24 i 25 czerwca w Koninie w województwie wielkopolskim odbył się kolejny „Doroczny Dialog Polityczny” poświęcony procesowi sprawiedliwej transformacji w Polsce i w Unii Europejskiej. Dyskusje i rekomendacje można sprowadzić do wspólnego mianownika – wola utrzymania i przedłużenia Funduszu Sprawiedliwej Transformacji (FST) na kolejną „siedmiolatkę”, czyli Wieloletnie Ramy Finansowe UE (WRF UE). Tym razem dialog odbył się pod patronatem Prezydencji Polski w Radzie UE.
Transformacja to proces wieloletni, wymagający ciągłości strategii i finansowania. Proces ten wymaga też odwagi – z FST korzystają głównie ci, którzy odpowiednio wcześnie podjęli niepopularne działania w kierunku dekarbonizacji. Ta bowiem jest cywilizacyjnym trendem i wynika z powodów technologicznych, ekonomicznych, ale też jest odpowiedzią na pogłębiający się kryzys klimatyczny. Odkładanie tego procesu na przyszłość może prowadzić do ławki „wykluczonych”. Bycie poza tym procesem jest frustrujące, ale i branie udziału może rozczarowywać – owoce transformacji przychodzą dopiero po latach, natomiast na bieżąco odczuwa się głównie koszty i utratę.
Zaplanowana transformacja Wielkopolski
Zagłębie węgla brunatnego we wschodniej Wielkopolsce podawane jest w Polsce, a nawet w Europie, za wzór do naśladowania, jeżeli chodzi o aplikowanie i wydatkowanie środków z FST. Kompleks energetyczny nie należy, jak w przypadku Turowa, do skarbu państwa, nie jest zależny od decyzji politycznych, a o jego planach transformacji decydowały realia ekonomiczne oraz przewidywania co do wsparcia energetyki konwencjonalnej m.in. z rynku mocy. Poza tym, proces miał gospodarza – władze województwa, władze samorządowe i miasta oraz związki zawodowe a także organizacje społeczne, w tym organizacje z samego Konina.
To nie oznacza, że transformacja w regionie kojarzy się z „bułką z masłem”. Nie było łatwo, bo węgiel ukształtował ten region, ściągał tysiące osób z całej Polski do nowo budowanych domów i tworzonych miejsc pracy w górnictwie, energetyce czy hutnictwie. W szczytowym momencie w tych powiązanych zakładach pracowało około 13 tys. osób, a dzisiaj zostało około 500 osób. Były to prace bardzo dobrze płatne, co mogło wpłynąć na brak impulsów do dywersyfikacji zatrudnienia oraz rozwoju przedsiębiorczości. Negatywnym zjawiskiem powiązanym z brakiem wyzwań rozwojowych była stopniowa depopulacja. Dzisiaj Konin staje się miastem emerytów.
Proces transformacji w ramach FST w Wielkopolsce rozpoczął się już w 2019 r., czyli wtedy kiedy UE ogłosiła Zielony Ład. Jak widać, region wszedł na pokład transformacji, kiedy metaforyczny statek stał jeszcze w porcie i już wtedy Konin ogłosił, że cel neutralności klimatycznej chce osiągnąć w 2040 r. Jednym z haseł było: „Inspirujemy i działamy – nie czekamy”. Wyzwania transformacyjne to głównie przekwalifikowanie pracowników, oferta skierowana jest też do ich rodzin. Na terenie elektrowni Konin uruchomiono elektrolizernię produkującą wodór, który będzie zasilać m.in. autobusy wodorowe. Transport od lat jest bolączką Konina. Liczba samochodów dawno przekroczyła liczbę miejsc parkingowych. Ponadto wspierany jest rozwój OZE.
Podczas „Dialogu” w Koninie gospodarze podkreślali, że ramy czasowe FST to spora presja, aby zmieścić się w 7 latach, poza tym do sprawnej realizacji celu potrzebne były by jeszcze dwa fundusze – w sumie proces miałby trwać 21 lat. Czy to długo? Okazuje się, że krótko, bo np. rekultywacja terenów pogórniczych to zdecydowanie dłuższe wyzwanie, może trwać nawet 70 lat, i być może dlatego nie można jej przeprowadzić ze środków FST. Wyzwaniem dla rekultywacji są wyrobiska, ale też jeziora, w tym składowisko popiołów zwane „polskimi Malediwami”.
Władze są świadome, że FST mogą wykorzystać do celów gospodarczych, do stworzenia nowego modelu rozwojowego, który będzie też przyciągać młodych ludzi. Słychać nadzieje, że powstanie tu elektrownia jądrowa.
Czy FST zostanie przedłużony?
To pytanie w zasadzie zdominowało dialog, a nawet stało się jednym z głównych postulatów kierowanych pod adresem Komisji Europejskiej. FST jest powiązany z polityką spójności, a ta jest istotnym elementem projektu europejskiego, dzięki któremu w każdym zakątku UE możemy się spodziewać podobnego poziomu rozwoju.
Regiony górnicze potrzebują jeszcze większego wsparcia i stąd pytanie, czy FST zostanie utrzymany, czy może stanie się jednolitym elementem polityki spójności? Obecnie Rada unika nakładania się na siebie różnych instrumentów, chce by budżet był bardziej elastycznie powiązany z celami. Jednocześnie ważny jest wielopoziomowy model sprawowania rządów, tymczasem w obecnej formie FST przypadał władzom samorządowym, a nie centralnym. Zebrani w Koninie samorządowcy mówili wręcz o „wspólnym froncie”, który należy stworzyć właśnie w celu przedłużenia, a nawet wzmocnienia FST.
Ciekawie jest zestawienie regionów – Śląsk, oprócz FST, liczy na utrzymanie umowy społecznej do 2049 r., oraz, że transformacja będzie prowadzona jeszcze lata. Region Turowa na razie nie ma nawet harmonogramu dekarbonizacji, a sam koncern PGE miał podać informację: „obecnie nie ma szczegółowego planu komunikacji harmonogramu transformacji kompleksu Turów, w tym w szczególności dat ewentualnych wyłączeń poszczególnych bloków w elektrowni Turów”.
Nie mniej, regiony górnicze liczą na utrzymanie FST i powołanie czy wykorzystanie innych funduszy. W tym kontekście warto wspomnieć o inicjatywie regionów „wykluczonych”, które dotychczas nie przygotowały harmonogramu transformacji.
Apel regionów „wykluczonych” o wsparcie środkami EU ETS
Podczas „Dialogu” nieoczekiwanie na scenie pojawili się przedstawiciele regionów, które nie przygotowały dotychczas planu transformacji, nie podały realistycznej i koherentnej z polityką unijną daty dekarbonizacji. Mówili, że obecnie mamy do czynienia z transformacją wielu prędkości, dlatego postanowiły zawalczyć także o środki na własną transformację. Chodzi m.in. region Turowa (PGE), ale też inne, gdzie produkowana jest energia z paliw kopalnych np. elektrownia Opole (PGE).
Jak czytamy w liście: „Proponujemy tymczasowe wsparcie dla pominiętych regionów, np. z Funduszu Modernizacyjnego lub innych dochodów z systemu EU ETS”. Regiony dostrzegają zatem potencjał finansowy, jaki oferuje system EU ETS. Został on przecież stworzony na zasadzie „kija i marchewki” – opłaty za emisje kierowane są do budżetu państwa, następnie środki te co do zasady powinny wspierać transformację. Byłoby dobrze, aby pieniądze z EU ETS rzeczywiście zasiliły m.in. fundusz modernizacyjny, a nie, jak to się już zdarzało, miały wspierać np. dopłaty do węgla dla gospodarstw domowych.
W interesie regionów „wykluczonych” jak najbardziej jest utrzymanie systemu EU ETS, a nawet jego wzmocnienie – im więcej środków, tym lepsze możliwości wsparcia transformacji energetycznej. FST dla Wielkopolski wynosi około 400 mln zł, natomiast Polska w 2024 r. zarobiła 3,843 mld euro na sprzedaży uprawnień do emisji CO2. Widać zatem, że regiony, które nie chciały partycypować w FST mogą się postarać o imponujące środki dzięki systemowi EU ETS.
Pierwsza miłość straciła rumieńce
Zadowolenie społeczne buduje się latami. Łatwo przychodzi fascynacja, kiedy pojawia się kwota 400 mln złotych, ale też szybko może się pojawić frustracja, kiedy na efekty trzeba czekać.
Podczas konferencji gospodarze nie ukrywali, że czują presję czasu. Ich apele o kontynuację FST kontrastowały jednak z nieobecnością najważniejszych ministerstw „transformacyjnych”, jak również przedstawicieli Komisji Europejskiej.
Przekazanie wspomnianego wcześniej listu do komisarza Dana Jørgensena odbyło się poza programem, w przerwie. Z kolei przedstawiciel Agencji Rozwoju Terytorialnego, który jeszcze rok temu był pełen nadziei stwierdził, już poza głównym programem konferencji, że gdyby wiedział jakie są koszty procesu wobec zysków, to być może by się w to nie zaangażował.
To tylko pokazuje, że Fundusz Sprawiedliwej Transformacji dużo bardziej niż kwestiami infrastrukturalnymi powinien się zająć aspektami społecznymi. Energetyka konwencjonalna powiązana z górnictwem to bowiem świat sam w sobie, a także praca, która może się kojarzyć z wojskiem – a więc silnym morale i dumą. Są to duże zakłady, dla których powstaje część mieszkaniowa, organizacja życia miasta podporządkowana jest przemysłom strategicznym, a do tego, szczególnie w górnictwie węgla kamiennego, trzeba się liczyć z poświęcaniem życia. Przez to kształtuje się specyficzny kapitał społeczny, do tego wysokie poczucie etosu pracy, która ma sens, bo kształtuje biografię ludzi.
Podczas konferencji mieszał się apel o nowoczesność z potrzebą „rozumienia ludzi”, raz było słychać, że trzeba wspierać dumę górników, innym razem że jest to sprawa drugorzędna, szczególnie w czasie rozwoju sztucznej inteligencji. Na sali brakowało też zwykłych mieszkańców, a np. spotkani przeze mnie taksówkarze (patrz słaby transport publiczny) byli zdumieni, że w ich mieście odbywa się tak ważne wydarzenie.
Byłoby ogromną stratą, gdyby ten proces został nagle przerwany, i to dokładnie w momencie, kiedy pojawiają się symptomy psychologicznego rozczarowania. Transformacja to proces, który trwa lata i który w naszej historii kojarzony jest głównie z gwałtownym i nieprzygotowanym tąpnięciem posad życia ludzi. Jak mówili włodarze: „Transformacja to nie tylko pieniądze, to pewna idea, pewien pomysł. Model zarządzania jak najbliżej ludzi”.
Europa inwestuje w przyszłość – ale czy pamięta o ludziach?
Czy tak pojęta transformacja znajdzie się w budżecie na lata 2028-2034? Z opublikowanej 16 lipca 2025 r. informacji prasowej Komisji Europejskiej wynika, że kolejny budżet jest prawie tak entuzjastycznie ogłaszany jak program Next Generation EU, który u nas nazywa się Programem Odbudowy.
Ma to być „budżet, który odpowiada europejskim ambicjom, który stawia czoła europejskim wyzwaniom i który wzmacnia naszą niezależność. Budżet, który jest większy, mądrzejszy i ostrzejszy. To budżet, który przynosi korzyści naszym obywatelom, naszym firmom, naszym partnerom i naszej przyszłości.
Trudno dzisiaj ocenić czy w tym „większym” budżecie przewidziany jest FST, ale kiedy się bliżej przyjrzymy wystąpieniu Komisji, to w wypowiedzi tej słowo transformacja pojawia się obok przymiotnika „czysta” a nie „sprawiedliwa”.
Kiedy mowa jest o energii, to widzimy zestawienia z infrastrukturą, kryzysem i niezależnością – dekarbonizacja rozumiana jest tu chyba jako coś, co już się dzieje, na co już dawno temu został położony akcent, ale obecnie chodzi głównie o „niezależność”. Komisja Europejska od dawna, kiedy mówi o dekarbonizacji, podkreśla głównie aspekt uniezależniania się od importu paliw kopalnych oraz impulsu, który ma doprowadzić do rozwoju rodzimych technologii przełomowych.
Nie dziwi też, że częstym pojęciem w stanowisku Komisji jest „konkurencyjność”. Wydaje się zatem, że nawet jeżeli FST zostanie przedłużony, to będzie on silniej korelował z ogólnymi politykami europejskimi.
Metaforyczny statek, na który w 2019 r. weszła Wielkopolska już dawno odpłynął. Po drodze napotkał sztormy pandemii Covid-19, wojny w Ukrainie i kryzysu energetycznego. Cel rejsu pozostaje ten sam – neutralność klimatyczna w 2050 r., ale dzisiaj chyba bardziej niż wtedy liczy się brutalna rzeczywistość. Wtedy Europa miała czas i pieniądze, aby zająć się wyrównywaniem szans wewnątrz wspólnoty, dzisiaj hasłami są głównie konkurencyjność i bezpieczeństwo zewnętrzne.
Wielkopolska skorzystała ze swojej szansy i nawet jeżeli fundusz nie zostanie przedłużony, to miała czas na zbudowanie fundamentów infrastrukturalnych. Pytanie tylko, kto i jak poprowadzi proces transformacji dotykającej sfery społecznej i kulturowej? Zaniedbanie tej strony jest tak samo niebezpieczne jak zaniedbanie infrastruktury – ostatecznie żyjemy w czasach, kiedy ludzkie bolączki generują eurosceptycyzm, a ten z kolei może zniweczyć podstawy nie tylko budżetu, ale i projektu Europa jako takiego.