Nie czas na budowanie „Twierdzy Turów”

Zieloni: Małgorzata Tracz Wojciech Kubalewski Maciej Józefowiczfot. Partia Zieloni

TSUE nakazał natychmiastowe wstrzymanie prac wydobywczych kopalni Turów. Jest to środek tymczasowy nałożony w związku ze skargą, jaką rząd Republiki Czeskiej złożył w wyniku szkód, jakie na terenie Czech powoduje praca kopalni. – Dziś jak nigdy potrzebujemy ambitnego planu sprawiedliwej transformacji dla całego regionu turoszowskiego, a nie „Twierdzy Turów” – przekonują politycy partii Zieloni.

Już w lutym, kiedy rząd Republiki Czeskiej zapowiedział złożenie pozwu do Trybunału Sprawiedliwości UE przeciwko Polsce w związku z negatywnym oddziaływaniem na regiony przygraniczne odkrywki, Zieloni ostrzegali, że jeśli nie podejmiemy próby polubownego rozwiązaniu tego sporu, grozi nam zamknięcie kopalni z dnia na dzień, a tym samym utrata 3,5 tys. miejsc pracy w regionie, a w dłuższej perspektywie – kary finansowe.

– „Niestety, rząd oraz PGE były głuche na te ostrzeżenia” – mówi Małgorzata Tracz, przewodnicząca Partii Zieloni i posłanka z Dolnego Śląska.

30 marca z inicjatywy Partii Zieloni odbyło się posiedzenie połączonych komisji sejmowych na temat działalności kopalni Turów i związanego z tym pozwu Republiki Czeskiej do TSUE, zwołane na wniosek klubów parlamentarnych Koalicji Obywatelskiej i Lewicy. Jego przebieg relacjonowaliśmy na łamach Odpowiedzialnego Inwestora.

Cała dyskusja, choć trwała cztery godziny, nie należała do najbardziej merytorycznych. – „Szantaż, próba oskubania Polski przez Czechy i uzyskania haraczy” – tak o polsko-czeskim konflikcie mówił poseł Marek Suski, przewodniczący komisji sejmowej. Z kolei przedstawiciele Ministerstwa Klimatu i Środowiska oraz Ministerstwa Aktywów Państwowych zapewniali, że prowadzili intensywne negocjacje z rządem naszych sąsiadów.

[Przeczytaj artykuł: Czesi skarżą Polskę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości]

– „Mamy szereg dokumentów. Polska Służba Geologiczna jest w kontakcie ze swoim czeskim odpowiednikiem. Mamy dowody na to, że ta woda jest w utworach czwartorzędowych, z których następuje eksploatacja jednym z otworów, tzw. otwór ujęć Uchelna i tak naprawdę wody nie brakuje” – tłumaczył główny geolog kraju, wiceminister klimatu i środowiska Piotr Dziadzio.

– „Jako posłowie i posłanki opozycji na posiedzeniu komisji domagaliśmy się polubownego rozwiązania sporu z Czechami i UE. Przekonywaliśmy, że lepiej usiąść do stołu z naszymi czeskimi i niemieckimi partnerami, społecznością lokalną i organizacjami społecznymi, niż rozwiązywać tę sprawę w Trybunale Sprawiedliwości. Rząd zignorował to i przekonywał nas, że wszystko jest pod kontrolą i racja jest po naszej stronie, a czeskie żądania i zarzuty są bezpodstawne” – relacjonuje posłanka Tracz.

Koncesja do 2044 r. to gwóźdź do trumny tej sprawy

Mimo pozwu i wniosku Czech przeciw Polsce, 29 kwietnia minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka przedłużył termin obowiązywania obecnej koncesji na wydobywanie węgla brunatnego i kopalin towarzyszących ze złoża „Turów” do 2044 roku. Natomiast 14 maja PGE otworzyła nowy blok energetyczny w Elektrowni Turów opalany węglem brunatnym, którego budowa kosztowała ponad 4,3 mld złotych.

Tracz: – „Przez nieodpowiedzialność rządu i PGE kopalnia musi teraz zaprzestać działania z dnia na dzień. Tej sytuacji można było uniknąć. Nie możemy dalej udawać, że problem kopalni Turów nie istnieje. Czas, aby mieszkańcom i mieszkankom regionu, górnikom oraz samorządom mówić prawdę. Te fakty nie są jednak wygodne dla rządu i spółek węglowych. Dziś jak nigdy potrzebujemy ambitnego planu sprawiedliwej transformacji dla całego regionu turoszowskiego, a nie »Twierdzy Turów«”.

Rząd nie zadbał o środki na sprawiedliwą transformację

Brak opracowanych planów odchodzenia od węgla dla regionu turoszowskiego uniemożliwia mu skorzystanie ze środków finansowych z wartego 17,5 mld euro unijnego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji.

Są to środki właśnie na sprawiedliwą transformację i tworzenie nowych zielonych miejsc pracy w regionach, których gospodarka obecnie opiera się na węglu. – „Musimy włączyć sektor ochrony zdrowia w proces zachodzących zmian albo zaprzepaścimy okazję na zdrową i sprawiedliwą transformację” – ostrzegają eksperci z HEAL Polska, w prezentowanym ostatnio raporcie.

Jeżeli rząd i PGE nie przedstawią planu wygaszanie energetyki węglowej zgodnego z celami UE, stracimy te środki. Komisja Europejska zapowiedziała wstępnie już w marcu 2021 r., że brak planów sprawiedliwej transformacji w najbliższym czasie oraz planowanie dalszego wydobycia węgla do wyczerpania złoża w 2044 roku wyklucza kompleks Turów i gminy powiatu zgorzeleckiego ze wsparcia z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, które wynosiłoby około 1 miliarda złotych.

Interwencja europosłów z Polski

W reakcji na bezwzględne łamanie przez rządzących przepisów, nieuwzględnianie argumentów naukowców i organizacji pozarządowych, a także brak dialogu z zagranicznymi partnerami 37 europosłów z 14 krajów napisało list do Komisji Europejskiej, w którym wnosili o uruchomienie postępowania w sprawie uchybienia przez Polskę zobowiązaniom państwa członkowskiego.

Wśród autorów listu była trójka Polek: Róża Thun i Janina Ochojska z EPL oraz Sylwia Spurek z grupy Zielonych.

– „Znowu instytucje unijne muszą bronić Polski przed polskim rządem, tak jak w przypadku Rozpudy i Białowieży. Dolny Śląsk straci środki z Funduszu Transformacji. To się nazywa »miłość do Ojczyzny w wykonaniu PiS«” – mówi europosłanka Róża Thun.

Sprawie nie pomogły również podpisy przekazane do KE przez Annę Zalewską. – „Polska nie powinna wykonać postanowienia TSUE” – namawia europosłanka PiS.

Europoseł Wiosny Łukasz Kohut przypomina o głosowaniu w Parlamencie Europejskim nad miliardami na transformację, w którym europosłanki PiS: Beata Kempa i Anna Zalewska nie poparły tego projektu. – „Jeżeli decyzja TSUE jest zaskoczeniem dla rządu PiS to gdzie byli od marca, kiedy Czechy złożyły skargę. Był czas negocjować. I nadal jest: mogą ją w każdej chwili wycofać” – komentuje Kohut.

Dyskusja o Turowie: nadmierne emocje i manipulacja danymi

W toczącej się dyskusji wciąż wielu przedstawicieli rządu i posłów prawicy w swoich wystąpieniach operują liczbą 60, a nawet 80 tys. utraconych miejsc pracy. Przypomnijmy: według oficjalnych i świeżych danych PGE oraz urzędu marszałkowskiego kompleks Turów z firmami kooperującymi zatrudnia dziś 5,3 tys. osób. To daje utrzymanie 15-20 tys. osób, licząc rodziny zatrudnionych.

– „To i tak bardzo dużo. Nie ma potrzeby zawyżać tej liczby, bo nie sprzyja to rzetelnej dyskusji o sprawiedliwej transformacji” – zachęca Radosław Gawlik, prezes EKO-UNII, były wiceminister środowiska.

Podobnie z danymi o udziale kompleksu w zaopatrzeniu kraju w energię elektryczną. Udział ten spada z 4% w 2017 r. do 3,17% w 2020 r.

– „Elektrownia Turów nie jest aż tak znaczącym źródłem, aby nasz system elektroenergetyczny wysiadł. Jej rola jest przeceniana. Możemy wyłączyć tymczasowo tę odkrywkę bez szkody. Nie mamy wyjścia innego niż zawiesić działalność odkrywki, a co za tym idzie elektrowni do czasu wyroku Trybunału, podtrzymując jedynie niezbędną moc” – argumentował Radosław Gawlik w debacie Polsat News.

Czy Polska zastosuje się do wyroku?

Szef biura polityki międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP Krzysztof Szczerski wskazał, że pilnie podejmą rozmowy z Republiką Czeską. – „Myślę, że rząd będzie tę dyskusję kontynuował na poziomie różnych ministrów, wejdzie ponownie w rozmowy z Czechami, bo myślę, że strona czeska była podobnie zszokowana tą decyzją, jak i my” – powiedział na antenie TVP Info.

Zdecydowanie ostrzejsze było wcześniejsze stanowisko premiera:

– „Żadne decyzje Trybunału Sprawiedliwości UE nie mogą naruszać obszarów związanych z podstawowym bezpieczeństwem krajów członkowskich” – mówił Mateusz Morawiecki.

Przy swoim zdaniu pozostaje rząd Czech. Richard Brabec, czeski minister środowiska: – „Jesteśmy przekonani, że Polska naruszyła prawo Unii Europejskiej, zezwalając na przedłużenie wydobycia w kopalni węgla brunatnego w bliskim sąsiedztwie naszej Republiki oraz terytorium Niemiec. Taka działalność ma negatywny wpływ nie tylko na prawo mieszkańców czesko-polskiego pogranicza do wody, ponieważ oddziałuje na poziom wód gruntowych, ale także na jakość środowiska naturalnego i własność mieszkańców”.

Przypomnijmy, że od decyzji TSUE nie ma odwołania, a za niedostosowanie się kraj mogą czekać dotkliwe sankcje – pisaliśmy o tym w OI.

– „Czas przestać oszukiwać mieszkańców i mieszkanki regionu, górników oraz samorządowców, że węgiel brunatny w Turowie będzie wydobywany i spalany do 2044 roku. Czas, aby rząd i PGE przedstawiły plan sprawiedliwej transformacji dla regionu turoszowskiego. Wzywamy rząd do podjęcia natychmiastowych działań mających na celu polubowne rozwiązanie sporu o kopalnię Turów z Republiką Czeską. Obecna polityka rządu i PGE poniosła klęskę, czas ją zmienić i działać” – apeluje Małgorzata Tracz, posłana Zielonych i wiceszefowa klubu KO.


Źródła: Zieloni / EKO-UNIA / KPRM / MŽP / Polsat News / TVP Info / RT / ŁK / OI