Turów narodowym tabu. Z czego wynika zmowa milczenia?

elektrownia turów pge bogatyniaElektrownia Turów, fot. Vondraussen CC BY 3.0

Transformację regionów węglowych należy rozpatrywać na kilku poziomach, uwzględniając także infrastrukturę energetyczną i biorąc pod uwagę instalację odnawialnych źródeł energii (OZE). Ważne jest utworzenie nowych miejsc pracy, które przerwą zaklęty krąg monokultury górniczej. To z kolei nieodłącznie wiąże się z transformacją społeczną. Niezaprzeczalnie wyzwaniem będzie także rekultywacja.

Pod koniec czerwca odbyły się Zielone Dni zorganizowane przez Europejską Fundację Zielonych (GEF) oraz Fundację Strefę Zieleni. Partnerem wydarzenia było Stowarzyszenie Ekologiczne EKO-UNIA, które przeprowadziło panel dyskusyjny na temat przyszłości Turowa.

Podczas rozmowy zabrakło przedstawicieli samorządów oraz PGE. Koncern wysłał jednak pisemną odpowiedź na zaproszenie:

(…) Transformacja już dziś jest wyzwaniem kluczowym dla całego kraju. Zmiana funkcjonowania całego sektora energetycznego to proces, który już się rozpoczął i będzie realizowany w oparciu o  założenia rządu RP. Spółka PGE będzie w tym procesie odgrywać bardzo ważną rolę, a jej przyszłość zostanie wkrótce dookreślona.

Jak tę nieobecność oceniają uczestnicy debaty?

– To nie jest dla nas zaskoczenie, że ich nie ma, aczkolwiek ten list […] jest to jakaś jaskółka nadziei – powiedziała dr Hanna Schudy z EKO-UNII. Duży nacisk kładzie na pojawienie się słowa „transformacja”.

Dodała przy tym, że w rozmowie o tejże transformacji w regionie Turowa panuje mutyzm, tabu. – Ludzie unikają rozmowy.

fot. P. Pomian/OI

Wyraźnie widać także trzy metafory, które zdaniem Schudy pozwalają zainteresowanym okiełznać temat transformacji:

  • Wałbrzycha (nieumiejętne zamykanie kopalń i przemysłu w latach 90., którego skutki mieszkańcy regionu odczuwają do dziś);
  • Naczyń połączonych – PGE i gmina Bogatynia;
  • „Twierdzy Turów” jako obrony granic.

Dla PGE, burmistrza Bogatyni i mieszkańców jedynym skojarzeniem z transformacją energetyczną jest Wałbrzych, czyli nieudane przeprowadzenie zamknięcia górnictwa prowadzącym do bezrobocia i ubóstwa. Włodarz Bogatyni mówi też, że będzie jeszcze gorzej, niż w Wałbrzychu.

– W Turowie przez lata była budowana narracja obrony Turowa jako obrony granic. Ludziom się wydaje, że to Czesi i Niemcy nam narzucają ten temat. (…) Burmistrz Bogatyni mówi o górniczym stanie. Oni są rycerzami na granicach, ja tak uważam – tłumaczy Schudy. – Jest potężny lęk, owszem. Tam został populistycznie włączony czynnik stosunków międzynarodowych. To jest taka mozaika, że po prostu nie wiadomo, co mówić.

Do końca świata i jeden dzień dłużej

Prof. Leszek Pazderski z Greenpeace odpowiedział na pytanie dotyczące infrastruktury energetycznej Turowa. – Ze strony miłośników węgla Turowa znamy odpowiedź: nie można go wyłączyć, bo inaczej region nie będzie miał ciepła a Polska prądu. Ta odpowiedź byłaby prawdziwa, gdyby zasoby były zupełnie niewyczerpane, ale przecież nawet najwięksi fani energetyki węglowej muszą rozumieć, że ten węgiel się skończy. Ja metaforę Wałbrzycha znam, ale odpowiadałem tak, właśnie szykujecie sobie Wałbrzych.

Jednak od Turowa nikt nie wymaga zamknięcia nieprzygotowanego, z dnia na dzień. Przyznał, że interesariusze myślą, że kompleks będzie funkcjonował  do końca świata i jeden dzień dłużej. Dostrzec powinni możliwości fotowoltaiki, które wykorzystuje Wielkopolska Wschodnia. W związku ze swoją postawą region stracił możliwość pozyskania środków z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, które popłynęły do Bełchatowa, Konina, a nawet – jako swego rodzaju nagroda pocieszenia – do Wałbrzycha.

– To, o czym powinno się pomyśleć, to wybudowanie w tym regionie elektrownie szczytowo-pompową jako magazyn energii. W Polsce jest tylko kilka takich miejsc. Tutaj mamy wielkie wyrobisko poeksploatacyjne, (…) ale najgorsze jest to, że nikt się nad tym nie zastanawia. Po co cokolwiek robić, skoro jest kopalnia? Ale to się skończy i wtedy będzie Wałbrzych, to prawda.

Radczyni prawna Agnieszka Stupniewicz z Fundacji Frank Bold opowiedziała o uwarunkowaniach prawnych wokół Turowa. – Przede wszystkim to jest bardzo skomplikowana stacji i ona wynika z lat zaniedbań PGE i poprzedniego rządu – przyznała.

fot. P. Pomian/OI

W 2020 r. Czechy wniosły sprawę do KE w związku z brakiem przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko przed wydaniem koncesji. W maju 2021 r. TSUE zażądał od Polski zaprzestania wydobycia węgla z Turowa. Po pewnym czasie Polska podpisała z Czechami umowę mającą zagwarantować postawienie na granicy ekranu przeciwfiltracyjnego, który miał zapobiegać pobieraniu przez odkrywkę wody z terenu Czech oraz utworzenie wału ziemnego, który sprawi, że pyły ze strony polskiej nie będą przechodzić na stronę czeską. Jak ma się sprawa hałasu i pyłu?

Milan Starec, aktywista i mieszkaniec gminy Uchelna, kandydat Zielonych do samorządu: – Powód, dla którego PGE może dowodzić, że faktycznie taki ekran działa jest fajt, że od samego początku, kiedy zobaczyliśmy umowę między Czechami a Polską? Wszystko, o czym mówimy, dzieje się pod ziemią. Jedyne, co można zmierzyć, to poziom wód gruntowych. Zgadza się, Polska wykonuje teraz te zobowiązania umowne. Trzy punkty kontrolne po każdej ze stron ekranu faktycznie zostały ustalone – mówi. Jednak w wiosce, którą zamieszkuje, poziom wody nadal spada. W obrębie ekranu – nie maleje. Skarpę należało obsadzić drzewami, a odkrywkę ukryć na wałem. Mieszkańcy wioski liczyli na 20-metrowy, zadrzewiony wał aby nie widzieć kopalni z ogródków. – Koniec końców wykonano 5 m wału a drzewa mają może 50 cm. Zrobioną PR-ową zagrywkę, ale tak naprawdę to nie działa, jest bezużyteczne.

Dawna perła ma zniknąć

Małgorzata Tracz, posłanka Partii Zieloni, podkreśliła, że poza organizacjami pozarządowymi, ekspertami od energetyków oraz partią Zieloni, od lat nie widzi innych sojuszników w sprawie podejścia do kompleksu Turów.

– Turów funkcjonował medialnie w momencie sporu z Czechami. Trzeba podnieść kwestię planów odejścia od węgla, data musi być ustalona. Co w Polsce się dzieje o Turowie? W mediach wszystko jest „git” a Czesi są zadowoleni z funkcjonowania zapory – powiedziała posłanka.

Wysnuto wniosek, że należy domagać się działań od ministra Aktywów Państwowych.

Starec wspomniał Opolno-Zdrój, dawną uzdrowiskową miejscowość, która prawdopodobnie zostanie zniszczone przez górnictwo do 2044 r. To tylko 3 km od mojej wioski. Moja ostatnia wizyta w tym mieście była tuz przed lokalnymi wyborami. Wszędzie były nawiązania do górnictwa w Turowie funkcjonującego przez kolejne 20 lat, mimo że to zniszczy ich domy. To mnie zdumiało.

Zmiany na najbliższe lata

Co powinno się wydarzyć do 2030 r. aby uruchomić proces transformacji energetycznej?

– Wydaje mi się, że kluczowa jest kwestia gospodarza transformacji. W Koninie padła propozycja, żeby była to osoba w randze wicepremiera. Kogoś, kto będzie wyżej niż cztery, często walczące ze sobą, ministerstwa – wyjaśniła Schudy.

Wskazała, że odpowiedzialność musi wyjść ze strony rządzących. – Populizm jest tylko powierzchnią, a każdy i tak myśli swoje. W Opolnie-Zdroju ludzie zaczęli nas ostatnio zapraszać do domów i pokazywać, w jakich żyją warunkach. Tak mi się wydaje, że to wygląda w Trzecim Świecie. Ludzie nie mają wodociągów, kanalizacji. Oni by wszyscy chcieli wiedzieć, nawet najgorszą prawdę. To by ich wyzwoliło.

Prof. Pazderski zaznaczył, że Opolno mogłoby ponownie stać się prawdziwą perłą turystyczną. Nie było jednak woli współpracy po przeciwnej stronie. – Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wystarczy pojechać do Czech lub Niemiec i zobaczyć wioski, tzw. żywe skanseny. Ludzie tam normalnie żyją, a inni przyjeżdżają to oglądać. To jest alternatywa społeczna i ekonomiczna.

Radczyni prawna z Fundacji Frank Bold chciałaby, żeby w najbliższych 5 latach zmieniło się nasze pojęcie bezpieczeństwa energetycznego. – Wydaje mi się, że przekaz medialny ostatnich lat był taki, że Turów jest do niego niezbędny. A chciałabym, żebyśmy [wiedzieli], że nie potrzebujemy Turowa jako gwaranta bezpieczeństwa energetycznego – odpowiedziała prowadzącej debatę Alinie Pogodzie ze Związku Stowarzyszeń Polska Zielona Sieć.

Według Tracz opór budzi uderzanie w Turów i brak traktowania mieszkańców na równi z resztą społeczeństwa. Rząd, samorząd i mieszkańcy powinni mieć świadomość konieczności zmiany. Zwrócono uwagę na lęk społeczeństwa przed wychyleniem się i postawieniem planom władzy. To prowadzi do znoszenia w milczeniu całego zagrożenia. Sami mieszkańcy nie widzą możliwości zastąpienia górnictwa czystą energią. Konieczność odwagi podkreślił Starec. – Osoby, które podejmują decyzję, to są politycy. Koniec końców jest to decyzja polityczna. Dopóki nie ma polityków zainteresowanych otwarciem nowej przyszłości, nic się nie zmieni.


Autorka: Klaudia Urban