Morskie elektrownie wiatrowe (MEW), czyli tzw. offshore, niosą szereg wyzwań i korzyści. Dla bezpieczeństwa energetycznego kraju mógłby być nieoceniony, gdyby Polska spełniła pewne warunki. Jakie?
Farma planowana na obszarze ok. 110 km2 i o mocy zainstalowanej ok. 1 GW, jak informuje nas ORLEN Neptun, ma potencjał dostarczania czystej energii dla 1,25 mln gospodarstw domowych w Polsce. – Morska farma wiatrowa Baltic East to najbardziej zaawansowany projekt ORLEN Neptun.
Polska ma na tym zarobić?
– Zgodnie z porozumieniem sektorowym dążymy do jak najwyższego udziału local kontent [jak największego udziału polskich firm – przyp. red.] w całym cyklu życia farmy Baltic East – opowiada nam spółka, dodając, że prowadzi dialog z dostawcami zainteresowanymi współpracą w ramach tego łańcucha.
Farma wiatrowa realizowana jest w ramach akwenu 46.E. – Zakładamy uczestnictwo projektu w tegorocznej grudniowej aukcji. Projekt ma wydane wstępne warunki przyłączenia do sieci przesyłowej, a procedura wydania decyzji środowiskowej jest na zaawansowanym etapie.

Spółka ma wielkie plany. Co dadzą Polsce?
– Naszą morską energetykę wiatrową realizujemy poprzez działania na sześciu posesjach. Projekt Baltic East realizujemy z kanadyjskim partnerem. Orlen Netrun jest także właścicielem i operatorem pierwszego polskiego terminala instalacyjnego w Świnoujściu – mówił podczas jednej z konferencji Łukasz Sikorski, dyrektor projektu.

To jest port instalacyjny, który będzie mógł być wykorzystywany na potrzeby polskiego offshore. – Ale także jest to przedsięwzięcie czysto komercyjne. Więc poza naszymi projektami będziemy mogli też stamtąd obsługiwać projekty na przykład na zachodnim Bałtyku.
– Ciężko jest oczywiście do jednego koszyka rzucać wszystkie projekty, w szczególności te zlokalizowane bliżej i dalej od brzegu, to jeszcze na różnych głębokościach. Ja sobie zdaję sprawę z tego, że te ceny, o których dzisiaj mówimy mogą budzić kontrowersje. Natomiast miejmy świadomość taką, że budowa tych obszarów to jest budowa wielkoskalowych.
Moc 1,5-2 GW za 30 miliardów złotych to potężna inwestycja. – Ale ta inwestycja będzie dostarczała prąd daleko do około 40 kilometrów, czyli de facto krajobraz nie będzie zaburzony. Jeszcze jedna rzecz – wspólnie z całą branżą wypracowujemy postulaty do zmian w prawach, które podjęliśmy najnowszej w pierwszych latach.
One z jednej strony miały być w kolejnych latach, a też przełożyć się na lepszą efektywność kosztową i finansową. – Patrząc na aspekt geopolityczny, myślę, że Donald Trump też nią zrobił duże zamieszanie na rynku dostaw i ja mam nadzieję, że te duże obszary będą łaskawiej patrzyły.
Obecnie trwają już prace nad zbadaniem dna morskiego (badania geologiczno-inżynierskie, sejsmiczne i laboratoryjne), które wykonuje konsorcjum złożone z trzech polskich firm: MEWO, ORLEN Petrobaltic i Geofizyka Toruń – informuje spółka.
Morświny są zagrożone przez MEW
Przyrodnicy wskazują na ryzyko związane z offshore. – MEW generuje jedno z największych zagrożeń dla ssaków morskich – podwodny hałas impulsowy – mówi dr Iwona Pawliczka, biolożka z Uniwersytetu Gdańskiego, specjalizująca się w badaniach biologii i ekologii ssaków morskich oraz interakcji z człowiekiem, członkini Państwowej Rady Ochrony Przyrody.
– W warunkach Morza Bałtyckiego szczególnie narażone na oddziaływanie tego czynnika są morświny, które są tutaj gatunkiem krytycznie zagrożonym wyginięciem – mówi.
Morświn to waleń posługujących się echolokacją – dźwięk jest dla niego podstawą komunikacji, zdobywania pożywienia, orientacji w morskiej przestrzeni i unikania przeszkód. – Wprowadzanie pod wodę hałasu impulsowego – nagłego i niespodziewanego, silnego i o dużym polu rażenia, skutkuje czasowym lub trwałym odebraniem morświnom możliwości realizacji tych wszystkich funkcji
życiowych – tłumaczy biolożka. – To tak, jakby odebrać ssakom lądowym wszystkie zmysły naraz – wzroku, słuchu i węchu.

Prof. Pawliczka mówi, czym może to skutkować:
- wypłaszaniem zwierząt z siedliska,
- paniczną ucieczką z możliwością kolizji z przeszkodami (np. sieciami rybackimi), utratą kontaktu międzyosobniczego (szczególnie matek i młodych, pozostających pod ich wyłączną opieką),
- tymczasową lub trwałą utratą słuchu uniemożliwiającą morświnom odbiór naturalnych sygnałów dźwiękowych i echolokację,
- uszkodzeniem narządu słuchu czy śmierć w przypadku zbyt silnego i obcego w ich środowisku bodźca dźwiękowego.
Zarówno oceny oddziaływania na środowisko, jak i monitoring przedinwestycyjny badają obecność morświnów rekomendowaną przez organy wydające warunki środowiskowe metodą nasłuchu hydroakustycznego. Ze względu na skrajnie małą liczebność bałtyckiej populacji morświnów, z równoczesnym rozległym rozprzestrzenieniem gatunku, bez względu na zastosowaną metodę badań
(choć nasłuch daje najbardziej wiarygodne wyniki w przeciwieństwie do bezpośredniej obserwacji zwierząt na powierzchni wody) dają w zasadzie zawsze rezultat jednostkowych obserwacji.
To interpretowane jest jako wynik nieznaczący, ignorowany w kontekście oceny zagrożenia dla morświnów i akceptowany przez decydentów. Tymczasem warunkiem przetrwania populacji morświnów w Bałtyku jest ochrona każdego osobnika przed śmiercią na skutek działań człowieka – wyjaśnia.
Co można zrobić?
– Ważne jest zatem, żeby przeciwdziałać takim skutkom, szczególnie w przypadku MEW, dla których plany inwestycyjne są w Polskich Obszarach Morskich bardzo rozległe, nawet jeśli tylko potencjalnie mogą wpływać szkodliwie na morświny. Powinna obowiązywać tutaj zasada podejścia ostrożnościowego – rekomenduje biolożka.
Taka metoda zakłada konieczność podejmowania działań prewencyjnych w przypadku potencjalnego zagrożenia, nawet jeśli nie ma pewności naukowej co do jego wystąpienia lub skali.
Największe zagrożenie hałasem powstaje na etapie budowy MEW przy zastosowaniu tradycyjnego palowania fundamentów, czyli zabijania głęboko w dno morza za pomocą kafarów.
Dziś dostępnych jest wiele metod łagodzenia hałasu emitowanego w czasie trwania tego procesu. – Może to być m.in. zastosowanie innej technologii osadzania fundamentów na dnie poprzez ich kotwiczenie czy stosowanie fundamentów pływających. Może to być zastosowanie różnego rodzaju
osłon tłumiących generowany hałas czy stosowanie tzw. kurtyn powietrznych wokół miejsca lokalizacji fundamentu. Najważniejsze jest ograniczenie siły i zasięgu oddziaływania hałasu, a tym samym poważnego zagrożenia dla życia morświnów i przyszłości ich bałtyckiej populacji – reasumuje
dr Pawliczka.