Polskę czeka Trybunał Sprawiedliwości za odkrywkę?

Kopalnia odkrywkowa PGE Turów

Kopalnia odkrywkowa Turów na Dolnym Śląsku wywołuje coraz więcej emocji na arenie międzynarodowej. Konflikt czesko-polski prawdopodobnie znajdzie swój finał w Trybunale Sprawiedliwości UE w Luksemburgu.

Czesi zarzucają Polsce, że kopalnia odkrywkowa węgla brunatnego Turów, położona na Trójstyku granic Czech, Niemiec i Polski prowadzi do problemów z odpływem wód pitnych, a także zanieczyszczenia powietrza i zapadanie się ziemi. Szczególnie narażeni są na to mieszkańcy miejscowości położonych w Czechach.

Czeski problem z wodą

Dr Sylwester Kraśnicki, hydrogeolog: – „Kopalnia odkrywkowa eksploatująca od ponad 100 lat węgiel brunatny spowodowała zanik wód podziemnych w wielu poziomach wodonośnych przyczyniając się m. in. do zaniku wód mineralnych uzdrowiska Opolno-Zdrój. Planowane wyeksploatowanie pozostałej części złoża oznacza przysunięcie się frontu wydobycia do granicy czeskiej. Spodziewane jest pogłębienie się istniejącego między innymi na terenie Czech leja depresji i powiększenie jego zasięgu”.

Ministerstwo Środowiska i Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Czeskiej w dniu 30 września 2020 r. przesłały skargę do Komisji Europejskiej w związku z rozbudową polskiej kopalni węgla brunatnego Turów. Władze czeskie są przekonane, że Polska uchybiła zobowiązaniom wynikającym z czterech dyrektyw europejskich oraz bezpośrednio z Traktatu UE w związku z przedłużeniem koncesji na wydobycie i pozwoleniem na rozbudowę.

– „Jeżeli nasza skarga związana z prawodawstwem unijnym okaże się istotna i wystarczająco mocna, jest bardzo prawdopodobne, że Republika Czeska wystąpi z pozwem przeciwko Polsce” – oświadczyło Ministerstwo Środowiska Republiki Czeskiej.

Bitwa o koncesję

Czeski rząd zaczął rozważać podjęcie kroków prawnych przeciwko Polsce po tym, jak w marcu tego roku, mimo międzynarodowych protestów ze strony Czechów i Niemców, minister klimatu Michał Kurtyka przedłużył koncesję na wydobycie węgla brunatnego w kopalni Turów o sześć lat.

– „Zgodnie z art. 259 Traktatu o funkcjonowaniu UE, jeżeli państwo członkowskie uważa, że ​​inne państwo członkowskie uchybiło zobowiązaniom wynikającym z Traktatów, może wnieść sprawę do Trybunału Sprawiedliwości UE po wniesieniu sprawy najpierw przed KE” – komentuje biuro rzecznika prasowego KE.

Jak wygląda dalsza procedura? – „Komisja może wydać uzasadnioną opinię w tej sprawie w ciągu trzech miesięcy. Komisja nie jest zobowiązana do wydania uzasadnionej opinii. Brak uzasadnionej opinii nie ma żadnych skutków prawnych, ponieważ państwo członkowskie, które złożyło skargę, może nadal skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości” – wyjaśnia nam KE.

Zdaniem czeskiego rządu działalność kopalni po 30 kwietnia 2020 r. jest nielegalna, ponieważ proces przedłużania wydobycia zawiera szereg naruszeń i jest niezgodny zarówno z prawem polskim, jak i unijnym. Polska Grupa Energetyczna  (PGE) – właściciel kompleksu energetycznego – stara się także o nową koncesję do 2044 r., która umożliwiłaby wydobycie 289 mln ton węgla brunatnego.

– „Komisja Europejska czekała zbyt długo. Teraz nie może już dłużej zwlekać. Ma tylko trzy miesiące na wydanie oświadczenia i umożliwienie Republice Czeskiej skierowania sprawy przeciwko Polsce do Trybunału. Wydobycie w Turowie od maja jest nielegalne, a tysiące czeskich rodzin może zostać pozbawione dostępu do wody. Nie możemy dłużej czekać” – tłumaczy Petra Urbanová, prawniczka z czeskiej organizacji Frank Bold.

Czeskie ministerstwo środowiska wymieniło szereg uwag, które zaważyły o złożeniu skargi.

–„Po pierwsze zwrócono uwagę, że Polska wielokrotnie odmawiała podania bardziej szczegółowych informacji na temat przedłużenia koncesji na wydobycie węgla brunatnego w Turowie do 2026 r. Nie zezwoliła też Republice Czeskiej ani zainteresowanej społeczności lokalnej na udział w tym postępowaniu. Czechy, ani okoliczni mieszkańcy nie zostali także dopuszczeni do postępowania w sprawie koncesji dla Turowa do 2044 r. Nie są także informowani o jego przebiegu” – piszą przedstawiciele międzynarodowej kampanii Stop Turów.

Ponadto, jak podaje czeskie ministerstwo, Polska zastosowała rygor natychmiastowej wykonalności do decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dotyczących zamiaru kontynuowania eksploatacji złoża węgla brunatnego Turów i rozbudowy kopalni uniemożliwiając tym samym skuteczne odwołanie się od tej decyzji. Jej treść nie uwzględnia w wystarczającym stopniu wpływu eksploatacji górniczej na stan jednolitych części wód w całym projekcie, twierdzi ministerstwo.

Z tym stanowiskiem nie zgadza się PGE, które uważa, że dotrzymało wszystkich procedur prawa krajowego i unijnego, w tym transgraniczne konsultacje społeczne. Konsultacje te spotkały się jednak z licznymi zastrzeżeniami m.in. dotyczącymi krótkiego czasu wystąpień czy złej jakości tłumaczeń. PGE odpiera także zarzuty o znaczącym wpływie odkrywki na wody pitne.

– „Kopalnia Turów, otrzymując zgodę na dalszą eksploatację, zobowiązała się zabezpieczyć jedyne ujęcie wody pitnej w czeskiej miejscowości Uhelna, na które kopalnia ewentualnie może (ale nie musi) oddziaływać i które znajduje się w strefie brzeżnej Niecki Żytawskiej, poprzez budowę podziemnego ekranu na głębokości 60-110 m zapobiegającego, przed potencjalnym przepływem wody z terenu Uhelnej w kierunku odkrywki. Ekran jest gotowy w ponad 70 proc. a jego praca będzie regularnie monitorowana przez specjalistów hydrogeologów z Czech i Polski” – odpowiada biuro prasowe PGE.

1 października minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau udał się z wizytą do Pragi, by spotkać się z szefem czeskiego MSZ Tomašem Petříčkiem. Rau odniósł się do kwestii Turowa. – „Zgodziliśmy się co do tego, że niezależnie od kroków formalno-prawnych podjętych przez stronę czeską, istnieje możliwość zawarcia ugody między naszymi państwami” – powiedział polski MSZ.

Brak planów na transformację regionu

Ekolodzy od lat prowadzą w regionie turoszowskim kampanię informacyjną wyręczając tym samym przedstawicieli rządu i samorządu. Robią to mimo napiętej sytuacji społecznej i ataków ze strony górników. Próbują wejść w dialog z lokalną społecznością oraz władzami samorządowymi.

– „Docieramy do mieszkańców regionu z informacją, żeby zachęcić ich do aktywnego włączenia się w proces transformacji. Jedyna nadzieja w determinacji mieszkańców, władz samorządowych i organizacji pozarządowych w  pozyskiwaniu funduszy na sprawiedliwą transformację z UE. Rząd niestety zawodzi, wciąż nie wiadomo, kto będzie zarządzał funduszami oraz czy w ogóle trafią do Bogatyni. W naszej ocenie pieniądze powinny trafić przede wszystkim do samorządów, po to, aby transformacja odbywała się w sposób oddolny, z jak najszerszym udziałem mieszkańców i NGO” – mówi Paweł Pomian ze stowarzyszenia ekologicznego EKO-UNIA.

Jakie stanowisko w międzynarodowym sporze zajmie polski rząd? Czy data zakończenia eksploatacji odkrywki Turów zostanie w końcu ustalona? Zapytaliśmy o to ministra klimatu i środowiska Michała Kurtykę, jednak nie uzyskaliśmy odpowiedzi.

– „Plany PGE rozbudowy odkrywki Turów do 2044 coraz bardziej zaczynają przypominać sytuację planowanej odkrywki Złoczew – komentuje Kuba Gogolewski, kampanier finansowy Fundacji „Rozwój TAK – Odkrywki NIE”.

– „Choć tajemnicą jest, że Złoczew nie powstanie nikt oficjalnie nie ma odwagi tego powiedzieć. Podobnie odkrywka Turów na pewno nie będzie wydobywać węgla do 2044 roku, a determinacja rządu czeskiego prędzej czy później doprowadzi do uznania przez PGE i rząd polski roszczeń czeskich i płacenia za traconą przez Czechów wodę” – dodaje.

Walka trwa od lat

To nie pierwszy sprzeciw Czechów na arenie międzynarodowej. Wcześniej pod petycją do Parlamentu Europejskiego podpisało się 13 tys. osób. Podczas posiedzenia Komisji Petycji polscy europosłowie z PiS: Anna Zalewska i Kosma Złotowski, stwierdzili, że Turów nie ma wpływu na stan wód w regionie, problem jest wyimaginowany, a kontynuacja wydobycia nie jest sprzeczna z celami porozumienia paryskiego.

Samorządowcy Regionu Libereckiego od lat konsekwentnie występują przeciwko destrukcyjnemu działaniu kopalni. Wśród nich Martin Půta, który właśnie po raz trzeci wygrał wybory regionalne na hetmana. Zwycięstwo Půty oznacza, że Region Liberecki dalej stanowczo będzie walczył o prawo swoich mieszkańców do dostępu do wody pitnej i czystego powietrza.

Nie tylko woda

Elektrownia węglowa Turów jest drugą najbardziej zanieczyszczającą elektrownią w Polsce i siódmą w całej Unii Europejskiej. Zgodnie z wyliczeniami kopalnia i elektrownia PGE Turów przyczyniła się do 120 przedwczesnych zgonów w 2017 r., 80 z nich miało miejsce poza granicami Polski (głównie Czechy i Niemcy). Zanieczyszczenia z elektrowni odpowiadają również za 2100 ataków astmy, 60 nowych przypadków przewlekłego zapalenia oskrzeli, 110 przyjęć do szpitala i 51 000 dni zwolnienia chorobowego rocznie.