– Jestem zarówno wnuczką, jak i córką górników i energetyków, choć osobiście zawodowo nie jestem związana z PGE. A w zasadzie pośrednio jestem, jak każdy mieszkaniec Bogatyni – mówi Agnieszka Salata-Niemiec, radna Rady Miejskiej w Bogatyni. – W dyskusjach moderowanych przez organizacje zewnętrzne często stosowana jest retoryka, z którą nie mogę się zgodzić. Nakreśla się obraz bojącego się zmian górnika, wąsatego tradycjonalisty, bezwzględnie związkowca, któremu zależy na utrzymaniu status quo zgodnie z zasadą „po nas choćby potop”.
Dodaje, że „jest to obraz błędny i mylny”. – Zbyt często rozmowy ekologów z górnikami opierają się o wzajemną niechęć i brak płaszczyzny porozumienia. Zaś w wyobrażeniach pracowników przemysłu wydobywczego dochodzi do integracji wszystkich osób wspominających o transformacji energetycznej z zielonymi, ekologami, wegetarianami, feministkami itd. i każdą grupą społeczną, która jak im się wydaje, zagraża ich światu. Jakkolwiek to zabrzmi, te ciągi myślowe często pokutują w głowach ludzi, z którymi się nie rozmawia a pogardliwie narzuca pewne myślenie i obraz świata.
Porozmawialiśmy z samorządowcami, naukowcami, mieszkańcami i organizacjami samorządowymi o widokach na transformację energetyczną. Co przychodzi im na myśli, gdy czytają nowy raport Instratu pt. „Zmierzch węgla w Turowie„? Czego potrzeba, a czego zdecydowanie brakuje?
Brak planu i pieniędzy
– Transformacja Turowa faktycznie się dzieje, ale niestety bez konkretnego planu i odpowiedniego finansowania. Brakuje jasnej strategii i harmonogramu działań. To sprawia, że zarówno subregion Turów, jak i jego mieszkańcy, nie mają pewności co do swojej przyszłości. Wciąż brakuje klarownych decyzji dotyczących nowych inwestycji oraz realnego wsparcia dla pracowników i lokalnej gospodarki – tłumaczy nam Joanna Tokarczuk, prezes zarządu Stowarzyszenia Rozwoju Innowacyjności Energetycznej.
Region powinien być poddany sprawiedliwej transformacji, ale jak tego dokonać?
– Obszar południowej i południowo-zachodniej części województwa dolnośląskiego poddany jest bardzo negatywnym procesom depopulacji – mówi dr Maciej Zathey z Instytutu Rozwoju Terytorialnego. – Z obszarów peryferyjnych ludność jest wręcz odsysana w kierunku dużych miast i obszarów metropolitalnych. Proces sprawiedliwej transformacji musi polegać przede wszystkim na zmianie warunków funkcjonowania społeczeństwa z jednoczesnym uwzględnieniem interesów następnych pokoleń. Małe i średnie miasta tej części regionu poddane są procesowi kurczenia się. Tracą nie tylko mieszkańców, ale także usługi, miejsca pracy, swoją wartość.
Spada w nich także jakość życia. Przeciwnicy zamykania kopalni i elektrowni przywołują sytuację z przed trzech dekad, która zakończyła się poważnym bezrobociem i kryzysem w Wałbrzychu oraz jego okolicach. Jak to zrobić, żeby nie powtórzyć sytuacji z lat 90., która wstrząsnęła tym regionem? – Przestroga związana z Wałbrzychem jest bardzo dobra – odpowiada dr Zathey.
– W latach 90,.kiedy podejmowano decyzję o zaprzestaniu wydobycia węgla kamiennego, zrobiono to bezrefleksyjnie i bez przygotowania alternatywy. Dziś nie wolno nam popełnić drugiego takiego ruchu i skazać regionu na ponad 30 lat depresji.
Interwencja publiczna, czyli co?
Nagłe wstrzymanie działalności gospodarczej bez alternatywy, jak tłumaczy, powoduje głęboką depresję. Regiony i miasta wychodzą z niej latami. – Po pierwsze nie wolno podjąć decyzji o nagłym zaprzestaniu jakieś działalności przez zakład pracy, który jest monopolistą lub jest kluczowy z punktu widzenia łańcucha wartości ekonomicznych – mówi dyrektor IRT. – Trzeba przygotować się do interwencji publicznej.
To państwo, jak mówi, powinno przygotować stopniowy proces kształcenia w nowych zawodach i dostosowania społeczeństwa do funkcjonowania w nowych realiach. – Poszukujemy i powinniśmy poszukiwać w tym obszarze nowych zawodów, specjalizacji i tak sterować ofertą inwestycyjną aby w ciągu następnej dekady ściągnąć do tego obszaru nowe zakłady pracy a społeczeństwu dać szansę rozwinąć nowe specjalności. W kontekście Bogatyni i Turoszowa należy rozważyć transformację gospodarczą nawiązującą do dziedzictwa energetycznego i nowych sposobów produkcji energii elektrycznej.
Przeczytaj też: Turowa nie można zamknąć ot tak. Co na to wpływa?
Tak więc Trójziemie jako obszar międzynarodowej współpracy? Co do Funduszu Sprawiedliwej Transformacji można by oczekiwać, że zostanie dla regionu uruchomiony. – Natomiast te środki są niewystarczające na przeprowadzenie procesu sprawiedliwej transformacji. W to musi być zaangażowane państwo – dodaje dr Zathey.
Salata-Niemiec wskazuje na dezinformację i brak konkretów: – Mieszkańcy Gminy Bogatynia słyszą od kilku lat w przestrzeni medialnej hasła o współpracy rządu polskiego z lokalnymi samorządami i organizacjami mającej na celu opracowanie strategii dywersyfikującej miejsca pracy po wygaszeniu Kompleksu Turów.
– Proszę mi wierzyć, nikt nie czuje się wzmocniony. Nikt ze spokojem nie patrzy w przyszłość. Najczęściej spotyka się podejście: uciekać z tonącego statku. Jeżeli nie samemu, to na pewno wypychać na tratwy ratunkowe dzieci i płynąć w kierunku Wrocławia. Cały czas słyszymy jedynie o planowaniu działań wspierających przedsiębiorców i dokonujących zmiany zawodu. W regionie Turoszowskim należy wykorzystać duży potencjał inżynierski i techniczny i tworzyć miejsca pracy w branżach o wysokim potencjale – dodaje.
Burmistrz Zgorzelca: „To rząd musi wyznaczyć kierunek naszego przyszłego rozwoju”
Rafał Gronicz, burmistrz Zgorzelca, odpowiedział nam na podobne pytanie. – Nasz samorząd i inne samorządy Powiatu Zgorzeleckiego zostały ujęte w Terytorialnym Planie Sprawiedliwej Transformacji dla Województwa Dolnośląskiego 2021-2030. Jesteśmy świadomi nieuchronności zmian, które dokonują się w energetyce i dlatego przygotowywaliśmy się do aplikowania o wsparcie w ramach FST. Niestety, brak jasnej deklaracji ze strony ówczesnego rządu o terminie, w jakim kopalnia Turów zakończy działalność, wykluczył nas z grona beneficjentów. Nie my decydujemy o tym, jak długo kopalnia ma działać, więc wykluczenie z FST było od nas niezależne.
– Przygotowaliśmy się do starań o wsparcie dla naszego powiatu i gmin, bo mamy świadomość, że proces transformacji nie ominie nas. Oczywiście, jeśli tylko pojawią się fundusze, dzięki którym będziemy mogli przygotować się na zmiany, na pewno będziemy się o nie starać. Wieść o prawdopodobnym opracowywaniu TPST dla Turowa to bardzo dobra wiadomość – mówi Gronicz.
– Decyzje o wygaszeniu kopalni nie zapadną w samorządach. To odpowiedzialność rządu, który w moim odczuciu jest odpowiedzialny również za to, aby przygotować dla naszych samorządów i mieszkańców bezpieczną ścieżkę transformacji. Czekamy na te propozycje, które będą dla nas punktem wyjścia do tworzenia strategii rozwoju naszych gmin – zapewnia.
– Nie mam wątpliwości, że nasz powiat powinien być objęty wsparciem finansowym i merytorycznym – podkreśla burmistrz Zgorzelca. – Uważam jednak, że najpierw rząd powinien złożyć jasne deklaracje co do terminów, a potem zaproponować kierunek przemian, do którego my dostosujemy swoje strategie. Widzę, jak przebiega podobny proces u naszych niemieckich sąsiadów i oczekuję podobnych działań, które tworzą perspektywę rozwoju, dają podstawy strategii i pomagają je wdrażać w życie.
Niedoinwestowane samorządy
A co z zaangażowaniem regionu? – Samorządy województw są niedoinwestowane. Kompetencje, nawet jeśli są, to brakuje pieniędzy na interwencje publiczne – mówi nam dr Zathey.
Zaleca przydzielenie większych kompetencji samorządom wojewódzkim w dziedzinie planowania przestrzennego, energetyki i interwencji publicznej, w tym sterowania publicznymi funduszami dotacyjnymi pozaunijnymi. Współcześnie koncypowana wizja rozwoju regionu musi uwzględniać specyfikę i charakter regionu, której często nie dostrzega się ze stolicy. Polityka rozwoju regionalnego powinna wzmacniać nie tylko aglomeracje a także inne, także małe ośrodki miejskie. To one decydują o policentrycznym rozwoju i utrzymaniu właściwego poziomu jakości życia. W południowej i zachodniej części województwa są miasta obarczone problemami.
– Nie możemy obawiać się oskarżeń o chęć centralnego sterowania, choć wiem, że takie obawy istnieją i bywają porównywane do realiów PRL-u. Nie chodzi jednak o narzucanie odgórnej kontroli, lecz o uruchomienie publicznej interwencji w sposób zgodny z charakterem, specyfiką i potencjałem danego regionu – dostosowany do jego uwarunkowań i rzeczywistych potrzeb. W przeszłości centralne sterowanie często było bezrefleksyjne i wynikało z układów partyjnych. Dziś kluczowe jest wypracowanie rozsądnego, społecznie skonsultowanego procesu interwencji publicznej. Równie istotne jest budowanie funkcjonalnych powiązań i transgranicznej współpracy, co w przyszłości przełoży się na większą spójność regionu.
Zdaniem dr Zatheya potrzebujemy skutecznej koordynacji polityki rozwoju, większych kompetencji na szczeblu regionalnym oraz sprawiedliwego podziału zasobów – to fundament zrównoważonego i harmonijnego rozwoju.
Burmistrz Zgorzelca zauważa coś jeszcze: – Przyszłość naszych gmin i ich społeczności zależy od przyjętej strategii działania. Nie stworzymy jej bez decyzji, które muszą zapaść na samej górze i bez wskazania kierunku naszego przyszłego rozwoju. Kombinat górniczo-energetyczny to największy pracodawca w naszym regionie. Potrzebujemy poważnego programu na przyszłość – apeluje.