Opozycja o aferze żarówkowej: „zmowa nieudaczników”

ceny energii

Na początku roku rozpoczęła się dezinformująca akcja Polskich Elektrowni. Spółki energetyczne poinformowały odbiorców, że to Unia Europejska ponosi winę za niebotycznie wysokie rachunki za prąd. Przyglądamy się temu, co mówi opozycja.

Hasła wygłaszane przez spółki skarbu państwa na rachunkach, billboardach i w mediach nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Uprawnienia do emisji stanowią bowiem nie więcej niż 23% ceny energii, a nie tak jak podają „wiarygodne” źródła – 60% jej kosztów.

Zmowa nieudaczników

– „Ta sytuacja jest szokująca. Rząd zamówił w państwowych spółkach antyunijną propagandę” – mówi Odpowiedzialnemu Inwestorowi dr Joanna Mucha, posłanka koła Polska 2050.

Dodaje, że dotarły do niej słuchy, iż organizacje pozarządowe zdecydowały się na ścieżkę sądową w tej sprawie. „Będę trzymała kciuki za ich wygraną” – mówi. Eksperci wyliczają, że cena uprawnień do emisji to około 23% ostatecznej ceny płaconej przez konsumentów.

– „Mamy tu do czynienia ze zmową nieudaczników: nieudolna polityka energetyczna rządu w towarzystwie niekompetentnego zarządzania przygotowaniami do kryzysu klimatyczno-energetycznego” – dodaje dr Mucha.

„Czystej wody propaganda”

Zdaniem posłanki koszt energii wynika z wieloletnich zaniechań każdej dotychczasowej ekipy rządzącej. Koncerny energetyczne miały zaś dekady, aby przygotować siebie i nas na rosnące ceny węgla. A nasz rząd – zamiast wspierać OZE – wprowadza zmiany, które stanowią poważne utrudnienia dla producentów zielonej energii.

– „I ostatnia sprawa. Ponad 12 mln złotych poszło na czystej wody propagandę i manipulację. Złożyły się na to spółki skarbu państwa i poszedł w to czas pracy osób, które w godzinach pracy powinny zajmować się naprawdę czymś zupełnie innym niż przygotowaniem tej kłamliwej akcji” – wylicza dr Mucha.

Kontrola poselska w cieniu krajowego skandalu

Posłanka Anita Sowińska z Partii Wiosna pisała na swoich profilach w mediach społecznościowych o rozpoczętej przez siebie kontroli poselskiej w sprawie „kłamliwej kampanii sugerującej, że Unia Europejska ponosi winę za wysokie ceny prądu w Polsce”. Jak poinformowała, na pierwszy ogień poszło Ministerstwo Aktywów Państwowych, które pytała m.in. o to ile kosztowała kampania, jakie państwowe spółki ją sfinansowały oraz czy był przeprowadzony przetarg zgodnie z prawem zamówień publicznych.

– „Na te pytania uzyskałam odpowiedzi »nie wiemy« i odpowiedź mam jeszcze uzyskać na piśmie. Będę kontynuować kolejne kontrole, już w spółkach Skarbu Państwa.

Warto odnotować, że spółki energetyczne odnotowały w 2021 r. rekordowe zyski. Według szacunków Fundacji Instrat, udział marży w cenie energii w grudniu wyniósł nawet 40%” – napisała na posłanka Sowińska.

„Ohydne, dezinformujące kampanie marketingowe”

Jak mówi członkini partii Biedronia, koncerny energetyczne, zamiast inwestować zyski w rozwój linii przesyłowych, odnawialnych źródeł energii i magazynów energii, wydają miliony złotych na „ohydne, dezinformujące kampanie marketingowe i na utrzymanie własnych stołków”. W taki sposób zarządzają miliardami zysków pochodzących z rachunków za prąd, czyli z ciężko zarobionych pieniędzy Polek i Polaków.

Przedstawicielka Wiosny podziękowała innej posłance, Wandzie Nowickiej, założycielce Stowarzyszenia Równość i Nowczesność, za wspólną wizytę w Ministerstwie. Ta z kolei skomentowała wpis w bardzo dosadnych i mocnych słowach:

– „Kłamanie na temat UE jest nie do zaakceptowania, a okłamywanie nas za nasze pieniądze jest skandalem”.

Błędy i zaniechania w transformacji

Dr Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka z Nowej Lewicy powiedziała w rozmowie z Odpowiedzialnym Inwestorem, że spółki Skarbu Państwa zarządzane przez nominatów Prawa i Sprawiedliwości nabyły wyjątkowej lekkości w wydawaniu naszych pieniędzy. Jak mówi, jest to tym bardziej bulwersujące, że 12 mln zł wydały na kłamliwą kampanię, która ma odwrócić uwagę Polek i Polaków od błędów oraz zaniechań rządu w temacie transformacji energetycznej.

– „Zamiast prawdy otrzymaliśmy solidną dawkę antyunijnej propagandy. Tymczasem rzeczywistość jest zgoła odmienna. Od lat polska klasa polityczna wspiera energetykę węglową, która wprost proporcjonalnie wpływa na opłaty za emisje CO2. Polska już dawno powinna przejść na odnawialne źródła energii. Wtedy jako naród bylibyśmy nie tylko bogatsi, ale przede wszystkim zdrowsi” –mówi dr Kucharska-Dziedzic. – „Wolimy jednak aż 70% energii produkować z węgla. I nie jest to wina UE, bo ona od lat swoimi politykami zachęca do odchodzenia od tego paliwa” – dodaje.

Koszty produkcji energii to wierzchołek góry lodowej

Po drugie, jak zaznacza, kampania Polskich Elektrowni skupia się na kosztach produkcji energii. A każdy z nas wie, jak wygląda rachunek za prąd. Poza zużyciem energii znajdziemy na nim również opłatę abonamentową, opłatę sieciową stałą i zmienną, jakościową, opłatę OZE, przejściową, kogeneracyjną i mocową, którą wprowadził rząd PiS. I właśnie ta ostatnia opłata w całości trafia do elektrowni węglowych, bo bez niej groziłoby im bankructwo.

– „Jest jeszcze jedno »ale« – opłaty, o których mówi kłamliwa kampania, trafiają do budżetu państwa! Od początku istnienia unijnego systemu handlu emisjami, które PiS tak krytykuje, państwo polskie zarobiło na nich 57,5 mld zł!” – wylicza dr Kucharska Dziedzic.

Opozycja „odkłamuje” manipulacje

Zdaniem posłanki Urszuli Zielińskiej z Partii Zieloni, tę manipulację należy „odkłamywać”. Jak napisała na swoim profilu, środki, które wpłynęły do budżetu Polski z tytułu sprzedaży uprawnień do emisji powinny być wydawane na sprawiedliwą transformację.

Za węgiel płacimy bowiem wielokrotnie: wspierając elektrownie węglowe w rynku mocy, dopłacając do górnictwa, ponosząc ceny uprawnień do emisji CO2 i inne opłaty oraz koszty środowiskowe. Brak polityki klimatycznej oznaczają wysokie ceny energii. Z kolei „zielona” energia wiąże się ze znacznie niższymi rachunkami.

– „Gdybyśmy żyli w uczciwym państwie, tą łgarską propagandą powinna zająć się prokuratura. Jej przekaz wprowadza bowiem odbiorców w błąd i nadużywa naszego zaufania do kraju. Żadna kampania informacyjna nie powinna naruszać społecznego przekonania, że państwo prawidłowo realizuje działania w zakresie ochrony środowiska naturalnego. Ta niestety z premedytacją je narusza” – podsumowuje dr Kucharska-Dziedzic.


Autorka: Klaudia Urban