Nie tylko Barycz. Katastrofa w dolnośląskich rzekach trwa

Zanieczyszczona rzeka OławaZanieczyszczona rzeka Oława (fot. Arkadiusz Drulis)

W ostatnich tygodniach mieszkańcami Dolnego Śląska wstrząsnęło kilka skandalicznych niedopatrzeń lub celowych działań, które doprowadziły do skażenia rzek, i, co najsmutniejsze, śmierci wielu zwierząt. Jak się okazuje katastrofa ekologiczna dotknęła nie tylko Dolinę Baryczy, ale także rzekę Oławę, która dostarcza wodę pitną do Wrocławia. Martwy jest również Zbiornik Witoszówka w Świdnicy. Czy ktoś za to odpowie?

Na podstawie przepływu wody i stopnia jej zanieczyszczenia oceniono, że do rzeki Oławy trafiło ok. 500 m3 ścieków. Pochodzą najprawdopodobniej z przetwórstwa spożywczego. Świadczy o tym ich charakterystyczny zapach. Oława, zanim trafi do Witowic, przepływa przez Strzelin. Tutaj górny bieg rzeki był zanieczyszczony wcześniej. To w górnym biegu rzeki musiało dojść do fatalnego w skutkach zanieczyszczenia.

Oława w kolorze kawy

Arkadiusz Drulis jest właścicielem agroturystyki połączonej z małą elektrownią wodną (MEW) w zabytkowym młynie tuż nad Oławą w Witowicach.

– „Mętna i uciążliwie pachnąca woda pojawiła się 2 dni po ostatnich opadach deszczu, czyli ponad 10 dni temu. Jest to niewątpliwie zanieczyszczenie intencyjne. Po deszczu podniósł się poziom wody w rzece i brud wypłynął. Kolor przypomina kawę z mlekiem. Teraz, po 10 dniach, stan się troszkę klaruje. Część ryb, jak np. odporne sumiki, spłynęła wycieńczona w dół rzeki. Być może jest tam domieszka zanieczyszczeń przemysłowych” – relacjonuje Drulis.

Agroturystyka cierpi

– „Musieliśmy odwołać sobotni spływ kajakowy. Nasi obecni goście nie chcą łowić ryb w mętnej rzece, której przejrzystość jest właściwie żadna. Turyści nie mogą korzystać z pełni uroków okolicy, gdy rzeka jest brudna i po prostu cuchnie” – dodaje właściciel Eko Agroturystyki Młyn.

W budynku należącym do pana Arkadiusza jest mała elektrownia wodna. Zanieczyszczenia płynące w dół rzeki odbiły się również na jej działaniu.

– „Adaptacja korzysta ze spiętrzenia. Powyżej tamy gromadzą się osady, więc  żeby nie zanieczyszczać wody, musieliśmy spuścić ją z górnego zbiornika” – wyjaśnia Drulis.

Sprawę zgłoszono odpowiednim instytucjom

Bezpośrednim odbiorcą wody z tej rzeki jest MPWiK Wrocław. To właśnie z rzeki Oława płynie woda w kranach wrocławian. Całość trafia na Mokry Dwór, po drodze rozrzedzana jest wodą z Nysy Kłodzkiej. Przedsiębiorstwo wodociągowe poinformowało o sytuacji Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, który na miejscu przeprowadził badania. Biuro Prasowe MPWiK potwierdza, że skontrolowano jakość wody i stwierdzono zawiesinę. Jednocześnie uspokaja, że ścieki nie zagrażają mieszkańcom Wrocławia, bo woda jest wielokrotnie kontrolowana na każdym etapie uzdatniania.

Czy państwowe instytucje będą szukać winowajcy? Sprawa została zgłoszona Wodom Polskim. Czekamy na podjęcie konkretnych działań w celu odnalezienia sprawcy nielegalnego zrzutu ścieków.

Świdnicka katastrofa ekologiczna

Zalew Witoszówka straszy martwymi małżami, mulistym dnem i dramatycznie niskim poziomem wody. Władze miasta, samorządowcy i mieszkańcy Świdnicy kładą wszystkie ręce na pokład, żeby uratować ekosystem zbiornika wodnego.

Witoszówka była do niedawna klimatycznym miejscem chętnie wybieranym w ramach rekreacji. Cieszyła się dużym powodzeniem wśród okolicznych mieszkańców. Zainwestowano tam w bosmanat z wypożyczalnią sprzętów wodnych, małą architekturę na terenie obiektu, odnowiono pomosty. W tym sezonie niestety wszystko zostało spisane na straty. Teraz zalew „zachęca” jedynie ogromną ilością martwych ryb i małż, często objętych ochroną jak np. szczeżuja wielka. Specjaliści są zgodni – nad Zalewem Witoszówka doszło do katastrofy ekologicznej.

Felerny termin i przebieg remontu

Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej we Wrocławiu planuje w tym roku przetarg na projekt i remont zbiornika Witoszówka II. 18 maja PGW Wody Polskie Zarząd Zlewni Bystrzycy i Kaczawy w Legnicy rozpoczęły więc przygotowania do prac remontowych. W związku z tym przystąpiono do obniżania poziomu wody w zalewie, ale władze Świdnicy poinformowano o tym fakcie dopiero 2 dni po rozpoczęciu prac.

Portal świdnica24.pl donosi, że według nieoficjalnych informacji trudna sytuacja na obszarze zalewu może potrwać aż 1,5 roku.

– „Dopiero teraz przygotowywana jest dokumentacja projektowa, następnie zostanie ogłoszony przetarg, wyłoniony wykonawca, który zrealizuje zadanie” – zrelacjonowali pracownicy Urzędu Miejskiego w Świdnicy.

Prace miały rzekomo potrwać do końca lipca. Tymczasem, dopiero teraz powstaje dokumentacja projektowa, następnie zostanie ogłoszony przetarg, na drodze którego nastąpi wybór wykonawcy.

Prezydent Świdnicy, Beata Moskal-Słaniewska wystosowała do dyrektora Wód Polskich RZGW we Wrocławiu, Mariusza Przybylskiego poruszający list:

– „Długotrwały brak wody w zalewie uniemożliwia korzystanie z atrakcji, co odbierane jest bardzo negatywnie. Zapowiadany przez Państwa termin przeprowadzania remontu – w środku okresu letniego – budzi wiele zastrzeżeń. Tego typu prace powinny być wykonywane po sezonie wakacyjnym, jesienią, kiedy akwen nie jest wykorzystywany przez mieszkańców do rekreacji. Oburzenie budzi też fakt niszczenia środowiska w skutek braku odpowiedniej ilości wody w zbiorniku. Zalew od lat regularnie zarybiany jest przez tutejszy oddział Polskiego Związku Wędkarskiego. Niestety, z powodu przeciągających się prac prowadzonych przez podległe Panu służby, stworzenia zamieszkujące ten akwen zostały skazane na śmierć. Zostawione na pastwę losu ryby i małże słodkowodne tkwiąc w odsłoniętym mule podlegają wysuszeniu” – pisze Moskal-Słaniewska.

Witoszówka – sprawa dla prokuratury?

Prezydent Świdnicy informuje dyrektora RZGW, że: – „Utrzymywanie tak niskiego poziomu lustra wody w zalewie Witoszówka przez dłuższy czas jest niedopuszczalne. Stwarza to biologiczne zagrożenie dla mieszkańców Świdnicy i ma negatywny wpływ na wizerunek miasta. Liczę, że podejmie Pan zdecydowane działania, mające na celu jak najszybsze przeprowadzenie niezbędnych prac remontowych i ponowne napełnienie zbiornika wodą do poziomu sprzed ich rozpoczęcia. W przeciwnym razie, jako odpowiedzialny gospodarz, będę zmuszona oddać sprawę do prokuratury za zaniechanie działań, których skutkiem jest niszczenie środowiska”.

Katastrofa w Dolnie Baryczy trwa

Dwa miliony martwych ryb i raków. Katastrofa ekologiczna całego ekosystemu – to bilans skażenia rzeki Barycz. Zanieczyszczenie zostało zauważone 1 lipca. Konsekwencje mogą ciągnąć się latami, służby państwowe działają opieszale, a przyczyna wciąż nie jest znana. Mieszkańców okolicznych wsi zaalarmował ciemnobrązowy kolor rzeki i uciążliwy zapach.

– „Widziałem setki martwych ryb przy brzegu. Nawet tak wytrzymałe na trudne warunki ryby jak 1,5 metrowe sumy nie dały z tym rady” – relacjonuje nam jeden z wędkarzy.

Gdzie leży prawda?

Rozpatrywane były dwie wersje przyczyn katastrofalnego stanu rzeki. Pierwsza mówiła o tym, że po ulewnych deszczach zanieczyszczenia mogły spłynąć z pryzm nawozów organicznych i azotowych, zgromadzonych na polach w województwie wielkopolskim, pomiędzy korytami rzek Kuroch, Barycz i Złotnica. Druga zakłada natomiast, że mogły dostać się do rzeki odpady z chlewni lub ubojni z okolic Odolanowa.

Szczegółową analizę dotychczas podjętych kroków publikowaliśmy na łamach Odpowiedzialnego Inwestora.

Pierwsza hipoteza zdaje się być chętnej stawiana przez instytucje państwowe i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Z kolei eksperci i samorządowcy, w tym burmistrz Milicza Piotr Lech, wskazują na zanieczyszczenia pochodzące z ubojni lub chlewni.

– „Jeśli potwierdzi się, że to co widać na filmie i zdjęciu to efekt zrzut ścieków z ubojni drobiu, to będziemy mieć winnego całej sytuacji. Ale z wyrokowaniem trzeba jeszcze poczekać, bo chyba Barycz ma pecha, że jest za daleko od Warszawy i nie wpisuje się w trwającą kampanię wyborczą” – analizował dr Sebastian Szklarek, ekspert ds. wód na swoim blogu „Świat Wody”.

Samorząd województwa dolnośląskiego przekazał środki na ratowanie Doliny Baryczy. Zakupiono specjalne pompy napowietrzające.

Sprawą zainteresowała się posłanka KO Małgorzata Tracz z partii Zieloni, która wraz z wrocławskim kołem Zielonych podjęła interwencje poselskie do organów państwowych. Posłanka zarzuciła ministrom, wojewodom i instytucjom państwowym brak natychmiastowych działań i próbę odwrócenia uwagi od trwającego dramatu w związku z trwającą wówczas kampanią prezydenta Andrzeja Dudy.

Akcja ratunkowa Baryczy jest w toku. Do tej pory prokuratura i Wody Polskie nie ustaliły winnych oraz jednoznacznej przyczyny katastrofy.


Autorka: Klaudia Urban