Kopalnia Turów lekceważy procedury. Chce działać przez kolejne 6 lat

elektrownia Turów PGETurów power station, view from the adjacent forest fot. Werni1 CC BY-SA 4.0

„Tonący brzytwy się chwyta” – głosi przysłowie. Polska Grupa Energetyczna (PGE) ma problemy z raportem oddziaływania na środowisko i chce innym sposobem uzyskać koncesję, choćby na kolejne 6 lat. Czy to spowoduje pogłębienie się konfliktu pomiędzy Polską a Czechami i Niemcami?

Podczas trwającej standardowo procedury prawnej dla przedłużenia wydobycia węgla z kopalni Turów i poszerzenia odkrywki wpłynęło wiele negatywnych opinii od społeczności lokalnych, naukowców i ekologów z Czech, Niemiec i Polski. Dlatego PGE w obawie przed negatywną decyzją, nie czekając do końca procesu konsultacji społecznych i międzynarodowych (do marca 2020 r.), skorzystało z „szalupy ratunkowej”.

Takie rozwiązanie prawne umożliwiają przepisy Prawa geologicznego i górniczego oraz decyzja Ministra Klimatu, pozwalające na przedłużenie koncesji wydobywczej o maksymalnie 6 lat. Nie jest to jednak rozwiązanie bezpieczne dla Polski. Nie będzie to sprzyjać relacjom z Czechami i Niemcami i wreszcie nie jest to zgodne z prawodawstwem Unii Europejskiej.

 PGE naraża się na działania odwetowe sąsiadów Polski w stosunku do węgla sprzedawanego przez kopalnię Turów oraz szkód środowiskowych powodowanych przez działalność kopalni. Należy się liczyć ze wzrostem pozwów zagranicznych wobec PGE pochodzących z sąsiadujących z odkrywką i elektrownią Turów regionów Czech i Niemiec – wyjaśnia Kuba Gogolewski z Fundacji “Rozwój TAK – Odkrywki NIE”.

Już teraz napięcie społeczne po stronie czeskiej jest bardzo wysokie. Mowa tu przede wszystkim o problemach z wodą pitną w Czechach.

– Niedoborami wody zagrożonych jest  już teraz około 30 000 mieszkańców okolicznych czeskich miejscowości. Kolejne powiększanie i pogłębianie kopalni grozi utratą źródeł pitnej wody dla mieszkańców i przyrody. Filmy, które przygotowali naukowcy ilustrują, jak Elektrownia Turów emituje pyły zawieszone, rtęć, tlenki azotu. To toksyczne substancje powodujące choroby i zgony – tłumaczy Radosław Gawlik, prezes Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA.

Elektrownia węglowa Turów jest drugą najbardziej zanieczyszczającą elektrownią w Polsce i siódmą w całej Unii Europejskiej. Zgodnie z wyliczeniami kopalnia i elektrownia PGE Turów przyczyniła się do 120 przedwczesnych zgonów w 2017 r., 80 z nich miało miejsce poza granicami Polski (głównie Czechy i Niemcy). Zanieczyszczenia z elektrowni odpowiadają również za 2100 ataków astmy, 60 nowych przypadków przewlekłego zapalenia oskrzeli, 110 przyjęć do szpitala i 51 000 dni zwolnienia chorobowego rocznie. Dlatego eksperci z organizacji Centre for Research on Energy and Clean Air (CREA) przygotowali materiał, który w prosty sposób pokazuje jak wygląda rozkład chmury zanieczyszczeń z kominów elektrowni.

Przedłużenie koncesji dla odkrywki Turów nie zwalnia z przestrzegania europejskich przepisów środowiskowych, w tym między innymi wymogu zaprzestania emisji do wód gruntowych i powierzchniowych substancji szczególnie niebezpiecznych – chodzi m.in o niebezpieczną dla życia i zdrowia rtęć.

Około 5000 obywateli Czech wypowiedziało się przeciwko rozbudowie kopalni, zgłaszając uwagi w ramach trwającego procesu oceny oddziaływania na środowisko. Swoje negatywne stanowisko wobec rozbudowy kopalni zgłosiło również czeskie Ministerstwo Środowiska i wojewoda Kraju Libereckiego.

– Polskie prawo zezwalające na przedłużenie koncesji na wydobycie bez konsultacji międzynarodowych jest niezgodne z prawodawstwem Unii w zakresie ochrony środowiska – komentują aktywiści z czeskiego Greenpeace i ruchu Europe Beyond Coal.

Spółka PGE buduje w Bogatyni także kolejny, nowy blok energetyczny, który ma działać w oparciu o wydobywany tutaj węgiel brunatny. Nie posiada on jeszcze pozwolenia zintegrowanego.

– Grozi nam masowe wyginięcie. Musimy budować niezależność energetyczną Polski w oparciu o dziś już rynkowe źródła odnawialne i rozproszone. Sprawiedliwa transformacja energetyczna jest koniecznością, do której na poważnie powinny przystąpić nie tylko rządy i samorządy, ale też wszystkie zakłady energetyczne zainteresowane swoją przyszłością. Musimy w 10 lat zredukować wykorzystanie energetyczne węgla – podkreśla Radosław Gawlik.

 


Źródło: EKO-UNIA, Fundacja „RT-ON”