Ceny paliwa w górę? To odpowiedź na katastrofę klimatyczną

Benzyna diesel ceny paliwa UE

Benzyna i olej napędowy mogą podrożeć nawet o 0,6 zł/l. Unia Europejska planuje włączyć transport drogowy do systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 (EU ETS). Ma to pomóc w walce z emisją dwutlenku węgla i przyczynić się do osiągnięcia celu neutralności klimatycznej do 2050 r. UE wyznacza coraz ambitniejsze cele i zamierza w najbliższych latach znacznie zredukować emisję CO2. Co na to ekolodzy, kierowcy oraz producenci aut? Zdania są podzielone.

Portal WysokieNapięcie.pl dotarł do dokumentu Komisji Europejskiej, z którego wynika, że w najbliższych latach możemy spodziewać się znacznych podwyżek cen benzyny i oleju napędowego (ON). W roboczej wersji dokumentu widnieje stanowisko UE, która proponuje, aby cel redukcji emisji CO2 do 2030 r. wyniósł nie 40, a „co najmniej 55%” względem 1990 r. W świetle europejskiej obietnicy osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 r., zaostrzenie wymogów jest w nadchodzących latach niezbędne.

Nowe wytyczne dla transportu i budownictwa

KE jest za włączeniem do systemu handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych sektora transportu oraz budownictwa. To one, poza elektrowniami i przemysłem, generują ogromne ilości zanieczyszczeń atmosfery. W transporcie mówilibyśmy wtedy o „upstream emissions trading system”, czyli o systemie odwróconym, w którym nie kierowcy, a rafinerie oraz importerzy paliw kupowaliby uprawnienia do emisji.

– „Dla przeciętnego użytkownika samochodu podwyżki mogą nie być zbyt odczuwalne. Jednak dla osób będących w mojej sytuacji, żyjących z transportu i posiadających kilkanaście paliwożernych pojazdów, będą nie do przejścia. Jeśli podniesie się cenę paliwa, będę musiał podwyższyć również ceny dostarczanych przeze mnie towarów. W górę pójdą ceny wszelkich produktów i surowców w Europie. Odczuje to każdy z nas, a dla środowiska nic nie zmieni się na lepsze. Kto używał samochodu, będzie to robił nadal, nawet dużo większym kosztem. Jeżeli w zamian za podwyższone ceny benzyny, dostalibyśmy znaczne obniżki cen biletów komunikacji miejskiej, wtedy przysłowiowy Kowalski pewnie rozważyłby przesiadkę na autobus lub tramwaj do pracy” – powiedział nam anonimowo właściciel jednej z dolnośląskich firm transportowych.

Producenci samochodów są za podwyżkami

Paradoksalnie, producenci i importerzy aut popierają ten pomysł. Do tej pory przepisy UE obciążały ich całkowicie odpowiedzialnością za emisję CO2. Wprowadzono normy, które określały maksymalną średnią emisyjność floty samochodów przeznaczonych na sprzedaż. W związku z tym nastąpiła masowa produkcja hybryd (w tym plug-in) oraz aut zasilanych wyłącznie elektrycznie. W zależności od ilości sprzedanych samochodów zasilanych w sposób bardziej ekologiczny, pozwalali sobie na większą lub mniejszą sprzedaż aut sportowych oraz SUV-ów, pochłaniających bardzo dużo paliwa.

Producenci aut zdecydowanie opowiadają się za podwyżkami cen paliw po doliczeniu do nich opłaty za emisję CO2, która obciąży kierowców. Do zwolenników tych zmian należą m.in. ACEA (Europejskie Stowarzyszenie Producentów Pojazdów) i VDA (Niemieckie Stowarzyszenie Przemysłu Motoryzacyjnego). Prezes VDA, Bernhard Mattes, zarzucił UE, że już teraz mamy najbardziej zaostrzone normy emisji na świecie.

Część ekologów ma odmienne zdanie

Jedno z największych europejskich stowarzyszeń ekologicznych Transport & Environment (T&E) przekonuje, że zmiany te są całkowicie bezzasadne, bo, żeby osiągnąć zamierzony skutek, należałoby niemalże dziesięciokrotnie podnieść ceny uprawnień do emisji – do około 250 euro/t z obecnych 28 euro/t. Byłoby to nie do zaakceptowania przez uboższych użytkowników aut, których nie stać na samochody elektryczne. Zmuszałoby ich to do dalszego użytkowania starych samochodów oraz tankowania ich coraz droższym paliwem. Bardziej przyziemne podwyżki nie wpłyną natomiast na nikogo, bo dla klientów kupujących luksusowe i paliwożerne SUV-y będą zupełnie nieodczuwalne i nic nie zmienią.

– „Europa powinna skupić się na ambitnych regulacjach dotyczących redukcji emisji CO2, które sprawią, że producenci będą zmuszeni do przyspieszenia transformacji w stronę produkcji samochodów elektrycznych. Przypomnijmy, że w ostatnich miesiącach samochody elektryczne stanowiły już ok. 10% sprzedaży w UE”– mówił Rafał Bajczuk z Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych (FPPE) w wywiadzie dla portalu WysokieNapięcie.pl. – „Według analiz T&E włączenie transportu do ETSu spowodowałoby zwiększenie ceny paliwa do 2030 roku o 14 eurocentów za litr (nieco ponad 0,6 zł/l)” – dodał.

Droższe paliwo? Tak, jeśli pieniądze zainwestujemy w ekologię

Marek Józefiak z Fundacji Greenpeace Polska tłumaczy, że: – „Wszelkie mechanizmy, które będą skutecznie przyczyniać się do redukcji emisji gazów cieplarnianych w tempie zgodnym z celami porozumienia paryskiego są w świetle obecnego kryzysu klimatycznego niezwykle potrzebne. Taki też zamysł stoi za systemem handlu uprawnieniami EU ETS”.

UE chce w ten sposób przyśpieszyć redukcję emisji gazów cieplarnianych. W tym ogromna rola rządu. To on odpowiada za rozsądne i należyte spożytkowanie środków na zieloną transformację. Jeśli transport drogowy zostanie włączony do systemu EU ECTS, ale pieniądze nie trafią tam, gdzie trzeba, na dłuższą metę nie ma to sensu.

– „Aby zmiana okazała się skuteczna, niezbędne jest, aby środki pozyskane z wyższych cen paliw zostały faktycznie przeznaczone na zielone inwestycje i zieloną transformację – na elektryfikację transportu, czy też rozwój transportu publicznego, np. kolei. Istotną rolę w zakresie wykorzystania dodatkowych środków – nie tylko tych z uprawnień do emisji sprzedanych do sektora drogowego, ale także dodatkowych środków unijnych na zielone inwestycje, będzie pełnił polski rząd” – dodaje Józefiak.


Autorka: Klaudia Urban