Dwa miliony martwych ryb i raków. Katastrofa ekologiczna całego ekosystemu – to efekt skażenia rzeki Barycz. Zanieczyszczenie zostało zauważone 1 lipca. Konsekwencje mogą ciągnąć się latami, służby państwowe działają opieszale, a przyczyna wciąż nie jest znana do dziś. Mieszkańców okolicznych wsi zaalarmował ciemnobrązowy kolor rzeki i uciążliwy zapach.
– „Widziałem setki martwych ryb przy brzegu. Nawet tak wytrzymałe na trudne warunki ryby jak 1,5 metrowe sumy nie dały z tym rady” – relacjonuje nam jeden z wędkarzy.
Gdzie leży prawda?
Jak wynikało z pierwszych doniesień, rzeka była skażona na odcinku od miejscowości Raczyce w gminie Odolanów, w województwie wielkopolskim do jazu „Bolko”, w pobliżu miejscowości Nowe Grodzisko w gminie Milicz. Rozpatrywane były dwie wersje przyczyn katastrofalnego stanu rzeki. Po ulewnych deszczach zanieczyszczenia mogły spłynąć z pryzm nawozów organicznych i azotowych, zgromadzonych na polach w województwie wielkopolskim, pomiędzy korytami rzek Kuroch, Barycz i Złotnica lub mogły dostać się do rzeki jako odpady z chlewni lub ubojni z okolic Odolanowa.
Pierwsza hipoteza zdaje się być chętnej stawiana przez instytucje państwowe i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Z kolei eksperci i samorządowcy wskazują na zanieczyszczenia pochodzące z ubojni lub chlewni.
Z próbek wody pobranych i przebadanych na zlecenie burmistrza Milicza wynika, że w rzece brak jest tlenu oraz występuje wysokie stężenie azotu organicznego i amonowego.
– „Nie ulega wątpliwości, że to jest odpad poprzemysłowy, albo z intensywnej hodowli, ubojni, albo jest ludzkim odpadem komunalnym. Ten, kto to zrobił dzisiaj zaciera ślady” – mówił Piotr Lech, burmistrz Milicza w RMF FM.
Do dziś Wody Polskie i prokuratura nie przedstawiły ostatecznych ustaleń, które pozwoliłyby ustalić przyczynę śmierci rzeki.
– „W związku z wieloma nieprawdziwymi informacjami i publikacjami na temat zdarzenia na Baryczy, uspokajamy, że sytuacja jest znacznie lepsza niż pierwotnie zakładano. Prosimy również o cierpliwość z wysuwaniem oskarżeń, dopóki swoich czynności nie zakończą odpowiednio uprawnione do tego organy, policja i prokuratura. Wody Polskie nieustająco podejmują wzmożone działania w celu zminimalizowania negatywnych skutków tego zdarzenia. Bardzo dobrze układa się też współpraca ze Stawami Milickimi” – mówi Mariusz Przybylski, dyrektor Wód Polskich RZGW we Wrocławiu.
Barycz jest aktualnie martwą rzeką: w wodzie unoszą się śnięte ryby i następuje rozkład materii organicznej. Starosta milicki Sławomir Strzelecki oraz burmistrz Milicza Piotr Lech, alarmowali, by wodami rzeki nie zasilać Stawów Milickich ani nie organizować spływów kajakowych.
Jak donoszą mieszkańcy Odolanowa, już 15 czerwca na jednym z dopływów Baryczy nagrano film pokazujący co płynie w wodzie.
– „Jeśli potwierdzi się, że to co widać na filmie i zdjęciu to efekt zrzut ścieków z ubojni drobiu, to będziemy mieć winnego całej sytuacji. Ale z wyrokowaniem trzeba jeszcze poczekać, bo chyba Barycz ma pecha, że jest za daleko od Warszawy i nie wpisuje się w trwającą kampanię wyborczą” – analizuje dr Sebastian Szklarek, ekspert ds. wód na swoim blogu „Świat Wody”.
Próby ratunku
To właśnie samorządy od początku zajęły się sprawą na własną rękę. Niedawno radni Sejmiku Województwa Dolnośląskiego przyznali 400 tys. zł na zakup pomp służących do napowietrzania wody. Pieniądze zostały przekazane podlegającej samorządowi województwa spółce Stawy Milickie.
– „Pomogą natlenić zanieczyszczoną Barycz i przywrócić w niej życie. Nadal trwa również oczyszczanie rzeki wodą ze Stawów Milickich. Ratujemy Dolinę Baryczy!” – pisze Cezary Przybylski, marszałek województwa dolnośląskiego.
Pompy napowietrzające rzekę Barycz, które jako Samorząd Województwa @Dolny_Slask zakupiliśmy już działają! Pomogą natlenić zanieczyszczoną Barycz i przywrócić w niej życie. Nadal trwa również oczyszczanie rzeki wodą ze Stawów Milickich. Ratujemy Dolinę Baryczy! pic.twitter.com/9scuimaGtv
— Cezary Przybylski (@PrzybylskiCez) July 24, 2020
Dzięki szybkiej reakcji udało się odciąć dopływy Baryczy do Stawów Milickich. W ten sposób udało się ocalić część ryby i ptaków.
– „Pod względem zanieczyszczenia stawy milickie nie ucierpiały” – oznajmił Piotr Połulich, prezes zarządu spółki Stawy Milickie.
Kampania prezydencka ważniejsza niż zdrowie i przyroda
Sprawę od początku śledzi lokalna Telewizja Powiatu Milickiego i wrocławska Gazeta Wyborcza. Przez wiele dni katastrofa nie budziła jednak zainteresowania mediów ogólnopolskich. Urzędnicy i ministrowie w związku z trwającą kampanią prezydencką prawdopodobnie liczyli, że sprawa ucichnie.
– „Dopiero, gdy jako „Wyborcza” w czwartek napisaliśmy o milczeniu rządu (m.in. o fakcie, że minister środowiska Michał Woś znalazł czas na liczne wiece Andrzeja Dudy, a nie ma czasu udać się na Dolny Śląsk), o sprawie wypowiedział się minister środowiska na swoim Facebooku. O sprawie nie informuje nadal jednak rządowa telewizja TVP Info, kierowana przez Jacka Kurskiego. Już po naszym tekście TVP3 Wrocław na swojej stronie internetowej umieściła komunikat PAP, że… sytuacja na Baryczy się poprawia” – napisała wrocławska Gazeta Wyborcza.
Takie interwencje muszą mieć również nasze wsparcie – świadomych obywateli i obywatelek – wrażliwych na niszczenie środowiska. Ludzi reagujących i działających, gdy coś dzieje się nie tak. Oczekujących działania od rządu. #Barycz #DolinaBaryczy #katastrofa https://t.co/Ykk0Uj1j3W pic.twitter.com/pmwoqoQ85u
— Paweł Pomian (@pawelpomian) July 7, 2020
– „Mamy do czynienia z katastrofą ekologiczną na olbrzymią skalę. Już teraz możemy mówić o milionach martwych ryb w Dolinie Baryczy. Podczas gdy o awarii oczyszczalni ”Czajka” słuchamy od miesięcy, o katastrofie w Dolinie Baryczy ogólnopolskie media milczą. A to właśnie w Dolinie Baryczy odbywa się prawdziwy horror, z którym służby państwowe sobie nie radzą i zwlekają. Powinien zająć się tym rząd, premier i ministrowie” – uważa Paweł Pomian ze stowarzyszenia EKO-UNIA.
Partia Zieloni interweniuje
Milickich samorządowców wspiera posłanka Koalicji Obywatelskiej Małgorzata Tracz z Partii Zieloni. Wraz z wrocławskim kołem partii nagłośniła sprawę i natychmiast skierowała interwencje poselskie do Wód Polskich, Głównego Inspektora Ochrony Środowiska, Dolnośląskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, Regionalnych Dyrektorów Ochrony Środowiska we Wrocławiu i w Poznaniu, Marszałków Województw Dolnośląskiego i Wielkopolskiego, Wojewodów Dolnośląskiego i Wielkopolskiego oraz Prokuratora Generalnego.
Katastrofa ekologiczna w Dolinie Baryczy‼️
Od przełomu czerwca i lipca mamy do czynienia z katastrofą ekologiczną w Dolinie Baryczy. Reagują samorządowcy, reagują mieszkańcy. Wody Polskie, władze centralne, wojewoda milczą. /1 pic.twitter.com/g8l3k1MQzm— Małgorzata Tracz (@GoTracz) July 8, 2020
Małgorzata Tracz domaga się zidentyfikowania i usunięcia przyczyn katastrofy ekologicznej w Dolinie Baryczy, wszczęcia śledztwa w tej sprawie i ukarania winnych. Posłanka podkreśliła, że zagrożone są tysiące miejsc pracy w rejonie milicko-żmigrodzkim, przede wszystkim w sektorze turystycznym (agroturystyka, hotelarstwo, wycieczki rowerowe i spływy kajakowe). Rzeka Barycz, zdaniem Małgorzaty Tracz, padła ofiarą rolnictwa przemysłowego, dlatego konieczne jest natychmiastowe opracowanie i wdrożenie Planu Zasad Ochrony Obszaru Natura 2000 Dolina Baryczy.
– „Ten obszar przyrodniczy o unikatowym charakterze, na którego terenie znajduje się największy w Polsce rezerwat ptactwa wodno-błotnego, ucierpiał w niemniejszym stopniu wskutek zaniechań organów i instytucji państwowych odpowiedzialnych za rzeki, infrastrukturę, środowisko i rolnictwo. Gdzie są ministrowie? Gdzie jest wojewoda?”– pytała na konferencji prasowej Małgorzata Tracz.
Wojewoda Dolnośląski Jarosław Obremski, po wielu dniach milczenia od początku katastrofy, wykorzystał okazję by zaatakować opozycję i posłankę Tracz.
– „Tym razem Pani Poseł uważa, że jest to katastrofa ekologiczna, mimo że zanieczyszczenie Wisły spowodowane spustem ścieków z Czajki było wielokrotnie większe niż w przypadku Baryczy” – napisał Obremski na swoim profilu na Facebooku.
Zdecydowanie obszerniej odniósł się jednak w swoim wpisie do sprawy warszawskiej „Czajki” niż do dramatycznej sytuacji w Dolinie Baryczy.
– „Zniszczona została ogólnopolska marka Dolina Baryczy i to zarówno jeśli chodzi o produkt turystyczny, jak i producenta ekologicznej żywności. Milickie karpie mogą w tym roku nie trafić na polskie stoły!” – zauważa Robert Suligowski, przewodniczący Partii Zieloni we Wrocławiu.
Suligowski zaapelował do Ministra Rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego o pilną zmianę tzw. Lex Inwestor – prawa ułatwiającego powstawanie nowych zakładów rolnictwa przemysłowego.
Oczyszczalnie NIE DZIAŁAJĄ!
Zatruwanie rzek na tak ogromną skalę nie tylko szkodzi środowisku, ale przede wszystkim stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. Jest to szczególnie groźne w sytuacji, gdy kraj boryka się z ogromną suszą i w rzekach jest mało wody, więc stężenia substancji szkodliwych są wyjątkowo wysokie.
– „Skala zjawiska wskazuje, że mamy do czynienia z problemem strukturalnym, a nie z pojedynczymi incydentami. Czy nie doszło do zmarnowania ogromnych środków krajowych i unijnych, które zostały wydane w ostatnich 30 latach na budowę oczyszczalni ścieków i systemów kanalizacyjnych? Koalicja Ratujmy Rzeki wystąpiła do Głównego Inspektora Ochrony Środowiska oraz Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie o przeprowadzenie natychmiastowych kontroli wszystkich zgłoszonych przypadków, ukaranie winnych i podjęcia zdecydowanych kroków zapobiegawczych” – napisała Koalicja Ratujmy Rzeki (KRR), zrzeszająca organizacje i ekspertów zajmujących się ochroną wód w całej Polsce.
KRR od Najwyższej Izby Kontroli i Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej domaga się natomiast przeprowadzenia kontroli prawidłowości wydatkowania środków krajowych i unijnych na budowę oczyszczalni i kanalizacji, a także sprawdzenia dlaczego oczyszczalnie komunalne trują zamiast oczyszczać.
Dolina Baryczy jest największym w Polsce rezerwatem przyrody i ostoją wielu gatunków ptaków wodno-błotnych.