Dynamiczny rozwój OZE jest konieczny dla Polski. Prof. Nowicki: „Nie jest nam do tego potrzebna energetyka atomowa”

Dynamiczny rozwój OZE jest konieczny dla Polski. Prof. Nowicki: "Nie jest nam do tego potrzebna energetyka atomowa"fot. Witold Miklaszewski

W Warszawie zakończyła się debata przedwyborcza o transformacji energetycznej. Udział wzięli kandydaci do europarlamentu: Róża Thun  kandydatka Polska 2050 z listy Trzeciej Drogi w okręgu dolnośląskim i opolskim, europosłanka bieżącej kadencji, Maciej Konieczny startujący z list Lewicy, poseł partii Razem z województwa śląskiego i dr Maciej Kozakiewicz – kandydat z listy KO w okręgu łódzkim, który zajmuje się transformacją Bełchatowa. W debacie uczestniczyli także eksperci: prof. Maciej Nowicki, były minister ochrony środowiska i Marcin Popkiewicz, fizyk, autor książek, twórca Nauki o Klimacie. 

Katarzyna Kojzar, dziennikarka OKO.press, zapytała panelistów m.in. o model transformacji polskiej energetyki, przełamywanie barier społecznych w regionach węglowych oraz o wysokie koszty ekonomiczne i środowiskowe budowy elektrowni jądrowej. Wydarzenie zorganizowało Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA.

Czy do 2030 r. OZE mogą zdominować polski miks energetyczny?

Dr Maciej Kozakiewicz: – We wszystkich procesach transformacyjnych człowiek jest na końcu i przegrywa z dużymi kapitałami, które inwestują w technologie, też odnawialne. Mam poczucie, że często koszty nieproporcjonalnie są przerzucane na gospodarstwa domowe i to odczuwamy.

– Bardzo bym chciał żeby miks przechylił się na stronę odnawialną, ale jeśli to nie będzie ukierunkowane na obywatela, pojedyncze rodziny, jednostki samorządowe, to za chwilę może nie będziemy mieli emisji CO2, ale wszystkie przestrzenie krajobrazowe będą zajęte przez instalacje.

Różna Thun: – Jasne, że energia odnawialna przekroczy te 50 proc., liczę nawet 60 proc. do 2030 r. To wszystko jest po to, żeby obywatel w ogóle przeżył. W 100 proc. zgadzam się z tym, że potrzebujemy lokalnych specjalistów, którzy będą tłumaczyć, ułatwiać, ośmielać ludzi.

– Na ile inwestycje w OZE pozwolą nam obniżyć emisje? – pytał Konieczny podkreślając minimalizację kosztów dla obywateli. Ale tak, żeby utrzymać komfort życia.

Prof. Nowicki dodał, że 6 lat to jest bardzo krótki okres. – Straciliśmy co najmniej kilkanaście lat. Jesteśmy jako Polska bardzo zapóźnieni w rozwoju OZE.

Zaznaczył, że potrzebna jest wola polityczna. – Lobby węglowo-energetyczne było tak silne, że torpedowało każdą próbę wyłomu w dotychczasowym systemie klasycznej, zdecentralizowanej energetyki. Nareszcie ta wola polityczna się objawia. To jest najważniejsze. Ta przekłada się na prawo, które musi być stabilne.

– W Polsce ten rynek musi się rozwijać wyjątkowo szybko. Do 2030 r. nie można oczekiwać cudów. Np. turbiny wiatrowe potrzebują więcej czasu. Prof. Nowicki spuentował: – 2050 r. powinien być erą słońca i wiatru.

Marcin Popkiewicz: – Miks elektroenergetyczny – mamy z OZE blisko 30 proc. energii. Węgiel się szybko zwija.

Przekonywał, że potrzebujemy elastyczności. – Mechanizmy muszą być takie, żeby ludzie na tym korzystali. Jak Polakowi czegoś się zakazuje, to Polak wyjdzie na ulicę, przykuje się do czegoś. Polak uwielbia oszukać system – przestrzegał.

– Gdyby nie olbrzymie dotacje, węgiel w Polsce dawno by już się pozamykał.

Energetyka wiatrowa? Tak, ale w konkretnej formie. – Sens mają duże wiatraki – zaznacza Popkiewicz.

Model transformacji – korporacje, wielkie energetyczne spółki czy spółdzielnie i samowystarczalne energetycznie gminy?

Dr Kozakiewicz: – Nie możemy nazywać dramatyzowaniem obrony przyrody przed dzikim zajmowaniem terenów przez instalacje fotowoltaiczne.

– Z jednej strony rozwiązujemy problem emisji CO2, a z drugiej zajmujemy przestrzeń. Jeśli ja zbudowałbym swój dom marzeń na przedmieściach lub we wsi i nagle musiałbym iść na spacer wśród rzędów instalacji solarnych (…) to wartość mojej nieruchomości spadnie.

Róża Thun stwierdziła: – Łatwo jest powiedzieć: Unia nam kazała. – Poleca przejście na inny sposób myślenia: nacisk całego społeczeństwa według lokalnych potrzeb, zamiast „szczucia na UE”. Przyznaje, że dialog społeczny jest tu kluczowy. – 1,5 mln domów w Niemczech ma już magazyny energii a w Polsce dopiero 1,5 mln domów ma jakąkolwiek produkcję bez magazynów – mówi i obstaje za magazynami energii. – Marnujemy mnóstwo okazji. Jak mówimy o przestrzeni, której musimy pilnować, żeby nie było paskudnych paneli: szklane wieżowce – zupełnie nie rozumiem, dlaczego wszędzie na ich dachach i ścianach nie ma paneli?

Społeczności regionów węglowych żyją w strachu

Energooszczędność jest zdaniem Koniecznego kluczowa. – To musi być zorganizowane systemowo. Nie można przenosić kosztów na ludzi – apelował.

Konieczny apelował: – Ludzie mają prawo się bać. I ludzie ponoszą koszty transformacji energetycznej.

Jest za odważnym uzmysławianiem, że albo transformacja będzie sprawiedliwa, albo nie będzie jej wcale. – Wierzę, że bezpieczeństwo tego wymaga, żeby nie było zcentralizowane.

– A’propos rozpraszania – łatwej jest funkcjonować na bazie modelu, które mamy. A to jest energetyka wielkoskalowa – dodał Konieczny. Jest zwolennikiem fotowoltaiki na budynkach publicznych oraz samych spółdzielni energetycznych.

Prof. Nowicki zapowiedział, że jedna z najważniejszych rzeczy, które nas czekają to zdecentralizowany system. – A więc bezpieczny, dający wiele miejsc pracy w małych i średnich przedsiębiorstwach.

Odniósł się do fotowoltaiki na dachach w miastach – wszystkie nowe budynki po 2025 mają mieć OZE – to jest następny wymóg UE.

– Każde wielkoskalowe źródło energii ma swoje koszty uboczne, wyjątkiem są biogazownie – powiedział Popkiewicz. Przyznał, że fotowoltaika czy wiatraki będą miały wpływ na środowisko. Jednak będzie on dużo mniejszy, niż konwencjonalnych źródeł energii.

Na dachach, elewacjach wieżowców, nad parkingami – te miejsca rekomenduje pod fotowoltaikę. Wspomina o agrofotowoltaice nad uprawami czy fotowoltaice nad mokradłami. – Fotowoltaika bardzo ładnie pracuje w słonecznej porze roku.

Dr Kozakiewicz: – Problem jest taki, że rządy się po prostu poddały. Ludzie są bardzo podzieleni.

– Obywatele chcą usłyszeć, że będzie dobrze do końca świata i jeden dzień dłużej. Dlatego politycy to mówią – tłumaczył.

Thun apeluje: – Trzeba uczciwie mówić, jaka jest perspektywa. Jest bardzo dużo ludzi, którzy doskonale mogą się przekształcić na inne zawody. Musimy się przestawiać już w szkołach podstawowych. Musimy już z tym rosnąć. A w szkołach na ten temat dzieje się bardzo mało.

Konieczny wspomniał o nieudanej transformacji lat 90-tych. W kontekście Górnego Śląska powiedział: – Ten proces da się zrobić bezpiecznie przy odrobinie pomyślunku i środków. Realna obawa to [ta o] stabilne, dobrze płatne miejsca pracy. Odpowiedzią nie jest przekaz, ale konkretny plan na gospodarkę danego regionu.

Prof. Nowicki podkreślił zasobność tych obszarów w dobrze wykształconych ludzi.

Popkiewicz o wyłączeniu ostatniego bloku węglowego: – Jeżeli będziemy dotować 100 tys. zł na górnika to zamkniemy to w latach 30-stych. Żeby [blok] zamknął się później, będziemy musieli dużo bardziej dotować. Elektrycy, mechanicy bez problemu znajdą pracę.

W bardziej problematycznych regionach (Turów, Bełchatów) poleca branżę pompy ciepła, rekuperatory lub serwisowanie wiatraków. Zapewnia, że za wysokie wynagrodzenie górnicy chętnie wyjdą z kopalń i zmienią pracę na lżejszą. – Żeby ludzie się nie bali, trzeba im pokazać, jak będzie wyglądała nowa wersja.

Dr Kozakiewicz zaznaczył, że Turów i Bełchatów potrzebują mądrej ingerencji państwa, wsparcia samorządów wojewódzkich oraz unijnego.

Czy potrzebujemy atomu do procesu transformacji energetycznej?

– Nie, nie potrzebujemy. Możemy zrobić bez atomu – odpowiedział Popkiewicz.

Dr Kozakiewicz: – Budowa elektrowni atomowej jest przykładem jakie konsekwencje finansowe ponosimy przeciągając proces transformacji. Czy obiekt, który ma powstać w 2040 r. i funkcjonować 50-60 lat ma rację bytu? Śmiem wątpić.

Thun podkreśliła długi czas oczekiwania i ogromne nakłady finansowe, których wymaga atom. – Czy my jesteśmy tacy bogaci, żeby inwestować w atom, który jest wściekle drogi i rozwijać OZE?

– Jeżeli w produkcję energii zaangażowanych jest bardzo mało ludzi, to jest właściwie mała grupa, która rządzi krajem – dodała.

Konieczny jako jedyny przyznał, że popiera atom. – Jeżeli spojrzymy na udaną transformację od wysokoemisyjnej do niskoemisyjnej to była po prostu transformacja we Francji na rzecz energetyki jądrowej.

Prof. Nowicki: – Jest to zdecydowanie najdroższa technologia w fazie inwestycji. Cała razem to ok. 200 mld zł. W 2040 r. pokryje 8 proc. zapotrzebowania na energię elektryczną . Żadne panaceum na bezpieczeństwo energetyczne. A polityczne? Jeszcze gorzej. W razie konfliktu lub ataku terrorystycznego jest to najbardziej wrażliwy z wszystkich możliwych obiektów.

Opowiada się za rozwojem offshore na Bałtyku, dla którego to elektrownia jądrowa byłaby konkurencją. – Jak najbardziej dynamiczny rozwój OZE jest konieczny dla Polski. To jest po prostu opłacalne. Nie jest nam do tego potrzebna energetyka atomowa.


Źródło: EKO-UNIA