Miasto Nowy Jork zabiera głos i podejmuje działania w walce ze zmianami klimatu. Wycofuje się z finansowania paliw kopalnych. I skoro właśnie to najbogatsze miasto robi taki krok, to może to jedynie oznaczać, że proces ten nie jest już do zatrzymania.
Krok jaki podjął Nowy Jork może teraz wywołać efekt kuli śnieżnej w odchodzeniu od paliw kopalnych na całym świecie. Jednak aby do tego doszło, każdy z nas musi podjąć działanie na poziomie lokalnym. Warto wykorzystać ten moment i połączyć działania w skali globalnej.
Kiedy w DivestNY w 2012 r. powstał pomysł dezinwestycji w paliwa kopalne myśleliśmy, że wejdą w to niektóre szkoły czy kościoły. Nie śniło się nam, że niecałą dekadę później najbogatsze miasto świata stanie się liderem i wycofa prawie 6 mld dolarów, które zainwestowane ma w paliwa kopalne, będących częścią portfela inwestycyjneo wartego blisko 200 mld dolarów.
Nowojorczycy poznali już na własnej skórze prawdziwe koszty zmian klimatu, kiedy uderzył huragan Sandy. Zamiast czuć się bezsilnymi, ludzie podnieśli się i zaczęli pracować nad tworzeniem potężnych grup kierowanych przez społeczność, takich jak DivestNY i inne. Decyzja burmistrza Nowego Jorku nie byłaby możliwa bez głosu tysięcy mieszkańców miasta, którzy wspólnie pracowali nad sprawą.
W ciągu ostatnich tygodni rejestrowaliśmy wiele oświadczeń, które motywowały do dalszego działania. Np. Norweski Fundusz Naftowy zamierza wycofać kapitał z ropy i gazu. Francja zapowiedziała, że zakaże prac poszukiwawczych odnośnie gazu i ropy na całym swoim terytorium.
Z kolei Bank Światowy, bastion globalnego kapitalizmu, zapowiedział, że wstrzyma finansowanie poszukiwania ropy i gazy w ciągu dwóch lat.
Okoliczności sprzyjają i można pokusić się o stwierdzenie, że w 2018 r. czeka nas coś naprawdę inspirującego. Wszystko dzięki zjednoczeniu się zwykłych ludzi, którzy dzisiaj stają przeciwko chciwym szefom przemysłu kopalnego. Nasza przyszłość jest wolna od paliw kopalnych.