Energetyczna bomba tyka. Rząd chce przewrócić rynek do góry nogami?

photo by: Bartosz Góral (www.fotografdarlowo.pl)

Rząd przekonuje, że nowe regulacje mają usprawnić i uporządkować procedury związane z przyłączeniem źródeł energii do sieci. Jak wynika z danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) – między styczniem a listopadem ograniczono generację z OZE o 1270 GWh, czyli o ponad 80 procent więcej niż rok wcześniej. PSE przekonują, że chcą wyeliminować tzw. projekty zombie, czyli o charakterze czysto spekulacyjnym, które mają obciążać operatorów.

Branża OZE utrzymuje, że rynek należy oczyścić ze spekulantów, ale nie kosztem uczciwych i rzetelnych inwestorów.

Tomasz Drzał, prezes Krajowej Izby Klastrów Energii i OZE, odpowiada: – Co do zasady założenia są słuszne, bo ma to wyczyścić rynek ze spekulantów. Dziś na rynku są oni obecni, blokowane są niewykorzystane moce. Cała masa nieuczciwych osób biega po kraju z papierowymi projektami i utrudnia sytuację. 

Jak mówi, PSE (Polskie Sieci Elektroenergetyczne) chcą wprowadzić te zmiany, choć jego zdaniem należałoby prześwietlić budujących. – Co ważne, będzie to dotyczyło także magazynów energii. – Jak mówiłem, cel jest dobry, ale metoda niestety nie. Nowe przepisy zakładają dwukrotne zwiększenie opłaty ponoszonej przez inwestora.

– Będzie to dotyczyło wszystkich, ale dotknie bardziej prywatnych deweloperow. Spółki państwowe po prostu przełożą pieniądze z kieszeni do kieszeni.

Ale to nie koniec. – Trzeci problem to fakt, że w przypadku tego rozwiązania prawo zadziała wstecz, przyznane warunki maja wygasną a zawarte umowy się zmienią. – Potrzebujemy więcej zaufania dla ustawodawcy ze strony inwestorów, ale oni muszą to zaufanie na czymś budować, ale na pewno nie na takich ruchach, czyszcząc rynek w ten sposób.

– Niewątpliwie sytuacja na rynku przyłączeń do sieci elektroenergetycznych wymaga uporządkowania, dlatego PIGEOiR (Polska Izba Gospodarcza Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej) uważa, że regulacja jest potrzebna w tym zakresie, natomiast otwartą kwestią pozostaje to, w jaki sposób zostanie to rozwiązane – mówi dr Ewa Krasuska, dyrektor generalna Biura PIGEOiR.

Weryfikacja inwestorów jest zdaniem specjalistów konieczna, ale na uczciwych zasadach.

Jak zauważa, operatorzy wydali ogromną liczbę warunków przyłączenia, a zaproponowana regulacja – poprzez nałożenie dodatkowych kosztów na inwestorów – dążą do uporządkowania sytuacji.

– Poprzez zwiększone zaliczki i ustanowione dodatkowe zabezpieczenia dla umów przyłączeniowych, które dla dużych projektów OZE mogą wynieść nawet blisko 20 mln zł, stanowi to dodatkowy koszt nieuwzględniony w fazie przygotowania projektu.

Co istotne, na tym etapie są to środki własne inwestorów, ponieważ finansowanie bankowe rozpoczyna się w kolejnym etapie projektów. – Tym samym wysokimi kosztami ogranicza się dostęp do rynku średnim i mniejszym graczom, w tym polskim przedsiębiorcom rozwijającym projekty OZE. Zagrożeniem jest też to, że część projektów może zostać z tego powodu wyhamowana, co może opóźnić realizację celów w zakresie rozwoju energii odnawialnej w Polsce.

Wprowadzenie bariery wejścia na rynek poprzez dodatkowe koszty, jak mówi dr Krasuska, zostaną najprawdopodobniej odzwierciedlone w kosztach energii. Koszty pozyskania zabezpieczeń zostaną ujęte w budżetach projektów,a bariery wejścia prowadzą do ograniczenia konkurencji, a tym samym wzrostu cen.

PIGEOiR podkreśla, że zaproponowany w projekcie tej ustawy mechanizm wcale nie różnicuje projektów spekulacyjnych od realnych inwestycji będących w przygotowaniu. Czyli tych będących dzisiaj w procesie pozyskiwania nieruchomości i procedowania zmian w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego.

– Należy zauważyć, że projekty OZE w Polsce napotykają kolejną obiektywną przeszkodę – w tym przypadku w wyniku działań regulacyjnych państwa.

Nie należy zapominać, że jest też bardzo wiele podmiotów, które chciałyby pozyskać warunki przyłączenia i rzetelnie realizować inwestycje.

Teraz projekt ustawy jest na etapie Komisji Prawniczej. – Poważnym błędem jest to, że zwiększone koszty dotyczą zarówno wydanych warunków przyłączenia, a nawet podpisanych umów przyłączeniowych, a także tych, które zostaną pozyskane po wejściu w życiu ustawy – mówi dr Krasuska.

Można więc powiedzieć, że jeśli przepis wejdzie w życie, prawo zadziała wstecz. – To jest naruszenie praw nabytych. Istotna kwestia tego naruszenia zasady zaufania obywatela do państwa i stanowionego prawa, ponieważ dochodzi do zmian reguł inwestycyjnych w trakcie trwania procesu.

Zgadza się z tym Radosław Gawlik, prezes Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA, były wiceminister ochrony środowiska w rządzie Jerzego Buzka. – Rządowa propozycja jest niedopuszczalna. Moim zdaniem nieprawna i niezgodna z Konstytucją RP. Rząd mówi firmom, które dostały warunki przyłączenia do sieci. „Dostaliście je np. za kilkaset tysięcy zł, ale teraz chcemy od Was kolejnych tylu. Jeśli nie – wypowiadamy umowę i pozbawiamy Was tych warunków”. Tak działa raczej państwo mafijne, niż państwo prawa – mówi nie kryjąc oburzenia.

– Uważamy, że można zrobić to w sposób zgodny z prawem i uporządkowany – dodaje dr Krasuska.

PIGEOiR zaproponowała Ministrowi Energii Miłoszowie Motyce pewne rozwiązanie. – Ono pozwoli inwestorom, którzy już otrzymali warunki przyłączenia przed wejściem w życie ustawy, na podpisanie umów z operatorami sieci na zasadach obecnie obowiązujących. Operatorzy potrzebują mieć na to mniej lub więcej czasu – kwestia do ustalenia. Rzetelny inwestor gotowy do podpisania umowy otrzymuje szansę, by procedować projekt zgodnie z dotychczasowymi warunkami gry. Natomiast te podmioty, które nabyły te prawa w celach spekulacyjnych, w większości tych umów przyłączeniowych nie podpiszą, ponieważ jest to dla nich zbyt duże ryzyko.

– Jest to pewna propozycja, która naszym zdaniem pozwoliłaby rozwiązać problem, a jednocześnie rzetelnym inwestorom kontynuować projekty na dotychczasowych zasadach – podsumowuje dr Krasuska.

Gawlik podsumowuje: – Branża OZE odpowiada rozsądnie. Nie można zmieniać praw nabytych (i zapłaconych). Poza tym rozumie problem i chce dać czas wszystkim prowadzącym inwestycje na uzyskanie umowy przyłączeniowej do sieci po wejściu nowej ustawy. Jeśli nie uzyskają umowy przyłączeniowej, ustawa ma też do nich zastosowanie. Prawo nie działa wstecz.