Rośnie opór wobec elektrowni jądrowych. 10 tys. podpisów przeciwko inwestycji na Pomorzu

Rośnie opór wobec elektrowni jądrowych. 10 tys. podpisów przeciwko inwestycji na Pomorzufot. Katarzyna Hajdas

W czwartek przedstawiciele partii Zieloni oraz Stowarzyszenia Bałtyckie SOS, które jest stroną postępowania środowiskowego, złożyli wspólnie w Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska 10 tys. podpisów sprzeciwu obywateli i obywatelek z całej Polski wobec elektrowni atomowej planowanej na wybrzeżu Bałtyku.

Budowa pierwszej elektrowni jądrowej (EJ) w Polsce ma wielu przeciwników nie tylko wśród lokalnej społeczności. Pod wątpliwościami i sprzeciwem podpisało się w liście otwartym do przedstawicieli opozycji w styczniu 2023 m.in. 11 profesorów, 5 byłych ministrów i wiceministrów środowiska oraz 21 organizacji pozarządowych. Pisaliśmy o tym na łamach Odpowiedzialnego Inwestora.

Przeczytaj także: Czy stać nas na energię jądrową w Polsce?

– „Wielu ludzi w gminie i regionie nie zdaje sobie sprawy z wielkości ingerencji tej elektrowni w środowisko i krajobraz, warunki i uciążliwość życia mieszkańców, wpływ na turystykę np. przez realną groźbę częstszego powstawania zakwitów sinic oraz negatywnego wpływu na rybołówstwo zrzutu ciepłych wód chłodniczych z EJ do Bałtyku. Ta największa nad Bałtykiem elektrownia atomowa o mocy ponad 3,7 GW, nasz spokojny ekologiczny i turystyczno-rolniczy region już na etapie budowy przekształci w przemysłowy koszmar” – mówi Hanna Trybusiewicz ze Stowarzyszenia Bałtyckie SOS.

Tomasz Podgajniak, minister ochrony środowiska w rządzie Marka Belki i budowniczy OZE, zauważa: – „Budowa tej i kolejnych EJ nie rozwiążą żadnego z palących problemów, przed którymi już dziś stanęła polska energetyka i cała gospodarka. Przez co najmniej dekadę wydatkować będziemy, najpierw dziesiątki a łącznie setki miliardów złotych i nie uzyskamy z tego tytułu nawet wata „czystej” energii. Jednocześnie podtrzymujemy dyktat państwowego, energetycznego monopolu, który blokując przemiany, godzi w naszą rację stanu. A jest nią poprawa efektywności energetycznej i przyśpieszenie rozwoju OZE!”

Były minister wymienia też dostępne już znacznie tańsze i coraz bardziej efektywne rozwiązania. – „Za te same pieniądze można wybudować dziesiątki gigawatów instalacji wiatrowych, fotowoltaicznych i biogazowni, których cykl inwestycyjny liczony jest w miesiącach, a nie dekadach. Zdecentralizowana odnawialna energetyka prowadzi do korzystnego cenowo zasadniczego zmniejszenia energochłonność całej gospodarki” – podkreśla Podgdajniak.

Prof. Andrzej Szablewski z Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN ocenił ryzyka ekonomiczne EJ w krótkiej analizie z sierpnia 2023 r. Można w niej przeczytać m.in., że „opinia publiczna musi zadowolić się argumentacją strony rządowej, która sprowadza się do trzech punktów:

  • że wielkoskalowe elektrownie jądrowe są najtańszymi jednostkami wytwórczymi;
  • że są gwarancją bezpieczeństwa i ciągłości dostaw warunkującymi proces dekarbonizacji elektroenergetyki ze względu na niedyspozycyjny charakter OZE;
  • że za potrzebą ich budowy przemawiają realizowane w innych krajach projekty inwestycyjne.

W świetle stanu wiedzy, dwa z tych argumentów są błędne, trzeci dotyczący gwarancji bezpieczeństwa wysoce wątpliwy, a przynajmniej wymagający analizy, o której mowa wyżej.”

Przeczytaj także: Schudy: Wielcy nieobecni – czego brakuje w planach elektrowni atomowej w Polsce?

– „Partie opozycyjne winny określić racjonalny program transformacji energetycznej. Jest on możliwy bez atomu, jeśli uwzględnić skutki ekonomiczne dla budżetu państwa budowy najdroższych źródeł energii, którymi są dziś elektrownie atomowe. Drogie elektrownie atomowe muszą produkować drogą, niekonkurencyjną energię dla gospodarki oraz obywateli i obywatelek. Tego nie chcemy, jeśli mamy sprawdzone, tańsze źródła OZE, też niezależne pogodowo, jak biogazownie czy magazyny energii” – podsumowuje Katarzyna Hajdas z partii Zieloni.


Źródła: Bałtyckie SOS / EKO-UNIA / OI