„Pozew jest kuriozalny”. Greenpeace Polska o sporze z koncernem energetycznym

Greenpeace

Sąd w Dakocie Północnej zdecydował, że amerykańskie oddziały Greenpeace oraz Greenpeace International mają zapłacić koncernowi Energy Transfer ponad 600 mln dolarów kary. Sprawa dotyczyła ikonicznych protestów rdzennych Amerykanów przeciwko rurociągowi Dacota Access sprzed blisko dekady.

Polski Greenpeace widzi w sytuacji absurd. Tłumaczy przy tym, że Greenpeace nie odgrywał tam żadnej szczególnej czy też wiodącej roli.

Ławnicy powiązani z przemysłem paliw kopalnych

Tak The Guradian opisywał przysięgłych, którzy orzekali w sprawie: „Ponad połowa ławników wybranych do rozpatrzenia sprawy wniesionej przez dużą firmę energetyczną przeciwko  Greenpeace miała powiązania z przemysłem paliw kopalnych i większość z nich miała negatywne zdanie o protestach antyrurociągowych czy grupach przeciwnych używaniu paliw kopalnych”.

Co dalej?

Amerykański Greenpeace będzie się odwoływał od wyroku. Greenpeace International prowadzi sprawę w Holandii przeciwko Energy Transfer na bazie dyrektywy anty-SLAPPowej.

– Pozew Energy Transfer jest kuriozalny. To typowy SLAPP, czyli strategiczny pozew przeciwko partycypacji publicznej. Ma służyć jedynie wywołaniu efektu mrożącego na aktywistkach, aktywistach i Greenpeace – mówi w rozmowie z Odpowiedzialnym Inwestorem Katarzyna Bilewska z Greenpeace Polska.

Dodaje: – Nie damy się jednak zastraszyć. Będziemy nadal prowadzić działania na rzecz klimatu i przyrody. Niestety, duże, niszczące środowisko korporacje, coraz częściej sięgają po tego typu taktykę zastraszania. Dlatego Unia Europejska przyjęła specjalną dyrektywę, która ma przeciwdziałać pozwom typu SLAPP. – Nikt nie robi właśnie przelewu na konto gigantycznej firmy z branży paliw kopalnych – podkreśla polski Greenpeace.

„Będziemy dalej walczyć z węglem”

Greenpeace działa na całym świecie jako sieć niezależnych organizacji. – Nie od dziś i nie od wczoraj wiemy, jakie są ryzyka i jaka stawka w grze, w którą wszyscy gramy – tłumaczy Greenpeace Polska. – Dlatego też w całą tę sieć wbudowanych jest wiele bezpieczników. Co to oznacza? Między innymi, że wyrok, jaki zapadł w Dakocie Północnej, nie przełoży się bezpośrednio na pracę Greenpeace w Polsce. – Dalej będziemy walczyć z węglem, gazem i niszczycielami przyrody w naszym kraju – dodają działacze.

Nie tak dawno Greenpeace został zmuszony do zaprzestania działalności w Rosji. Teraz w USA dzieją się kolejne niepokojące rzeczy. Greenpeace Polska zapewnia, że – mimo trudnych czasów – nie podda się w walce o lepsze jutro.

– Liczymy, że tego typu rozwiązania prawne ochronią wolność słowa i prawo do pokojowych protestów. Dzięki temu działalność trzeciego sektora oraz inicjatywy aktywistyczne będą mogły nadal działać na rzecz zmian, które sprawiają, że świat jest nieco lepszym miejscem do życia – przekonuje nasza rozmówczyni.

Jest jeszcze szansa. – Wyrok nie jest prawomocny. Greenpeace w USA zdecydował się na apelację. Z kolei Greenpeace International skorzystał z możliwości zaskarżenia Energy Transfer w ramach unijnej dyrektywy anty-SLAPP. Ta sprawa jest w toku – podsumowuje Bilewska.