Dolnośląska miejscowość może zostać całkowicie wysiedlona. Tak rząd szuka pieniędzy przed wyborami

Źródło: Niezatapialna Wioska Młoty/Facebook

W powiecie kłodzkim położona jest malownicza wieś Młoty, której mieszkańcy od 50 lat żyją w zawieszeniu. Jak mówią eksperci, jest to ciągły plac budowy.

Rząd ma plany stworzenia tam Elektrowni Szczytowo-Pompowej (ESP) Młoty. Na inwestycję przewidziano 3,5 mld zł. Tymczasem obiekt pozbawi dachów nad głową lokalną społeczność, obciąży środowisko i – zdaniem specjalistów – jest całkowicie nieopłacalny ekonomicznie.

Prąd po 5 zł/kWh

Jakie techniczne kwestie należy wziąć pod uwagę? Czy opłacalność i wykonalność ESP Młoty działa na korzyść tej koncepcji? O tym opowiada nam Witold Jacaszek z Partii Zieloni Okręgu Wrocławskiego, inicjator Stowarzyszenia Niezatapialna Wioska Młoty.

Elektrownie szczytowo-pompowe to technologia znana od przeszło pół wieku.

Zdaniem eksperta, poza ogromnymi stratami dla środowiska i wysoką kapitałochłonnością, technologia ta jest mało efektywna energetycznie. Problemem jest miedzy innymi przesył oraz odpowiednia infrastruktura.

– „Sama elektrownia wodna, pomimo znacznej sprawności dochodzącej do 80%, w układzie ESP nie przekracza już 60% sprawności. A po uwzględnieniu strat linii przesyłowej oraz transformacji to ledwie 50%” – tłumaczy Odpowiedzialnemu Inwestorowi.

Jak działają elektrownie szczytowo-pompowe? ESP co do zasady, w czasie dobowej nadprodukcji pompuje wodę z dolnego zbiornika do górnego, a w czasie szczytu zapotrzebowania woda napędza turbiny i produkuje prąd. Jak mówi Jacaszek, schemat jest korzystny, kiedy górny zbiornik jest zasilany wodami opadowymi. Dlaczego?

– „Wtedy można liczyć na dodatni bilans energetyczny (ESP Solina). Znacznie gorzej jest wtedy, gdy wody opadowe zasilają dolny zbiornik. Wówczas bilans będzie zawsze ujemny (ESP Porąbka – Żar). Ta ostatnia zaoferowała jesienią do Krajowego Systemu Mocy prąd po 5 zł/kWh! ESP Młoty będzie elektrownią zasilaną w wodę do dolnego zbiornika: to oznacza trwały ujemny bilans energetyczny”.

Agata Zasępa z Partii Zieloni Okręgu Ziemi Kłodzkiej zauważa, że budowa elektrowni szczytowo-pompowej jest niezwykle kosztowna. Jak wylicza, w przypadku ESP Młoty mowa o 7 mld zł.

– „A to tylko plany, podczas gdy modernizacja ESP Porąbka-Żar już na etapie ofert przekroczyła planowane koszty o 270%. Przedstawiane koszty ESP Młoty nie uwzględniają budowy linii energetycznej 400 kV, ani też strat jakie inwestycja spowoduje dla środowiska naturalnego i krajobrazu ziemi kłodzkiej” – mówi Odpowiedzialnemu Inwestorowi.

Jej zdaniem ta inwestycja spowoduje szereg różnorodnych strat.

– „Czy stać nas zabetonowany szczyt góry ze sztucznym zbiornikiem i budowę kolejnej zapory na rzeczce, której przepływy pozwolą na zapełnienie zbiornika dopiero po kilku latach?” – pyta retorycznie.

W Młotach brakuje wody

Kolejny problem to brak wody. Jak uświadamia Jacaszek, kiedy przeszło 50 lat temu robiono badania hydrologiczne, sytuacja klimatyczna różniła się od dzisiejszej. – „Bystrzyca Łomnicka przepływająca przez wieś Młoty niosła wielokrotnie więcej wody. Jej źródła są w Górach Orlickich i na torfowiskach poniżej Zieleńca. Od kilku lat torfowiska te wysychają. Prawdopodobnie PGE planuje wykonanie odwiertów głębinowych celem uzupełnienia bilansu wody” – podaje ekspert.

To z kolei nie tylko osuszy studnie w okolicznych wsiach, ale i może spowodować osiadanie historycznej, datowanej od XII w. zabudowy w Bystrzycy Kłodzkiej.

– „Okazuje się, że cała dolina – podobnie jak okolica – zbudowana jest na przepuszczalnych skałach wapiennych pochodzenia osadowego” – mówi Jacaszek. – „Aby więc woda nie przesiąkała, potrzebne będzie wybetonowanie nie tylko zbiornika górnego, ale i dolnego. To niewątpliwie zniszczy unikalny ekosystem całej doliny Bystrzycy Łomnickiej oraz okolicy” – dodaje.

To jednak nie koniec problemów związanych z inwestycją. Następnym zmartwieniem jest zmiana mikroklimatu. Sąsiednie miejscowości Spalona i Zieleniec są popularnymi ośrodkami narciarskimi. Powstanie dwóch dużych zbiorników z pewnością ociepli zimy i postawi pod znakiem zapytania sens inwestycji narciarskich w okolicy.

Zagrożone są cenne obszary i gatunki

Problematyczna jest również sama budowa. – „Wycięcie 25 ha lasów to niewiele wobec ścięcia wierzchołka Zamkowej Kopy i utworzenia górnego zbiornika o pojemności 6,5 mln m3. To oznacza potrzebę przemieszczenia podobnej  ilości urobku z góry przez tereny cenne krajobrazowo i turystycznie. Tak naprawdę budowa obejmie obszar od Spalonej do Huty i od Mostowic do Bystrzycy Kłodzkiej” – mówi Jacaszek.

Także inwestycje towarzyszące sprawią problem. Aby ESP o mocy 1000 MW mogła funkcjonować, potrzeba doprowadzić linię wysokiego napięcia 400kV ze Świebodzic, przez Ząbkowice Śl. do Młotów.

– „To oznacza 80km napowietrznej linii wysokonapięciowej przez całą Kotlinę Kłodzką i Góry Sowie – cenne obszary chronione siecią Natura 2000” – podkreśla Jacaszek.

Jak mówi, pomijając kwestie przyrodnicze, nie ma sensu, żeby w tym miejscu powstawała tak nieopłacalna, a szkodliwa inwestycja. Objaśnia możliwe alternatywy: – „Takie obiekty powinny być lokalizowane np. w istniejących wyrobiskach pokopalnianych (Bełchatów, Turów) na bazie  istniejącej infrastruktury elektroenergetycznej. Alternatywne inwestycje w magazynowanie energii to np. akumulatory chemiczne.

 

Energia transportowana z Młotów ze względu na odległość oznacza straty i zmniejszoną efektywność. – „Z budowy nowych ESP w Niemczech zrezygnowano, bo są mało opłacalne i nieakceptowane przez ludność. U nas głos obywateli jest nieważny, a wszystko za co weźmie się rząd zamienia się w złoto. Tylko skąd wziąć potem wodę?” – pyta Agata Zasępa.

Jej zdaniem, zamiast kompleksowego planu rozwoju energetyki dla kraju „obiecywane są lokalnie gruszki na wierzbie w postaci podatków dla gminy Bystrzyca Kłodzka, choć nie ma jeszcze nawet gotowego studium wykonalności inwestycji”.

Organizacje ekologiczne przeciwko ESP Młoty

Również Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA wyraziło swoje obawy przed powstaniem EPS Młoty potwierdzając to szeregiem merytorycznych argumentów. Jak czytam w stanowisku, rejon ESP Młoty jest bardzo cennym obszarem przyrodniczym europejskiej sieci Natura 2000 o nazwie „Sztolnia w Młotach”. Lata temu porzucona budowa, niemal półwieczna sztolnia ESP Młoty, jest zasiedlona przez kolonię rzadko występujących nietoperzy. Są one gatunkiem chronionym. Potencjalna inwestycja graniczyłaby także z Dziką Orlicą, która jest kolejnym cennym obszarem Natura 2000.

Radosław Gawilk i Anna Adamczyk z EKO-UNII piszą, że energia odnawialna jest przyszłością, do której należy dążyć. Jednak, jak twierdzą, powinna ona opierać się na sieci rozproszonych magazynów energii, dopasowanych o lokalnego zapotrzebowania energetycznego. Planowana elektrownia od lat ma realny wpływ na życie mieszkańców Młotów, a nawet nie rozpoczęła się jej budowa. Lokalna społeczność martwi się o swoją przyszłość.

– „Dziel i rządź – tak można nazwać projekt odgrzewania budowy tego obiektu. Odświeżanie tych dawno porzuconych planów to idealny sposób na podzielenie społeczeństwa i pobudzenie wyobraźni  dotyczącej rozwoju regionu. Taki pomysł trafia w części na podatny grunt społeczny, gdyż miejscowość od lat żyje w zawieszeniu i nie wie, jaki jest plan na przyszłość” – piszą przedstawiciele stowarzyszenia.

Mowa o panującym w okolicy zastoju inwestycyjnym oraz postępującym wyludnianiu na skutek planów budowy ESP Młoty. – „A nagle, w trakcie kampanii wyborczej, państwowy koncern obiecuje nakłady inwestycyjne i podniesienie rangi miejscowości do bycia stabilizatorem energetyki państwowej”. Jak dodają Gawlik i Adamczyk, władza – zamiast stawiać na korzystny dla regionu, realistyczny plan produkcji energii, „stosuje mechanizmy psychologiczne rodem z Polski Ludowej, kiedy rozwój tożsamy był z budową gigantycznych instalacji kosztem ludzi i przyrody”.

Władza ma chrapkę na miliardy

– „O co chodzi? PiS ma po prostu dużą chrapkę na te 3,5 mld zł i nawet tego nie ukrywa” – odpowiada nam Jacaszek.

Jak mówi, PiS nie ukrywa, że niska rentowność tego typu przedsięwzięć to jest powód dofinansowania. – „Ja podejrzewam, że w tej lokalizacji ta inwestycja nie powstanie, ale ta ziemia zostanie mieszkańcom odebrana, a za parę lat dowiemy się, że ksiądz postawił tam hotel. Tak to niestety może wyglądać”.

W tamtym roku został opublikowany rządowy raport wraz z zaleceniami. Opisane są w nim zagrożenia dla środowiska spowodowane budową i eksploatacją ESP, szczególnie w Młotach.  Jacaszek przywołuje mały strumień, który praktycznie wyschnie w przypadku kilkuletniego  napełniania zbiornika dolnego o pojemności 12,5 mln m3 wody.

Raport ten jednoznacznie wskazuje na związane z inwestycją zagrożenia i zależności, a także formułuje wnioski oraz zalecenia dla rządu. Jakie to wytyczne?

Oto fragment: Rola elektrowni szczytowo pompowych w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym: uwarunkowania i kierunki rozwoju Zespół Ekspercki do Spraw Budowy Elektrowni Szczytowo-Pompowych 52 temperatury wody, co w konsekwencji może spowodować wymieranie gatunków szczególnie wrażliwych na nagłe nawet niewielkie zmiany temperatury wody; f) zmiany w cyklach powodzi sezonowych – regulacja rzek w celu lepszej kontroli przepływu wód może spowodować zmiany w sezonowych cyklach powodziowych, a to z kolei może wpłynąć na zupełne zaniknięcie siedlisk związanych z tymi cyklami;

g) zmiany chemiczne i zmiany temperatury wody – tamy mogą powodować zasadnicze zmiany temperatury, składu chemicznego i pH wód przed i za tamą; h) urazy i śmierć pojedynczych zwierząt – ryby i inne gatunki mogą przedostać się do podzespołów elektrowni i zostać zranione lub zabite. Konstrukcja zabezpieczająca elektrownie powinna zostać dostosowana do występujących w danym środowisku gatunków aby obniżać ich śmiertelność; i) skutki dla gatunków i siedlisk lądowych – elektrownie wodne mogą wpływać nie tylko na ekosystem wodny, ale również na lądowy. Wpływ ten może wystąpić na etapie budowy, jak również na etapie eksploatacji.

– „Aby można było uruchomić  dofinansowanie z NFOŚiGW wynoszące 3-3,5 mld zł dla PGE, potrzebna jest Specustawa. Ale PGE jako inwestor musi się wykazać prawem do dysponowania nieruchomością. Jednak bez specustawy nie jest to możliwe do końca bieżącego roku – nawet w najbardziej zaawansowanym projekcie, czyli ESP Młoty. Stąd pomysł na przymusowe wysiedlenie mieszkańców” – wyjaśnia Jacaszek.

Co zamiast ESP Młoty?

Zdaniem Agaty Zasępy brakuje nam biogazowni i mikrobiogazowni, które mogłyby być dobrym dopełnieniem miksu energetycznego uzupełniających model energetyki rozproszonej i zdecentralizowanej. Jak mówi, oprócz budowy oraz rozbudowy OZE musimy też wdrażać zmniejszenie konsumpcji.  Zdaniem ekspertki forsowany model elektrowni o mocy 750 MW stoi w sprzeczności z rozwijającym się oddolnie systemem rozproszonym odnawialnych źródeł energii.

– „Ale na pewno jest sposobem na scentralizowanie energetyki i jak nie wiemy o co chodzi, to chodzi o pieniądze. A może jeszcze o szum wyborczy? Obiecać nie grzech. Najpierw ograniczyć budowę wiatraków, potem zmienić system wspierania fotowoltaiki, a następnie przejść do budów rodem z PRL-u. Chwalebne zaiste” – podsumowuje Zasępa, która jako kolejna widzi w inwestycji analogię do rzeczywistości z czasów Polski Ludowej.


Autor: OI