Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że w sprawie dotyczącej kopalni Turów zachodzi niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody w środowisku i wstrzymał wykonanie decyzji środowiskowej dla przedsięwzięcia. – „Kto nie przestrzega prawa lub z niego drwi, prędzej czy później wpadnie we własną pułapkę” – komentują organizacje ekologiczne.
– „Sąd wstrzymał wykonanie decyzji środowiskowej dla wydobywania węgla brunatnego w Turowie do czasu jej merytorycznego rozpatrzenia, wyjaśniając, że zachodzi niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody w środowisku. To postanowienie oznacza, że zdaniem sądu nie można wykluczyć, iż decyzja środowiskowa dla Turowa zostanie w przyszłości uznana za wadliwą” – powiedziała Agnieszka Stupkiewicz, radczyni prawna z Frank Bold.
Skarga na działalność Turowa okazała się zasadna
Skargę na decyzję środowiskową złożyły jesienią 2022 roku m.in. Fundacja Frank Bold, Greenpeace i Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA. Mimo istnienia przesłanek przemawiających za wadliwością tej decyzji i możliwości, że w związku z tym zostanie ona uchylona, ministra klimatu Anna Moskwa już w lutym 2023 roku wydała na jej podstawie przedłużenie koncesji na wydobycie węgla w Turowie.
– „Od dawna ostrzegaliśmy, że brak dobrego planu na sprawiedliwą transformację regionu to przepis na katastrofę. Mamy postępujący kryzys klimatyczny, dlatego Turów, podobnie jak pozostałe, przestarzałe elektrownie węglowe powinny zostać wyłączone najpóźniej w 2030 roku. W zamian powinien powstać system oparty w dużej mierze na OZE i podnoszeniu efektywności energetycznej. Tymczasem rząd, wbrew trendom w energetyce i kosztom jakie pociąga trwanie przy energii z węgla, za wszelką cenę walczy o przedłużanie agonii sektora opartego na spalaniu paliw kopalnych” – powiedziała Anna Meres z Greenpeace.
Rząd broni PGE i atakuje opozycję
Jak z kolei twierdzi spółka węglowa PGE, sąd w motywach rozstrzygnięcia nie odniósł się do stanowiska PGE GiEK, nie dokonał merytorycznej oceny stanowiska wnioskodawców, opierając się w całości na ich twierdzeniach, nie przeprowadzając tym samym analizy i weryfikacji zaistnienia podstaw do wstrzymania wykonalności decyzji.
– „Działalność Kopalni Turów do 2044 r. jest kluczowa z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego Polski. Wykorzystamy wszystkie przysługujące nam środki prawne w postępowaniu zażaleniowym przed Naczelnym Sądem Administracyjnym. Nie pozwolimy zamknąć Turowa. Ani polskie ani europejskie sądy nie są od tego żeby zamykać legalnie działające przedsiębiorstwo” – stwierdził Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu PGE Polskiej Grupy Energetycznej.
Na temat Turowa wypowiedzieli się również czołowi politycy rządu. Na specjalnej konferencji prasowej w Turowie głos zabrał premier Mateusz Morawiecki: – „Nie damy zamknąć kopalni w Turowie! Zrobimy wszystko, aby do 2044r. kopalnia normalnie funkcjonowała. Żaden sąd z Brukseli, czy z Warszawy nie będzie nam mówił, co to bezpieczeństwo energetyczne”.
Rząd znów z prawem pod prąd
Przypomnijmy, że wyrok Trybunału Sprawiedliwości Europejskiej (TSUE) również został w podobnym tonie podważany: – „Żadne decyzje Trybunału Sprawiedliwości UE nie mogą naruszać obszarów związanych z podstawowym bezpieczeństwem krajów członkowskich. Bezpieczeństwo energetyczne należy właśnie do tego obszaru. Dzisiejsza decyzja TSUE jest bezprecedensowa i sprzeczna z podstawowymi zasadami funkcjonowania UE. Podjęte działania są nieproporcjonalne” – mówił w maju 2021 r. premier Morawiecki.
– „Taką decyzję podjęła jedna sędzia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W ten sposób pani Rosario Silva de Lapuerta nadużyła swoich kompetencji, ale przede wszystkim złamała prawo. Nie ma takiej możliwości prawnej, co wprost wynika z traktatów o funkcjonowaniu UE, żeby ktokolwiek jednoosobowo decydował o karach, a wcześniej chciał wymusić zamknięcie kopalni z dnia na dzień” – wtórowała mu wówczas europosłanka PiS Anna Zalewska.
Dziś z ust czołowych polityków prawicy wybrzmiewa podobna narracja. Tylko sytuacja jest znacznie odmienna, bo to decyzja polskiego, niezależnego i niezawisłego sądu w oparciu o obowiązujące prawo krajowe.
– „WSA w Warszawie ręka w rękę z TSUE, na wniosek niemieckich i czeskich NGO-sów wydał decyzję o wstrzymaniu wydobycia w strategicznej dla polskiego bezpieczeństwa energetycznego kopalni” – napisała na Twitterze Zalewska.
PiS wpada we własną pułpakę?
Trudno nie zauważyć, że kampania wyborcza już się rozpoczęła, a politycy rządu liczyli, że uda się wyciszyć niewygodny temat Turowa przed wyborami. Tymczasem pośpiech i brak praworządności doprowadził do kolejnego skandalu.
– „Kto nie przestrzega prawa lub z niego drwi, prędzej czy później wpadnie we własną pułapkę. W Bogatyni wszystko zostało postawione na jedną kartę, a teraz może się okazać, że ten domek z kart po prostu runie dużo wcześniej niż sobie to wszyscy wyobrażają” – skomentował Radosław Gawlik ze Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA.
Jak zauważa, rząd i PGE obietnicą wydobycia węgla do 2044 r. okłamują ludzi z regionu bogatyńsko-zgorzeleckiego. – „Działania polityków doprowadziły już do utraty miliarda złotych z Unii Europejskiej na sprawiedliwą transformację dla Turowa, a przez ich zaklinanie rzeczywistości nie ma żadnego planu na transformację regionu. Najwyższy czas, aby mieszkańcy, samorządy i przedsiębiorcy z regionu zaczęli poważnie myśleć o przyszłości i transformacji, która powinna się już dawno temu rozpocząć” – dodaje prezes EKO-UNII.
Postanowienie nie jest prawomocne. Ministerstwu Środowiska i Klimatu oraz spółce PGE przysługuje możliwość wniesienia zażalenia do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
Źródło: Frank Bold / EKO-UNIA / OI / Twitter