkrywki Turów w okresie do 2044 roku. Na drodze do ogłoszenia planu zamknięcia Turowa do 2026 roku stoi już tylko irracjonalny upór rządu i PGE”.

Budka: Turów obrazuje w soczewce patologie tej władzy

Sprawa budzi wiele emocji i polaryzuje scenę polityczną.

– „To, co dzieje się w sprawie kopalni Turów, obrazuje jak w soczewce patologie tej władzy – skłócenie Polski z sąsiadami, niekompetencje rządu i zarządzających spółkami Skarbu Państwa, marnowanie publicznych pieniędzy, upadek dyplomacji i antyśrodowiskową politykę” – skomentował przewodniczący PO Borys Budka.

Inne stanowisko wyraził poseł Tomasz Siemoniak, wiceszef Platformy.

– „Polski rząd powinien zrobić wszystko, co się da, aby Czesi wycofali wniosek (o zamknięcie kopalni Turów), bo to uchyli problem. Nie powinniśmy zawieszać wydobycia” – powiedział w Polsat News.

Zdanie w sprawie Turowa w ciągu kilku dni zmienił Szymon Hołownia, który niedawno ogłosił swój „zielony program” i do niedawna utrzymywał poparcie dla wydanego orzeczenia Trybunału. – „Nie można takich kopalni, inwestycji, elektrowni zamykać po prostu z dnia na dzień. To technologicznie niemożliwe, niewykonalne. Trzeba jak najszybciej dążyć do tego, by to postanowienie wiceprzewodniczącej TSUE zmienić” – mówił.

Z kolei Zieloni zachęcają do inwestycji w sprawiedliwą transformację.

– „Buta i arogancja rządu PiS w sprawie Turowa będzie nas słono kosztować. Panie Premierze, co się bardziej opłaca: a) transformacja Turowa b) czy pójście w zaparte i milionowe kary?” – pyta posłanka partii Zieloni Urszula Zielińska.


Źródła: Greenpeace / EKO-UNIA / TVN24 / Polsat News / Z / PO / H / CZTK / OI