„Nie musimy tracić miliardów”. Konieczna korekta systemu kaucyjnego w 2026 r.

Konieczna korekta systemu kaucyjnego w 2026 r.
fot. Witold Miklaszewski / EKO-UNIA

Mijający rok upłynął na intensywnych pracach nad przepisami dotyczącymi systemu kaucyjnego. Senat proponował, aby jego start przesunąć na styczeń 2026 r., ale ostatecznie – także z uwagi na unijne terminy – utrzymano datę 1 października 2025 r. Pokazuje to, jak ważne jest wdrażanie europejskich standardów, ale też jak trudne bywa przygotowanie tak dużej zmiany w krótkim czasie. W rezultacie część firm obawia się działania systemu „na raty”, a część konsumentów może czuć się zagubiona, gdy jedne opakowania wymagają kaucji, a inne – bardzo podobne – nadal trafiają do żółtych lub zielonych pojemników. 

Centralnym punktem debaty o DRS stała się kwestia sprawiedliwości materiałowej. Obecny kształt przepisów, wyłączający szkło jednorazowe z obowiązkowego systemu kaucyjnego, jest przez ekspertów określany mianem błędu strategicznego, który słono kosztuje polskie samorządy.

– System kaucyjny działa tylko wtedy, gdy obejmuje wszystkie materiały – bez wyjątków i bez politycznych kompromisów. Jeżeli traktujemy odpady jak surowce, to nie możemy wyłączać z systemu całych strumieni, bo wtedy tracimy miliardy i szansę na prawdziwą gospodarkę obiegu zamkniętego – mówi Paweł Pomian, wiceprezes Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA. 

Zgodnie z raportem System bez wykluczeń przygotowanym przez Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA, we współpracy ze Stowarzyszeniem Polski Recykling, pozostawienie szkła w systemie gminnym przy jednoczesnym wyjęciu z niego wartościowych surowców – PET i aluminium – to ekonomiczny wyrok dla gmin. Koszt zbiórki i zagospodarowania frakcji szklanej jest od 6 do 7 razy wyższy niż w przypadku aluminium. Gminy zostają więc z najcięższym, najdroższym w transporcie i najmniej dochodowym odpadem, podczas gdy zyski z łatwych w recyklingu butelek plastikowych i puszek trafiają do prywatnych operatorów systemu. Szacuje się, że bez mechanizmów kompensacyjnych samorządy mogą stracić na tym rozwiązaniu nawet 6 miliardów złotych. 

– Nie możemy akceptować modelu, w którym gminy zostają same z najdroższą frakcją, a zyski odpływają poza system publiczny. Kaucja na szkło to element elementarnej sprawiedliwości: kto wprowadza odpady, ten finansuje ich zagospodarowanie – dodaje Pomian. 

Wciąż czekamy na wprowadzenie w Polsce rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP), której legislacyjny kształt wciąż nie jest pewny, podobnie jak data wdrożenia. Środowiska samorządowe oraz eksperci ze Stowarzyszenia Polski Recykling są zgodni: system kaucyjny bez wdrożonej równolegle ROP-u jest mechanizmem ułomnym. Rok 2026 musi przynieść wprowadzenie realnych stawek opłat dla wprowadzających opakowania, opartych na zasadzie ekomodulacji. 

– Oznacza ona, że producenci wprowadzający na rynek materiały trudne do przetworzenia np. wielomateriałowe saszetki czy plastik niskiej jakości, muszą płacić więcej niż ci, którzy wybierają materiały trwałe, takie jak aluminium czy szkło, które można przetwarzać w nieskończoność – wyjaśnia wiceprezes EKO-UNII.

Obecnie mamy bowiem w Polsce do czynienia z ryzykiem subsydiowania krzyżowego, gdzie zyski ze sprzedaży cennych surowców – zwłaszcza aluminium – mogą być wykorzystywane przez operatorów do pokrywania kosztów zbiórki mniej rentownych frakcji. Jest to rozwiązanie niesprawiedliwe, a zarazem niezgodne z unijną dyrektywą odpadową i zasadą kosztu netto.

U progu 2026 roku Polska stoi przed koniecznością nowelizacji przepisów. System bez wykluczeń to racjonalny model ekonomiczny chroniący gminy przed załamaniem finansowym, a polski przemysł recyklingowy przed brakiem surowca. Takie rozwiązanie pozwoli Polsce dołączyć do grona liderów gospodarki obiegu zamkniętego, zapobiegając odpływowi miliardów złotych oraz utracie cennych zasobów. Wdrażając je warto też skorzystać z tego, co sprawdzone i czerpać z praktyki krajów, w których system funkcjonuje od kilku lat.

Przeciwnicy pełnego systemu kaucyjnego podnoszą argumenty o spadku sprzedaży napojów i buncie konsumentów. Dane z 2025 roku płynące z Irlandii, która uruchomiła swój DRS w lutym 2024 r., rozwiewają te obawy.

Irlandzki system Re-turn w ciągu niespełna roku doprowadził do wzrostu wskaźnika recyklingu butelek i puszek z poziomu 49 proc. do imponujących 91 proc. Raporty rynkowe, w tym analizy EY, wskazują, że system nie wpłynął negatywnie na wolumen sprzedaży napojów w sposób, jaki wieszczyli lobbyści. Co więcej, zauważono pozytywny wpływ na zachowanie konsumentów i tzw. footfall, czyli ruch w sklepach. Okazuje się, że klienci zwracający butelki chętnie robią zakupy w tym samym miejscu.

Jak podkreśla Pomian, „konsumenci szybko adaptują się do nowych nawyków, jeśli system jest przejrzysty, a punkty zwrotu szeroko dostępne. Irlandia pokazuje, że kluczem do sukcesu jest powszechność i prostota.”

W dyskusji o systemie nie można zapomnieć o jego wymiarze społecznym. Norwegia, będąca pionierem w tej dziedzinie, wprowadziła proste, a genialne rozwiązanie – specjalne uchwyty (tzw. pierścienie) montowane na koszach na śmieci w miastach. Pozwalają one mieszkańcom zostawiać butelki zwrotne w dostępnym miejscu, zamiast wrzucać je do kosza. Ułatwia to zbiórkę osobom potrzebującym, zapobiegając przy tym rozgrzebywaniu śmieci, co jest plagą polskich miast. Rozwiązanie, które niemal nic nie kosztuje, buduje tym samym kapitał społeczny i wpisuje się w ideę systemu przyjaznego dla wszystkich.

W Norwegii system kaucyjny obejmujący plastikowe butelki i puszki charakteryzuje się jednym z najwyższych wskaźników zwrotu w Europie (ok. 93 proc.). Decyzję o recyklingu podjęto w wyniku analiz LCA (ocena cyklu życia), w których wskazano, iż mycie butelek wielokrotnego użycia, ich transport i logistyka z tym związana wywierają wielokrotnie większy wpływ na środowisko niż ich recykling. Wynikało to m.in. z faktu, iż kraj ten charakteryzuje się niskim stopniem zagęszczenia mieszkańców, a miejsca zbiórki i zakłady są dość odległe. Logistyka jest tam wspierana przez wyspecjalizowane centra przetwarzania, które prasują i sortują opakowania po odebraniu ich ze sklepów. W efekcie sprawnego systemu organizacja Infinitum, zarządzająca systemem, uzyskuje bardzo wysoki poziom zbiórki butelek PET i puszek aluminiowych do ponownego użycia.

Przykład płynie zza zachodniej granicy. W Niemczech, gdzie system kaucyjny obejmuje szkło, poziom zwrotu opakowań sięga 98 proc. Dzięki temu huty szkła otrzymują czysty surowiec w postaci stłuczki, co pozwala im oszczędzać ogromne ilości energii. Tymczasem we Francji, która stosuje model zbliżony do obecnie stosowanego w Polsce, z materiałem szklanym w dużej mierze poza kaucją, poziom wykorzystania recyklatu w nowych butelkach wynosi zaledwie 42 proc.

Wybiórcze traktowanie materiałów to droga donikąd. Doświadczenia Słowacji pokazują, że system bez szkła eliminuje z otoczenia puszki i plastik, ale pozostawia w nich rozbite butelki, które stanowią zagrożenie dla ludzi i zwierząt.

System powinien być szczelny i sprawiedliwy, jak wskazują autorzy analiz środowiskowych, a centralnym punktem debaty u schyłku 2025 roku stała się kwestia sprawiedliwości materiałowej. Obecny kształt przepisów, wyłączający szkło jednorazowe z obowiązkowego systemu kaucyjnego, jest przez ekspertów określany mianem błędu strategicznego, który słono kosztuje polskie samorządy.

Ważą się też losy szklanych butelek zwrotnych w systemie. Praktyka norweska pokazuje, że pozostawienie szkła w systemie gminnym nie ma uzasadnienia ekonomicznego ze względu na logistykę. Szkło jest materiałem ciężkim, co utrudnia jego zbiórkę i drastycznie podnosi koszty zbiórki i transportu – nawet siedmiokrotnie w porównaniu do frakcji aluminiowej.

Bez włączenia szkła do systemu kaucyjnego samorządy będą zmuszone podnosić opłaty dla mieszkańców, by pokryć deficyt w gospodarce odpadami. Jeśli chcemy odzyskiwać surowce krytyczne nie powinniśmy ich traktować jak śmieci, lecz wskazać miejsca na odpowiednio zabezpieczoną zbiórkę.


Źródło: EKO-UNIA