Nie ma, nie ma wody… Sprawa Turowa trafiła do sejmu

posiedzenie komisji sejmowychfot. Piotr Malicha

Szantaż, próba oskubania Polski przez Czechy i uzyskania haraczy – tak o polsko-czeskim konflikcie odnośnie działalności KWB Turów mówił poseł Marek Suski, przewodniczący komisji sejmowej, po czym dodał, że dla potomnych chce zachować środowisko w dobrym stanie. Burzliwe posiedzenie połączonych komisji sejmowych pozwoliło przedstawić swoje stanowiska wielu stronom, jednak organizacja Greenpeace została z niego wykluczona.

– „Uważamy, że tę sprawę powinno się załatwić polubownie, w drodze dyplomatycznej” – przekonywała posłanka Małgorzata Tracz, przewodnicząca Partii Zieloni i wiceszefowa KO, na której wniosek zwołano posiedzenie.

Brak jasnego planu odejścia od węgla

Posłanki i posłowie opozycji zapewniali, że są bardzo zaniepokojeni sytuacją w zagłębiu turoszowskim, któremu może grozić natychmiastowe zamknięcie, a co za tym idzie tysiące osób straci pracę. Mają nadzieję na wdrożenie odpowiednio zaplanowanej transformacji, korzystając z funduszy unijnych i na powolne wygaszanie działalności kompleksu.

– „Podstawowym celem polskiego rządu powinno być zmierzanie w stronę sprawiedliwej transformacji regionu turoszowskiego, aby nikt nie pozostał za burtą” – dodała Tracz.

Padły pytania; jakie konkretne działania podjął rząd z MSZ w kwestii polubownego załatwienia sporu z Czechami, jakie planuje podjąć już po skardze do Trybunału Sprawiedliwości oraz czy władze biorą pod uwagę, że do skargi może przyłączyć się rząd Niemiec – bardzo prawdopodobny jest współudział landu Saksonia we wnioskowaniach Republiki Czeskiej. Tracz pytała o polskie bezpieczeństwo energetyczne, na ile dni pracy elektrownia Turów ma obecnie zmagazynowany węgiel brunatny, przez ile dni możliwe jest funkcjonowanie bez zakłóceń krajowego systemu energetycznego przy zerowej generacji energii elektrycznej i cieplnej z tej elektrowni.

Nieścisłości w decyzjach środowiskowych

Tracz poruszyła temat decyzji środowiskowych, które przewidują przedłużenie koncesji dla Turowa do 2026 r. W planach jest jednak przedłużenie tej koncesji nawet do 2044 r.

– „Jak to się ma do europejskiego planu osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 r.? W jakiej sytuacji postawi to region turoszowski, pracowników kopalni oraz elektrowni, jeśli nie będą mieć czasu na sprawiedliwą transformację?” – zapytała.

Ekspertyzy hydrogeologiczne, którymi dysponują Czesi wykazują, że obniżenie poziomu wód gruntowych w wyniku działalności kopalni Turów jest znaczne, a mieszkańcy Kraju Libereckiego mają w okresach suszy problemy z dostępem do wody. Polska strona twierdzi natomiast, że kopalnia nie powoduje lub powoduje nieznaczne obniżenie poziomu wód gruntowych.

Tracz: -„Dlaczego MAP lub podlegające pod nie PGE nie zleciło wykonania przez instytucje unijne ekspertyz, które na pewno byłby wzięte przez Republikę Czeską pod uwagę?”.

Nowe miejsca pracy dla byłych górników

Posłanka podkreśliła istotność uzyskania dostępu do informacji o strukturze zatrudnienia poszczególnych grup wiekowych w kopalni i elektrowni Turów. Pozwoli to na adekwatne zaplanowanie sprawiedliwej transformacji regionu po nieuchronnym odejściu od wydobywania i spalania węgla. Dzięki temu byłej kadrze kopalni i elektrowni zostaną zapewnione odpowiednie miejsca pracy po zwróceniu się w kierunku energii odnawialnej. Poruszyła także kwestię potrzeby ujawnienia przez MSZ przebiegu negocjacji między Polską a Czechami oraz udostępnienie żądań Republiki Czeskiej od polskiego rządu.

– „Jako państwo nie możemy sprawić, żeby sytuacja życiowa pracowników zagłębia się pogorszyła, a zaostrzający się polsko-czeski spór powoduje zagrożenie ich bytu” – apelowała posłanka.

Wiceminister Aktywów Państwowych Zbigniew Gryglas podkreślił rolę KWB w zapewnianiu Polsce stabilności energetycznej.

– „Kompleks Turów to bardzo istotny element polskiego systemu energetycznego, a moc zainstalowanych tam bloków to blisko 2 GW. Zaopatruje on 2,3 mln gospodarstw” – mówił Gryglas.

Następnie wyjaśnił, że w transgraniczne dyskusje było zaangażowanych wiele organizacji i przypomniał o konsultacjach przeprowadzonych we Wrocławiu, które miały świadczyć o dobrej woli PGE.

– „Przez pierwsze lata dyskusje co do zabezpieczeń środowiska w związku z przedłużeniem funkcjonowania kopalni w Turowie były początkowo prowadzone w ramach konwencji z Espo o ocenach oddziaływania na środowisko w kontekście transgranicznym)” – tłumaczył Henryk Litwin, dyrektor departamentu polityki europejskiej.

W ramach tego procesu we wrześniu 2019 r. doszło do konsultacji polsko-czeskich, w których wziął udział ekspert z MSZ. Podkreślił, że resort spraw zagranicznych uczestniczył w konsultacjach jedynie pomocniczo dla MKiŚ, które to jest w tej kwestii jedynym kompetentnym resortem.

– „Te rozmowy nie doprowadziły do pełnego porozumienia, ale trudno mi jest z pozycji MSZ proponować jakąś ocenę. Na pewno zrelacjonują to koledzy z MKiŚ” – mówił.

MSZ dodało, że w pewnym momencie strona czeska skierowała konsultacje w ramach konwencji z Espo w innym kierunku, poprzez rozpoczęcie przygotowań do postawienia sprawy przed Trybunałem Sprawiedliwości. Pierwszym krokiem Czech było przedstawienie sprawy KE i uzyskanie tzw. uzasadnionej opinii w kwestii sporu o skutki przedłużenia terminu działania kopalni Turów.

– „Nie czuję się kompetentny do przeprowadzania oceny tego przedsięwzięcia. W sprawę zaangażowały się struktury kancelarii Prezesa Rady Ministrów i pionu ministra Konrada Szymańskiego” – tłumaczył Litwin.

Wyjaśnił, że ze strony Czech padło stwierdzenie, że postawienie sprawy przed Trybunałem nie wyklucza możliwości dalszych negocjacji i polubownego załatwienia sprawy. Takie negocjacje zostały przeprowadzone przez MKiŚ, w którego kompetencjach są negocjacje ze stroną czeską. MAP i MSZ pozostaje w ścisłym kontakcie z resortem klimatu i środowiska. Działania resortu miały być podwójne – z jednej strony były politycznym przygotowaniem do szczegółowych negocjacji, a z drugiej promocją działań podejmowanych przez polski rząd.

– „Po wizycie ministra Petříčka stronie czeskiej zostały przedstawione bardzo konkretne propozycje, na które wciąż nie ma reakcji” – dodał Litwin.

Główny Geolog Kraju, Wiceminister Klimatu i Środowiska, Piotr Dziadzio:

– „Nieprawdą jest, że MKiŚ nie reagowało na komunikację i oczekiwania strony czeskiej”.

Opóźnienia tłumaczył utrudnieniami związanymi z pandemią i dodał, że późną jesienią 2020 r. doszło do bardzo intensywnych negocjacji ze stroną czeską, włącznie z omówieniem propozycji współpracy oraz polubownego załatwienia sprawy.

– „Strona czeska z jednej strony pokazywała, że chce rozwiązać konflikt polubownie, z drugiej strony w korespondencji przedstawiała coraz większe roszczenia”- komentował Dziadzio.

30 września 2020 r. doprowadziło to do złożenia przez Czechy skargi do Komisji Europejskiej dotyczącą przekroczenia prawa UE przez Polskę w związku z przedłużeniem i rozszerzeniem koncesji na działalność wydobywczą w kopalni Turów.

– „Nasz dialog był pełny i otwarty. Próbowaliśmy zrozumieć Czechy w zakresie ich problemów i chcieliśmy je rozwiązać” – argumentuje MKiŚ.

Kurtyna za miliony

Dziadzio podkreślił, że strona polska wyjaśniała kwestie dotyczące ubytków wody pitnej w strefie najbliższego sąsiedztwa kopalni. Wynika z tego, że przeprowadzono badania geologiczne i hydrogeologiczne, a także ocenę aktywności KWB Turów, która podjęła się realizacji kurtyny zabezpieczającej możliwość odpływu wód ze strony czeskiej do kopalni. Zobowiązanie to było wynikiem uzgodnień transgranicznych oraz decyzji środowiskowej RDOŚ we Wrocławiu.

– „PGE szybko poczyniła wielomilionową inwestycję, która jest decyzją pokazującą Czechom, że uzgodnienia decyzji środowiskowej są realizowane zgodnie z planem, a nawet wcześniej” – przekonywał Dziadzio.

Następnie minister zaznaczył, że sprawa wody to nie tylko kurtyna, ale także „nieprawdziwa informacja o braku wody po stronie czeskiej”.

– „Mamy szereg dokumentów. Polska Służba Geologiczna jest w kontakcie ze swoim czeskim odpowiednikiem. Mamy dowody na to, że ta woda jest w utworach czwartorzędowych, z których następuje eksploatacja jednym z otworów, tzw. otwór ujęć Uchelna i tak naprawdę wody nie brakuje” – tłumaczył.

Główny Geolog Kraju zapewniał, że jest w posiadaniu pełnych raportów, z których wynika, że na obniżanie się poziomu wód gruntowych na terenie całej Europy wpływa nie tylko działalność górnicza, ale także zjawiska klimatyczne, roczna suma opadów i infiltracja wód opadowych do gruntu. Dane opracowane przez IMGW wskazują, że to zmiany związane z ilością opadów są jednym z głównych czynników powodujących niedobór wód gruntowych.

– „Zapewne powodem konfliktu jest sytuacja polityczna. Strona czeska przedstawiła swoje żądania, na podstawie których Polska miałaby poczynić inwestycje w infrastrukturę na terenie Czech sięgające docelowo 60 mln euro. Gdybyśmy wydali te pieniądze, być może strona czeska nie wniosłaby uwag do kontynuacji eksploatacji węgla w Turowie”.

Wioletta Czemiel-Grzybowska, prezes zarządu PGE GiEK: – „Podpisanie w 2019 r. uzgodnień powinno zamknąć temat nieporozumienia. W latach 2015-2020 PGE GiEK wydało 85 mln zł, aby dostosować się do wymogów środowiskowych. Następnie poczyniliśmy inwestycje zabezpieczające na kolejne 64 mln zł. Kompleks Turów zapewnia 4% krajowego zapotrzebowania energetycznego”.

W dalszej części spółka wyjaśniła, że czeska 6-poziomowa żwirownia znajduje się tuż przy omawianym ujęciu wody, w odległości około 550 m i nie jest w żaden sposób zabezpieczona. Przypomniała, że w niewielkiej odległości od kopalni Turów znajdują się dużo większe kompleksy górnicze, zarówno po stronie czeskiej, jak i Niemieckiej.

– „Zarzuty strony czeskiej w zakresie zamknięcia KWB Turów są nieuzasadnione” – dodała Czemiel-Grzybowska i zapewniła, że spółka zdaje sobie sprawę z nadchodzącej transformacji energetycznej.

Poseł Piotr Borys z KO zapytał jaką strategię ma rząd – twardy spór przed TSUE czy polubowne negocjacje. Zauważył, że sukcesywnie spada produkcja energii oraz poziom zatrudnienia i zapytał o jasny plan transformacji energetycznej. Postawił pytanie czy jest już decyzja rządu w sprawie osiągnięcia przez Polskę neutralności klimatycznej.

– „Należy pójść do przodu, zacząć działać na rzecz odpowiedzialnego i płynnego transferu energetycznego, żeby za umownych 15-20 lat były efekty. W przeciwnym razie będzie katastrofa i drugi Wałbrzych, na co nie możemy sobie pozwolić”.

Ostra krytyka oraz proroctwo

Stanisław Żuk, Kukiz`15,  były szef KWB Turów i były wiceprezes PGE GiEK: – „Na pewno wiem o czym mówię, w przeciwieństwie do niektórych. Przez lata piezometry kontrolowały poziom wód podziemnych. Nigdy po stronie czeskiej ani niemieckiej nie było zarzutów, że ta kopalnia coś zabiera”.

Tłumaczył, że kompleks Turów jest jednym z najnowocześniejszych, a koszty jego likwidacji sięgną około 2,5 mld zł. Twierdzi, że Czesi są wspierani przez ekologów i podkreślił, że nie wierzy, żeby czescy lub niemieccy parlamentarzyści poparli jakikolwiek polski protest. Ponadto z pełnym przekonaniem mówił, że Czesi po prostu nie lubią Polaków i prowadzą grę polityczną.

– „Czesi szukają dziury w całym. Apeluję do ekipy rządzącej, żebyśmy nie patrzyli tylko przez głupią poprawność polityczną. Czesi są zwykłymi łobuzami i robią to świadomie. Zachwycanie się samorządowców unijnymi środkami na transformację to jakieś opętanie” – skwitował poseł Żuk, po czym zwrócił się do posłanek opozycji.

– „Ciężko się panie zdziwicie, że Turów będzie istniał, dopóki będzie miał ostatnie tony złoża” – zapowiedział.

Taktyka zaprzeczania i opóźniania

– „Dziwi mnie taktyka polegająca na zaprzeczaniu problemowi i opóźnianiu sprawiedliwej transformacji. Ucierpią na tym mieszkańcy regionu, tak jak było w przypadku Bełchatowa czy Wałbrzycha przed laty. Ile miliardów zyska region, jeśli wdroży terytorialny plan sprawiedliwej transformacji? – pytała Anita Sowińska z Lewicy.

Posłanka poruszyła także temat ujawnienia treści zarzutów, ewentualnych środków tymczasowych i ryzyka podejmowanego przez Polskę. Zaznaczyła konieczność niezwłocznego planowania transformacji, tak, żeby nie zagrażała krajowemu bezpieczeństwu energetycznemu.

Zamknięcie Turowa to „katastrofa ekologiczna”?

– „Komisja Europejska oddaliła czeską petycję. Wszyscy ślemy do TS listy i wsparcie dla Turowa, który wydając miliardy złotych od lat się przekształca. Zamknięcie KWB byłoby katastrofą ekologiczną. Jest to kwestia polityki i konkurencji” – tłumaczyła europosłanka Anna Zalewska.

Wyjaśniła, że Polska zgodziła się na neutralność klimatyczną do 2050 r., ale na poziomie UE. Apelowała o pozwolenia na funkcjonowanie KWB Turów do 2044 r.

– „Plan transformacji energetycznej powstaje. Jednak KE mówi, żeby zamykać kopalnie, a dopiero wtedy da na tę transformację pieniądze. W razie wątpliwości pytajcie strony czeskiej i niemieckiej jak troszczą się o środowisko”.

Sprzeczność interesów oraz bujanie w obłokach

– „Jaki był przebieg negocjacji między stroną polską a czeską oraz jakie były żądania Czech? Czy w tworzeniu planu sprawiedliwej transformacji bierze udział strona Czeska?” – pytała posłanka Klaudia Jachira (KO).- „Tutaj nie chodzi o interes Polski, Czech czy Niemiec, ale o interes Ziemi, a innego domu nie mamy. Susza nie będzie pytać o naszą narodowość. Cierpieć będziemy wszyscy” – dodała.

Poseł Lewicy Maciej Konieczny: – „Mówiąc, że nie należy bujać w obłokach mamy też na myśli zaprzestanie udawania, że transformacja energetyczna nie zajdzie, a zmiany klimatyczne nie mają miejsca i tragicznych skutków dla polskiego rolnictwa, jakości życia i bezpieczeństwa nas wszystkich. Nie popadajmy w tłumaczenie wszystkiego grą wielkich interesów. To jest być albo nie być dla regionu, przemysłu i branży energetycznej”. Podkreślił, że ryzyko jest poważne i nie należy dopuścić do niekontrolowanego zamknięcia kopalni. W kwestii OZE poruszył problem braku możliwości magazynowania energii i zaproponował rozwiązanie w postaci elektrowni szczytowo-pompowych.

– „Możemy być awangardą transformacji i iść na jej przodzie, a nie w ogonie. To jednak zależy od nas i od tego czy mamy konkretny plan” – dodał Konieczny.

Jakub Gogolewski z Fundacji „Rozwój TAK – Odkrywki NIE” zapytał czy krajowy system energetyczny jest w stanie funkcjonować w razie konieczności zamknięcia KWB Turów, a jeśli tak to przez jaki czas. Pytał o strukturę wiekową zatrudnienia w kompleksie turoszowskim.

-„My po prostu chcemy żyć. Czesi chcą jeszcze bardziej wypromować swoje uzdrowisko w Uchelnej, w której wody nie brakuje” – mówił Wojciech Ilnicki, przewodniczący komisji zakładowej NSZZ Solidarność, członek Rady Dialogu Społecznego i Przewodniczący Komisji ds. Rozwoju Dialogu Społecznego w Polsce.

Radosław Gawlik, prezes EKO-UNII i były wiceminister środowiska: – „Należą nam się obiektywne liczby. M.in. dzięki zarządowi PGE, po wielu prośbach, mamy miarodajne dane. W kopalni, elektrowni, jak i firmach kooperacyjnych jest 5,3 tys. zatrudnionych osób. Jest to olbrzymi problem dla regionu”. Gawlik przedstawił również wyniki analizy kosztu termoenergetycznego, który w przypadku energii atomowej jest gigantyczny i zaznaczył, że jest to ostatnie źródło energii, w które powinniśmy inwestować.

– „Według mnie jest może 1% szans na to, że KE zgodzi się na finansowanie przygotowanego przez Polskę programu. Unia oczekuje ambitnego planu transformacji. Plan PGE może zostać zatrzymany ze względów ekonomicznych. Kompleks turoszowski jest siódmym trucicielem w Europie, więc nie róbmy z niego Twierdzy Turów” – powiedział Gawlik.

Wojciech Dobrołowicz, komisarz Bogatyni podkreślił, że sprawa Turowa codziennie jest omawiana przez mieszkańców. Zarzucił szerzenie fake newsów na temat działalności kopalni i elektrowni Turów.

– „Najbardziej przerażające jest to, że musimy przekonywać Polaków do legalnego działania KWB Turów i tego, że nie zabieramy Czechom wody. Współpracujemy z Czechami i nie walczymy z nimi. Ponadto działamy na rzecz ekologii, np. budując farmy fotowoltaiczne” – dodał.


Autorka: Klaudia Urban