– Mamy ambitny plan, żeby na budynku wielorodzinnym były panele fotowoltaiczne. Zacząłem rozmowy z Tauronem, ale odbiłem się od ściany, dlatego że tak sobie naiwnie zamarzyłem, że stworzę OSE [obywatelską społeczność energetyczną – przyp. red.] – mówi przedstawiciel spółdzielni.
Samorządowcy, przedstawiciele organizacji pozarządowych, środowiska akademickiego oraz parlamentarzyści debatowali nad przebiegiem transformacji energetycznej i klimatycznej w Unii Europejskiej. Omówiono bieżący stan energetyki obywatelskiej w Polsce, unijne cele związane m.in. z podnoszeniem efektywności energetycznej, zwiększeniem udziału odnawialnych źródeł energii (OZE), a także demokratyzacją unijnej energetyki.
Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA oraz Zielony Instytut zorganizowały kolejny okrągły stół energetyczno-klimatyczny pt. “Rola obywatelskich i odnawialnych społeczności energetycznych w obszarze zielonej transformacji energetycznej Polski”. Wydarzenie pod patronatem Odpowiedzialnego Inwestora odbyło się 26 maja w Katowicach.
„Stało się najgorsze”
Marek Kossowski, były wiceminister gospodarki oraz prezes PGNiG, dziś emerytowany ekspert oraz prosument, podzielił się swoim doświadczeniem. – W 2006 r. stało się to, co mogło być najgorsze, bo doszło do przyłączenia operatorów systemów dystrybucyjnych do wytwórców. Zdaniem Kossowskiego, „doprowadziło to niemal do wszechsiły czterech firm”.
– W ten sposób wszystko co dzieję się w odnawialnych źródłach energii jest konkurencją dla tego, co wytwarza energię elektryczną w tych korporacjach. Przez przeoczenie doszło do eksplozji fotowoltaicznej w Polsce. Nikt z energetyków nie zakładał, że przeciętny polski obywatel jest w stanie wyjąć pieniądze na tak naprawdę nieopłacalne inwestycje. Jak z tym walczyć?
– Ja z gronem przyjaciół rozważałem taki pomysł, żeby utworzyć stowarzyszenie prosumentów – dodał były wiceminister gospodarki.
Teren Śląska uznał za miejsce o ogromnym potencjalne, także do magazynowania energii. Napisanie obywatelskiej ustawy o prosumentach to kolejny pomysł na poprawę sytuacji.
Dariusz Szwed z Zielonego Instytutu tłumaczył, co jest szczególnie istotne.
– Prosument słoneczny nie może bezpośrednio sprzedać energii swojemu sąsiadowi, z którym jest w jednej obywatelskiej społeczności energetycznej. Pośrednikiem – monopolistą jest zawsze jedna z czterech spółek skarbu państwa, zarabiająca na tym miliardy złotych co roku. To jest nieetyczne i jest to działanie na szkodę obywateli. I to musi się zmienić – dodał.
Przedstawił swoje pomysły i spostrzeżenia:
- Zasada niedyskryminacji na rynku energii elektrycznej – każda obywatelska społeczność energetyczna musi być traktowana na równi na przykład z Tauron Dystrybucja S.A.
- Możliwość podziału własnej energii pomiędzy członkami OSE. Obecnie monopolista skupuje energię po 10-20 groszy/kWh, a sprzedaje nawet za 10 zł/kWh.
Co jeszcze warto robić?
– Budujemy domy pasywne – powiedział Grzegorz Pawełczyk, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Enerbud w Jaworznie, certyfikator i audytor energetyczny.
Spółdzielnia wybudowała już dwa osiedla pasywnych domów jednorodzinnych.
– W tej chwili kończymy pierwszy pasywny budynek wielorodzinny. Dotychczas, jeśli była budowana sieć zasilająca na osiedlu domów jednorodzinnych, to od początku do końca była ona projektowana i budowana przez Tauron, a ja musiałem za to zapłacić. Czyli to jest ich. A w budynku już od przyłącza, gdzie jest licznik, to jest własność właściciela budynku. Mamy ambitny plan, żeby na budynku wielorodzinnym były panele fotowoltaiczne. Zacząłem rozmowy z Tauronem, ale odbiłem się od ściany, dlatego że tak sobie naiwnie zamarzyłem, że stworzę OSE.
Tauron odpowiedział, że jedyne, co wchodzi w rachubę, to prosument zbiorowy. – A ta koncepcja kompletnie mi nie odpowiada. Dlaczego? Z prostej przyczyny – oni cały czas trzymają łapę na tym, żeby być monopolistą. A ja sobie naiwnie wyobrażałem, że będę produkował energię w ramach OSE – dodał Pawełczyk.
Kilka spółdzielni mieszkaniowych z całej Polski ma podobny problem. Są wśród nich takie, które już mają panele fotowoltaiczne na dachach, ale nie mogą sprzedać mieszkańcom własnej energii elektrycznej, tylko czuwa nad tym Tauron.
– Ja muszę sprzedać im, a oni chcą mieć zagwarantowane, żeby każdy pojedynczy właściciel mieszkania był ich odbiorca, a nie odbiorcą OSE.
Jeżeli uda się zarejestrować więcej takich OSE, aby można było domagać się sprzedaży bezpośredniej, a nie dyskryminacji energetycznej. – Właśnie z tego powodu jeszcze nie zabudowaliśmy dachu panelami fotowoltaicznymi na budynku wielorodzinnym. Nie mamy podłączenia do miejskiej sieci ciepłowniczej. Mamy zrobione ogrzewanie podłogowe i dzięki temu, że jest to budynek pasywny, nie przeraża mnie i innych nie powinno przerażać. Będzie ogrzewanie elektryczne. W takim jednym mieszkaniu roczne koszty ogrzewania będą na poziomie około tysiąca złotych – mówił Pawełczyk.
– Efektywność energetyczna to jest niezwykle ważna sprawa, bo najtańsza jest ta energia, której nie zużyjemy. Jednak z domami jednorodzinnymi sprawa jest dużo prostsza. Tutaj, w wielorodzinnych, odbijamy się od ściany, od Taurona. Jeżeli chodzi o efektywność, jest niezwykle niska świadomość społeczeństwa.
Brak świadomości widzi nie tylko u potencjalnych przyszłych mieszkańców, ale również wśród deweloperów. – Oni nie mają zielonego pojęcia, co to jest budownictwo pasywne – przyznał.
– Po prostu nikt nie wierzy, że dom pasywny zużywa tak mało energii.
Wytłumaczył też, jakie warunki musi spełniać dom pasywny. Są to:
- bardzo dobra izolacja zewnętrzna,
- stolarka również w stanie pasywnym,
- montaż stolarki ma być ciepły, szczelny,
- eliminacja wszystkich mostków termicznych (miejsc ubytku ciepła),
- wentylacja nie grawitacyjna, a rekuperacja pozwalająca odzyskać nawet 90 proc. ciepła.
Walka z mitami. „Dom pasywny nie jest droższy”
Jak tłumaczył Pawełczyk, ¾ strat energii wynika właśnie z wentylacji grawitacyjnej. Jest na to sposób – rekuperacja. – Dzięki niej możemy można obniżyć zużycie energii użytkowej do mniej niż 15 kWh/m2/rok. I to jest standard budynku pasywnego.
– W naszych budynkach my ten parametr osiągamy bez problemów. W budynku, w którym ja mieszkam, ten parametr jest na poziomie 9. Natomiast w budynkach wielorodzinnych, które wybudowałem, w mieszkaniach środkowych – jak to się mówi – najcieplejszych, parametr jest na poziomie 6.
Mieszkańcy takich lokalów płacą za energię 600 złotych rocznie. – Mogę płacić za prąd na ogrzewanie, jeśli to będzie na tym poziomie. Jeżeli pójdziemy w tym kierunku, zyskamy bardzo dużo.
– Jest to mit, że domy pasywne są drogie. To jest nieprawda. Szef TBS w Jaworznie na jednym ze spotkań (jakieś 10 lat temu) mówił: „tylko nie proponujcie ludziom domów pasywnych, bo one są brzydkie i drogie”. Powiedziałem mu wtedy, że udowodnię, że się myli. I udowodniłem. Domy, które my budujemy, nie są droższe od domów standardowych.
Siła grupy. Prosumenci muszą się zrzeszyć
Gdyby 1,7 mln prosumentów, których mamy w Polsce, mogło wraz z rodzinami w jakiś sposób się zrzeszyć, mogłoby to dużo zmienić. – Zrzeszyć na przykład w formie spółdzielni nawet wirtualnych- i na ograniczonym terenie, a niekoniecznie z całej Polski, to miałoby to wielki sens. Blokowanie założenia panelu fotowoltaicznego, który zasilałby dom pasywny, jest jawną dyskryminacją – mówił Radosław Gawlik, prezes Stowarzyszenia EKO-UNIA. To pozwoliłoby pójść w kierunku autonomii energetycznej, momentami odłączenia się od sieci. Wytycznymi jest, jak mówił prof. Popczyk, pasywizacja budynków, no i elektryfikacja ciepłownictwa.
W spotkaniu wziął też udział prosument, który pochwalił się swoją mocą zainstalowaną na budynku szeregowym w Katowicach. Za ubiegły rok, czyli pierwszy rok użytkowania OZE, koszt mojej energii zużytej wynosił 3000 złotych. Mam klimatyzatory, pompy ciepła. Apeluję, żeby spółdzielnie, które oczywiście popieram, zajęły się w pierwszej kolejności wyłożeniem mieszkańcom kawy na ławę. Żeby każdy mieszkaniec miał jakąś wiedzę, co jest tutaj ważne. Polecam też, żeby brano w tych spółdzielniach pod uwagę prosumentów takich, jak ja.
Grzegorz Gieszczyk, reprezentujący jeden z klastrów energii: – To, co chcemy osiągnąć jest fantastyczne, tylko jest w oparciu o sześć różnych ustaw. Do tego Ustawa o Infrastrukturze Krytycznej, która może postawić wszystko do góry nogami.
– Co do ograniczenia z otwieraniem zakładania spółdzielni w miastach. W tej chwili są prowadzone prace i poważne rozmowy o nowelizacji ustawy o OZE, w związku z czym do końca tego roku również w miastach takie spółdzielnie energetyczne mogłyby powstawać – powiedział Aleksander Gołębiowski z Instytutu Rozwoju Miast i Regionów.
Projekt realizowany w ramach Inwestycji G1.1.4 Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększenia Odporności: Wsparcie dla instytucji wdrażających reformy i inwestycje w ramach REPowerEU