Czy Turów przestanie tracić młodych? Prof. Majbroda: „Potrzebujemy pozytywnej opowieści o przyszłości”

Elektrownia Turów, CC0 1.0 DEED

Odejście od wydobycia i spalania węgla brunatnego nie oznacza śmierci matki-żywicielki. Jest wręcz przeciwnie, ale o tym się milczy. Lobby węglowe próbuje za wszelką cenę ustrzec lokalne społeczności przed dowiedzeniem się, że po wygaszeniu kopalni i elektrowni Turów, region nadal może bardzo dobrze funkcjonować.

– To, co nas czeka w regionie, jest procesem. Nadzieję i otwarcie się mieszkańców na nowe możliwości może rozbudzić podejście etapowe. Sensowne zarządzanie, zaprzestanie tworzenia mitów o funkcjonowaniu Turowa „do końca świata i jeden dzień dłużej”. Wypracowywanie wspólnej przyszłości regionu również ze społecznością lokalną – to jest istotne – tłumaczy prof. Katarzyna Majbroda.

Postindustrialna przyszłość Turowa jako obszar badań

Nowe możliwości to między innymi pozyskanie środków na przekształcenie lokalnej infrastruktury pod kątem turystyki. Wystarczy spojrzeć na sąsiadów z Czech i Niemiec, którzy przekształcają dawne odkrywki w zbiorniki wodne, tworzą trasy rowerowe, szalki i atrakcje ściągające wielu turystów.

Dr hab. Katarzyna Majbroda z Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Wrocławskiego, prof. UWr, prowadząca badania w obrębie Turowa i okolic, tłumaczy, że obawa, choć naturalna, wynika z niewiedzy. Z kolei ci, którzy wiedzą, że możliwość wydobycia węgla się kończy, stosują mechanizm obronny i wypierają to. Panują przeciwne sobie dyskursy, ale fakty mówią same za siebie: Turów przestanie funkcjonować. 

W jego miejscu może powstać infrastruktura zielona, sprzyjająca lokalnej turystyce, przyciągająca rzesze przyjezdnych. Wokół mogą stanąć ośrodki edukacyjne, pozwalające uczyć się, a następnie pracować w branżach przyszłości. 

 

Jak społeczność żyjąca w okolicy kopalni i elektrowni Turów zapatruje się na transformację energetyczną? Co sprawi, że spojrzą w przyszłość pozytywnie i przestaną się obawiać?

– W badaniach antropogenicznych, które prowadzę wokół Turowa od 2021 r. pojawia się także kategoria przyszłości. To, co mnie najbardziej interesuje, to sposób, w jaki lokalna społeczność oddolnie doświadcza preludium transformacji. 

Wiadomo jednak, że Turów będzie jeszcze funkcjonował, być może nawet do 2044 r. Naukowczyni zwraca uwagę, że sam proces transformacji wychylony jest ku przyszłości. Bardzo istotne jest więc roztaczanie tam konkretnej, rzeczowej wizji na przyszłość. – Jest to niezwykle ważne dla lokalnej społeczności, która powinna mieć prawo i dostęp do narracji pokazujących, jak będzie wyglądał region. Pokazujących, jak będzie wyglądała postemisyjna, zielona infrastruktura, jak zmieni się krajobraz energetyczny wokół, który dla mieszkańców nie jest tylko tłem.

Krajobraz ten nazywa integralną częścią funkcjonowania społeczności w tym regionie. – Potrzebne są sensowne prognozy oraz pogłębiona antycypacja [przewidywanie – przyp. red.] wyjaśniająca, jak będzie wyglądała transformacja pod względem społecznym, kulturowym, ekonomicznym oraz technologicznym.

Konkrety te pozwolą społeczności nie bać się utraty pracy i spadku jakości życia. Perspektyw i alternatyw nie brakuje, ale trzeba je jasno pokazywać.

– Wypowiedzi na temat lęku o przyszłość są zróżnicowane generacyjnie. W taki sposób [o kopalni jako „matce żywicielce” – przyp. red.] wypowiadają się przedstawiciele średniego pokolenia, którzy nie wybierają się jeszcze na emeryturę. Dla nich koniec funkcjonowania Turowa oznacza konieczność szukania pracy.

Nowych miejsc pracy zdaniem ekspertów nie zabraknie. Tylko trzeba o tym mówić – szczerze, prosto oraz – nade wszystko – konkretnie.

Jest jeszcze pokolenie osób najstarszych. – Ich sytuacja jest o tyle komfortowa, że emerytura na ich kontach będzie się pojawiała niezależnie od tego, czy Turów będzie funkcjonował.

Edukacja, ale też lider-przewodnik

– Pokolenie 20-30-latków często pracuje za granicą. Znają języki i są mobilni. 

TrójZiemie daje im takie możliwości. Co transformacja energetyczna może zaoferować im i jeszcze młodszym, ale po polskiej stronie?

– Ważne jest niepozostawianie ich samym sobie i szeroko zakrojona edukacja. W samej gminie Bogatynia funkcjonuje dom kultury i biblioteka – zauważa nasza rozmówczyni i postuluje za stworzeniem tam bogatej oferty kulturalnej.

Wizja przyszłości, zdaniem naukowczyni, powinna być kreowana przez liderów, w tym młodych, którzy są na miejscu. To pomogłoby walczyć ze skrótami myślowymi (węgiel = przyszłość), zasłyszanymi przez nich w domu czy na podwórku i dostrzec, że dobrostan po zamknięciu kopalni jest jak najbardziej osiągalny. 

– Procesy edukacyjne, animacje i wizja przyszłości. Zainteresowanie tym, co interesuje młodych oraz tym, co oni mogą dać swojemu regionowi. Pokazanie im, że ich los jest ważny, a oni sami potrzebni – takie czynniki, zdaniem badaczki, mogą pomóc zakończyć frustracje, a rozpocząć rozmowę z młodymi.  – W tym regionie do wykonania jest dosłowna praca u podstaw, jakkolwiek to brzmi.

Praca u podstaw ma jednocześnie nie narzucać odgórnie możliwości rozwoju, a dostrzec potencjał, kapitał i zdolności młodzieży. 

– Każda grupa społeczna ma możliwości, potencjał kulturotwórczy. Jedni mają ich świadomość i potrafią z nich korzystać, a inni nie. Tutaj widziałabym pole do działania, również aktywistów i ekologów.

Mówi przy tym o współpracy, włączaniu oraz wspólnych projektach i warsztatach. – Tego bardzo brakuje w tym miejscu.

Szkoła zawodowa lub wyższa, ale o konkretnym profilu

Formalna edukacja, szkoła rzemieślnicza, przywrócenie zawodów, które są już zapomniane, jak mówi prof. Majbroda, wzmacniają markę regionu i korzystają z jego zasobów. To właśnie są rozwiązania, które pozwolą wydobyć z miejsca potencjał i nie pozostawiają społeczności na lodzie.

– Wiąże się to też z przygotowaniem zielonej, posttransformacyjnej infrastruktury. Gdy przestanie się wydobywać węgiel brunatny i wygasi się elektrownię, potrzebni będą eksperci w różnych branżach.

Ci ludzie nadal będą mogli napędzać rozwój regionu, ale w dziedzinach innych, niż dotąd.

– Bardzo by się przydały szkolenia, ale też szkoły związane z odnawialnymi źródłami energii. Stworzenie konkretnej oferty edukacyjnej byłoby bardzo dobrym pomysłem.

Dziś młodzież wyjeżdża do Zgorzelca i okolic, żeby móc ukończyć tam szkołę średnią. Na studia jedzie się do Wrocławia. – Wraz z nimi ucieka pewien kapitał tego miejsca. Z pewnością właśnie to pokolenie, które teraz wchodzi w dorosłość, będzie tworzyło przyszłość tego regionu. Bardzo ważne jest inwestowanie w nich.

Czy cykliczne warsztaty edukacyjne mogłyby sprawić, że młodzież będzie spokojniejsza o swoją przyszłość?

– To, o czym pani mówi, to jest rodzaj eksperymentu – odpowiada prof. Majbroda. Myślę, że w tym regionie, chociażby w Bogatyni, takie eksperymenty są potrzebne. Część mieszkańców na pewno z tego skorzysta i jest szansa, że tam zostanie.

Jak tłumaczy, osoby, urodzone i wychowane w tym regionie mają zasób, którego nie ma nikt, kto przyjedzie z innej części Polski. 

– W rdzeniu tych ludzi tkwi pewien [unikatowy – przyp. red.] kapitał. Pomoże to organizować życie społeczne już po transformacji. 

Turystyka i ponowne wykorzystanie industrialnej infrastruktury

Jeden z wątków badawczych, które podejmuje prof. Majbroda, to zrównoważona turystyka jako możliwość zawodowa i rozwojowa po transformacji.

– Mieszkańcy mają dużą świadomość tego, jak można by tę dzisiejszą infrastrukturę wykorzystać. Niemieckie Zittau [Żytawa] czy dawna czeska kopalnia Krystynka u naszych sąsiadów to są bardzo pozytywne przykłady, jak na byłych odkrywkach można tworzyć jeziora, zbiorniki wodne. One cieszą się dużą popularnością.

Czerpać można też ze specyficznego krajobrazu powydobywczego. – Przykładem są tutaj hałdy, które są zalesiane. Już widać w nich potencjał np. na turystykę prozdrowotną, utworzenie ścieżek rowerowych. To może być miejsce bardzo przyjazne do życia, zielone.

– Turystyka to jest nadzieja na przyszłość. Przy odpowiednich inwestycjach można by ją rozwinąć – zgadza się prof. Majbroda.

Inwestycje wymagają nakładów finansowych, które z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji mogą popłynąć dopiero wtedy, gdy wskazana zostanie data zakończenia działalności kompleksu Turów. Część mieszkańców liczy jednak na środki krajowe oraz wygospodarowane przez włodarzy.

Dobre przykłady i czerpanie korzyści z wyjątkowego położenia

– W Czechach i w Niemczech, na Trójstyku, lokalna społeczność, w tym młodzież, jest włączana w proces transformacji. Nie jest tak, że włodarze, decydenci ją planują, a potem przedstawiają wyniki. Świadomość społeczna, ale też poczucie odpowiedzialności za przyszłość regionu są rozwijane od podstaw – tłumaczy naukowczyni.

Specyficzne położenie na granicach Czech i Niemiec to walor, z którego można czerpać wiele korzyści.

– Szansą dla nastolatków jest też sieciowanie kontaktów i wspólne przedsięwzięcia z Czechami i Niemcami. Transformacja wokół Turowa to część większego przedsięwzięcia, które już z powodzeniem toczy się u sąsiadów.

Polska młodzież może współpracować z czeską i niemiecką, wzajemnie się uzupełniać i uczyć. Oddolna współpraca jest zdaniem naukowczyni niezwykle istotna dla przyszłości regionu. – W tych ludziach drzemie pozytywna energia.

Bliskie sąsiedztwo na co dzień jest dla nich naturalne. Nie dzieli, a łączy.

– Środowisko nie zna granic administracyjnych. To, co dzieje się po stronie czeskiej i niemieckiej, rezonuje po stronie polskiej. I odwrotnie. Apeluję, żeby nie bać się rozwijać wizji na przyszłość. Prognozowanie sytuacji wokół kopalni i elektrowni Turów jest bardzo ważne. Oszczędne komunikaty powodują tylko lęk i stagnację. Potrzebujemy pozytywnych opowieści o tym, co będzie dalej. Także po to, żeby móc sensownie działać teraz. Miejmy nadzieję, że wydarzy się to wcześniej, niż w 2044 r.

 

Fragmenty rozmowy ukazały się pierwotnie na portalu SmogLab


Autorka: Klaudia Urban